List Negatu bardzo nas poruszył. To historia chłopca, który stał pod bramą przedszkola, patrzył na dzieci w klasach i na placu zabaw. Marzył o tym, żeby być wśród nich. Pewnego dnia został zauważony przez siostry salezjanki. Ten dzień był początkiem zmian. Niestety, gdy już spodziewał się, że wszystko ułoży się dobrze, przychodziła kolejna tragedia. Jednak Negatu nigdy się nie poddał. Opisując swoje życie, mówi o cudach, które doświadczył i pomocy, jaką otrzymał od sióstr salezjanek m.in. w ramach projektu Adopcji na Odległość. Twój jeden grosz ma moc na zawsze zmienić życie biednych – podkreśla Negatu.
To jedna z setek historii dzieci, które otrzymały pomoc w ramach Adopcji na Odległość w Dilla, a teraz mają rodzinę i pracę. Przeczytaj list od Negatu. Warto.
Witam wszystkich, nazywam się Negatu Habtamu. Urodziłem się 21 sierpnia 1992 r. w Zeway w Etiopii. Mam dwóch braci i jestem drugim dzieckiem w rodzinie. Dzisiaj chciałbym podzielić się z Tobą moją krótką historią. Wierz mi lub nie, ale Bóg zaskakiwał mnie wiele razy przez ostatnie 28 lat. Moje doświadczenia życiowe są prawie takie same, jak wielu innych Etiopczyków. Wyzwania w moim życiu zaczęły się, gdy miałem 4 lata. Codziennie chodziłem do przedszkola sióstr salezjanek. Ale nie mogłem wejść do budynku, ponieważ nie byłem wychowankiem ich przedszkola, a moja rodzina nie miała wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zapłacić za moją edukację. Rodzice płacili już za edukację mojego brata, były też inne, ważniejsze potrzeby, więc mimo że opłata szkolna nie była duża, nie było nas stać na to. Mój ojciec pracował jako zwykły robotnik, a jego pensja wynosiła 250 birów etiopskich miesięcznie.
Pewnego dnia poszedłem do przedszkola sióstr z moimi przyjaciółmi, którzy tam się uczyli. Jak zwykle zostałem sam przy szkolnym płocie, podczas gdy moi przyjaciele weszli do środka. Kilka minut później siostra Gio i s. Eliza (które w tym czasie zarządzały placówką) przyjechały samochodem i zatrzymały się przede mną. Siostry myślały, że się spóźniłem. Ale tak przecież nie było. Zapytały mnie dlaczego stoję tutaj. Powiedziałem im wszystko. Powiedziałem im, że moja rodzina jest bardzo biedna i rodzice nie są w stanie zapłacić za szkołę. Mówiłem prawdę. Moja mama nie miała pracy, a mój ojciec był pracownikiem dorywczym i pracował w jednej z fabryk położonej za placówką sióstr salezjanek. W końcu siostry zaczęły mnie wspierać, włączyły mnie do Adopcji na Odległość, zaczęły też pomagać mojej rodzinie. W ten sposób siostry otworzyły nowy rozdział mojego życia.
Po ukończeniu przedszkola rozpocząłem naukę w szkole salezjanów (szkoła podstawowa i szkoła średnia im. ks. Bosko w Zeway). Szkoła ta znajduje się obok domu sióstr salezjanek w Zeway. Ukończyłem tam 12. klasę. W 2008 r. zdałem państwowy egzamin na poziomie 12. klasy i rozpocząłem naukę w College of Engineering and Technology, który należy do Uniwersytetu Haramaya (uniwersytet znajduje się we wschodniej części Etiopii, w odległości 620 km od mojego rodzinnego miasta). Studiowałem systemy informacyjne, które powiązane są ze studiami informatycznymi, takimi jak analiza systemu, projektowanie, programowanie komputerowe itp. Kiedy byłem studentem trzeciego roku, zachorowałem i poszedłem do kliniki uniwersyteckiej na leczenie. Lekarz zbadał mnie i przepisał receptę. Poszedłem wykupić lek, ale farmaceuta pomylił się i dał mi zły lek. Tego samego dnia zażyłem to lekarstwo. Po chwili upadłem. Trzy lub cztery godziny później znalazłem się w szpitalu. Nazwa tego szpitala to Hiwot Fana, co znaczy „Horyzont życia”. Moi przyjaciele byli przy mnie, by czuwać nade mną. Szpital skierował mnie do szpitala Jegol w celu lepszego leczenia. Pewnego dnia mój nauczyciel przyjechał do szpitala. Ale nie przyszedł, aby mnie odwiedzić. Przyszedł, aby przekazać mi testy egzaminacyjne. Miałem egzamin w szpitalu. Wszystko dzięki przyjaciołom, którzy nalegali, aby nauczyciel mi pomógł. Pod koniec semestru dostałem „F” z jednego przedmiotu. Moja ocena semestralna była niska i wynosiła 1,7. Aby kontynuować naukę na moim kierunku studiów wymagano, by mieć ocenę co najmniej 2.0 CGPA. Udało mi się przejść na kolejny semestr tylko dlatego, że w poprzednim semestrze miałem 3.8 CGPA.
