Od 24 lat pomagamy chłopcom, którzy z różnych przyczyn znaleźli się na ulicy. Spędzają tam całe dnie, często też śpią. Dla wielu naszych wychowanków ulica była domem. Żyli bez poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. Historia każdego chłopca przypomina scenariusz do filmu: ucieczki z domu, narkotyki, alkohol, brak rodziców, nałogi w domu, przemoc. Czasami przyjeżdżają z buszu do Limy po lepsze życie, a kończą na ulicy. Sytuacja zmieniła się, gdy zamieszkali w Domu Księdza Bosko, który nazywany jest Domem dla chłopców ulicy. Przez ten czas, kiedy mieszkają w domu dziecka próbują odbudować relację ze sobą i swoją rodziną. Wielu chłopców kończy szkołę, rozpoczyna pracę, zakłada swoje rodziny.

Jezus w domu dziecka

Pablo (imię zmienione) pochodził z dalekiego buszu. Nie mógł spędzić Bożego Narodzenia z rodziną. Ks. Ryszard zauważył smutek na twarzy chłopca. Chciał zapewnić mu opiekę i wspólnie z innymi chłopcami, którzy nie mogli lub nie mieli z kim spędzić świąt spędzić ten czas dobrze. Im bliżej wigilii tym bardziej Pablo był smutny. Chciał dowiedzieć się jak obchodzi się święta w Polsce, czy ks. Ryszard tęskni za rodziną. Wysłuchał opowieści misjonarza bardzo uważnie.

– Ksiądz jest moim opiekunem, traktuję Księdza jak tatę. Chcę pomóc przygotować Boże Narodzenie w domu i kościele – słowa Pabla wywołały uśmiech.

W domu dziecka zostało wtedy 10 chłopców. Zaproszono również bezdomnego, który przybywał w okolicy domu i często przychodził prosić o coś do jedzenia. Miał na imię Jose. W Wigilię wszyscy poszli na Mszę Świętą o godz. 20.00. Jose przyszedł ubrany w swoje najlepsze ubrania i razem z chłopcami śpiewał pieśni, uczestniczył we Mszy Świętej. Pięknie nakryto stół wigilijny. Chłopcy starali się, aby wszystko było należycie przygotowane. Ku zaskoczeniu chłopców, ks. Ryszard wziął niekonsekrowaną hostię z zaplecza i rozdał po kawałku wszystkim, tłumacząc na czym polega polski zwyczaj dzielenia się opłatkiem. Wszyscy podeszli do tego z wielką powagą. Po kolacji zorganizowano loterię z podarunkami, pito gorącą czekoladę, rozmawiano. Było wesoło. O północy wszyscy weszli na dach domu, żeby podziwiać pokaz sztucznych ogni.

– W naszych domach rodzinnych nie czujemy się jak tutaj, w Domu Księdza Bosko. Nie ma w nich tego co jest tu – chłopcy rozpoczęli rozmowę.

– Na przykład czego? – zapytał ks. Ryszard.

– Atmosfery jaka panuje w domu, jedzenia, radości, muzyki – odpowiedzieli jeden po drugim.

– Mamy tutaj Jezusa i On jest najważniejszy – Pablo zaskoczył odpowiedzią.

Nikt nie powiedział nic więcej. Na dachu domu dziecka naprawdę narodził się Jezus.

„Boże Narodzenie to przede wszystkim przeżycie bliskości Jezusa, który narodził się ubóstwie i miłości. Kiedy w sercu jest radość, zrozumienie, szacunek i miłość, wtedy w sercu rodzi się Jezus i błogosławi wszystkim, którzy Go potrzebują. To przeżycie bliskości Jezusowej jest czymś bardzo pięknym.” – napisał w liście ks. Ryszard.