W krajach misyjnych wielu młodych chłopców odkrywa powołanie do życia zakonnego i kapłaństwa. Nic tak bardziej nie pociąga jak przykład. Młodzi salezjanie kiedyś spotkali księży, którzy ich zainspirowali.
To misjonarze pomagali im zdobyć wykształcenie i spełniać marzenia. Zapewniali jedzenie, opiekę, wsparcie. Teraz Ci młodzi salezjanie pomagają innym. Nauka w seminarium to tylko część ich obowiązków. Żaden wykład nie przyniesie owoców, jeśli zabraknie praktyki. Najważniejsze jest bycie z drugim człowiekiem. W tym roku na misje wyjedzie Joan José i Benoit Kufika, których kiedyś zainspirowali salezjanie. Ich drogi były różne. Rodzina jednego z nich mierzyła się z biedą, brakowało na jedzenie, więc chłopiec musiał na jakiś czas zapomnieć o szkole i edukacji.
Z Madagaskaru do Chile
W dłoni ściska krzyż misyjny. Jego ciemne oczy z życzliwością patrzą na otaczających go ludzi. Pięć lat temu mieszkał w seminarium i zaczął realizować marzenie o tym, aby zostać salezjaninem. Joan José pochodzi z Madagaskaru i jedzie na misje do Chile. Gdy uśmiecha się do ks. Tomasza Łukaszuka, jednego z byłych wykładowców, unosi się pieprzyk na jego prawym policzku. Joan i ks. Tomasz spotkali się w Turynie na 149 posłaniu misyjnym salezjanów.
– Moje powołanie dojrzewało w szkole katolickiej. Gdy spotkałem salezjanów postanowiłem, że kiedyś będę jednym z nich. Widziałem ich pracę w Betafo. Przyglądałem się im. Poznawałem. Przeczytałem książkę o św. Dominiku Savio. Tak się wszystko zaczęło.
Joan będzie kontynuował praktyki salezjańskie w Chile. Tam będzie zajmował się dziećmi i młodzieżą. Chce nieść pomoc, bo kiedyś sam ją otrzymał.
– Kiedy moja mama zachorowała, w domu zaczęło brakować pieniędzy. Mam czworo rodzeństwa, nie mieliśmy jak opłacić szkoły. Pomogli mi ludzie dobrej woli. Ja i moi bracia mogliśmy dokończyć naukę w liceum. Uzyskaliśmy pomoc w ramach programu Adopcji na Odległość, mieliśmy opłacone czesne i część posiłków.
Dobry przykład
Krzyż misyjny otrzymał również Benoit Kufika. Pochodzi z DR Konga, jest piąty z dziesięciorga rodzeństwa. Pierwsze śluby złożył w 2016 roku. W wyborze drogi i podjęcia wyzwania misyjnego pomogła mu obserwacja innych:
– Moje powołanie misyjne zrodziło się dzięki misjonarzom, którzy przybyli do mojego kraju. Obserwowałem to co robią, jak angażują się w pracę, głoszenie Słowa Bożego. Przyciągnęło mnie świadectwo ich życia. Na początku pojawiło się powołanie salezjańskie, czyli pragnienie pracy z dziećmi i młodzieżą. W nowicjacie zrozumiałem, że charyzmat salezjański nie ogranicza się do mojego kraju. Mogę nieść Chrystusa i realizować powołanie w innych częściach świata.
W Tygodniu Misyjnym prowadzimy akcję „Twoja pomoc – moja przyszłość”. Chcemy wspierać młodych salezjanów w ich pracy duszpasterskiej. Historia kleryka Joan’a i Benoit’a to owoc Waszej pomocy i pracy misjonarzy. Otrzymane wsparcie przekażą dalej. Nie tylko w swojej lokalnej społeczności czy kraju, ale także decydując się na wyjazd do innych krajów misyjnych.
Magdalena Piórek