„Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.” (1Tes 5, 16-18)
Już prawie dwa miesiące odkąd jestem w Afryce. Czas tutaj płynie zupełnie inaczej, a ja nadal nie potrafię uwierzyć w to, że jestem tutaj…
Gdy to piszę, zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Dla mnie zupełnie inne. Bez śniegu… (dla tych którzy nie wiedzą, uwielbiam białe Boże Narodzenie). Może właśnie tutaj moje święta Bożego Narodzenia spędzę bliżej Boga?
Żyjemy jeszcze w czasie oczekiwania. Mój Adwent był dla mnie dosłownie czasem oczekiwania – oczekiwania na nową placówkę. Bóg miał dla mnie inny plan niż mi się wydawało. I choć tęsknię za Rundu, to jestem już w nowym miejscu, gdzie moja pomoc jest bardzo potrzebna.
Zaczynam kolejny rozdział na mojej misji. Jest nim Lilongwe w Malawi. Pracy tutaj nie będzie brakować. Szkoła na kilka tysięcy uczniów, ogromne oratorium i radość ze wspólnie spędzonego czasu.
Każdy czas jest po coś i nic nie dzieje się bez przyczyny. Cały czas czuję się ubogacana, a to ja przyjechałam, by dać coś z siebie. Zaczynam doceniać to, co w życiu dostałam. W Lusace widziałam dzieci ulicy. Często nie potrafimy sobie wyobrazić życia bez telefonu, a dzieci tutaj nie mają zabawek, czas wolny spędzają na wysypisku śmieci. Nie pamiętają, kiedy ostatni raz jedli kurczaka, a my tam hen daleko w Europie w czasie przygotowań do świąt kupujemy tony jedzenia. A później święta, święta i po świętach… i całe jedzenie ląduje w koszu. Może właśnie pora zastanowić nad tym, jak korzystamy z tego, co mamy…
Martyna Zaremba
Lilongwe, Malawi