W trakcie studiów zmarł mój ojciec. Pamiętam ten dzień, był to czwartek i rozmawiałem z nim przez telefon. W trakcie naszej rozmowy powiedział mi, że bardzo mnie kocha i żebym uczył się dobrze. Sposób, w jaki ze mną rozmawiał, nie wydawał mi się normalny i zapytałem go o jego stan zdrowia. Powiedział mi, że nic mu nie jest i zastanawia się, czy nie szukać gdzieś pracy na umowę zlecenie. Po tym czasie nie mogłem się z nim skontaktować. Zadzwoniłem do mojej mamy. Znała prawdę, ale powiedziała, że pojechał w poszukiwania pracy i gdy był na miejscu, nie był w stanie znaleźć żadnego zajęcia. Po ukończeniu studiów wróciłem do rodzinnego miasta. Spodziewałem się małej ceremonii z okazji ukończenia studiów i niespodzianki. Kiedy dotarłem do domu, wielu ludzi zebrało się w pobliżu naszego ogrodzenia. Byli ubrani na czarno, a zgodnie z naszą kulturą to symbol żałoby. Byłem zszokowany. Zacząłem krzyczeć i płakać. Mój ojciec wiele dla mnie zrobił, dla mojego życia. A ja nie mogłem kupić dla niego nawet jednej koszuli.
Po kilku dniach zacząłem nową pracę w biurze ICT Uniwersytetu Haramaya. Miesiąc później odszedłem z pracy. I rozpocząłem nową pracę w jednej ze stacji radiowych FM jako redaktor i doradca terenowy. Z powodu poważnych problemów międzyplemiennych ponownie rzuciłem pracę i wróciłem do Zeway. Dopóki nie dostałem nowej posady, pracowałem w pralni. Wreszcie dostałem pracę na jednej z uczelni wyższych jako odpowiedzialny za zajęcia akademickie, uczyłem także w weekendy.
Po 17. miesiącach pracy ponownie zmieniłem zajęcie. Powodem było odmówienie podpisania nielegalnego czeku bankowego.W 2013 roku rozpocząłem nową pracę w kampusie Mary Help College w Dilla. Spotkałem tam wielu byłych uczniów i byłem bardzo szczęśliwy. Była to dla mnie nowa nadzieja, a także właściwe miejsce na przyszłość. Z pomocą s. Heleny, s. Agnese i s. Netsanet skończyłem studia magisterskie w zakresie informatyki i sieci internetowej. Ożeniłem się również z naszą byłą uczennicą. Miesiące mijały. Spodziewaliśmy się dziecka. Gdy nadszedł dzień porodu udaliśmy się do szpitala. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że zostałem ojcem, że mam śliczną córkę. Tego samego dnia lekarze postanowili wypisać nasze dziecko z OIOM-u. Zrobiono jej ostatnie badania. Podczas badań lekarz zauważył, że w czasie porodu miał miejsce poważny błąd medyczny. W nosie i ustach dziecka pozostał płyn, bo lekarze zapomnieli go usunąć. Moja córka szybko słabła. Podali jej tlen, ale było za późno. Wróciliśmy do domu bez naszego dziecka. Był to bardzo trudny okres dla mojej żony. Ale postanowiłem być silny i wspierać moją żonę. To był piątek. W poniedziałek wróciłem do swojej normalnej pracy. Wielu osobom wydawało się to nieprawdopodobne, że tak szybko rozpocząłem pracę po wydarzeniu, które złamało mi serce. Niektórzy myśleli, że nie jestem człowiekiem i nie mam serca. Ale jedną z moich najlepszych zdolności jest sprawianie, że rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Zrobiłem więc to, co powinienem. Półtora roku później Bóg dał nam mądrego chłopca. Nazwałem go Dominikiem, co znaczy dany od Pana. Po 7. dniach Dominik również zachorował i zabraliśmy go do szpitala na leczenie. Lekarz powiedział nam, że Dominik musi być poddany fototerapii przez 15 dni, aby rozwiązać jego problem zdrowotny. W tym momencie poprosiłem siostry, aby modliły się za niego i za moją rodzinę. Zapaliłem świeczkę przed figurą Maryi w moim domu. Wszystkie siostry modliły się za niego. Bóg nad wszystkim czuwał. Przewidywania lekarzy nie sprawdziły się i nasz syn zostały wypisany zdrowy do domu już 7. dnia. Postęp w leczeniu był bardzo szybki.
Obecnie, mój starszy brat pracuje w Addis Abebie (stolicy Etiopii) w jednym z prywatnych banków o nazwie „Wegagen Bank”. Mój młodszy brat dostał się na państwowy uniwersytet i studiuje inżynierię oprogramowania. Moja matka mieszka w Zeway. Jest bardzo szczęśliwa. Ja mieszkam razem z Dominikiem i moją ukochaną żoną Terefech w Dilla. Ona jest nauczycielką informatyki. Oprócz pracy dla sióstr, prowadzimy również własną małą firmę. Niedawno świętowaliśmy drugie urodziny Dominika. Siostry są nam bardzo bliskie. Dzięki nim otrzymaliśmy wiele Bożych błogosławieństw.
Jako dziecko wspierane przez siostry i otrzymujące od nich wielką pomoc, jestem dumny, że są one z nami. Chciałbym podziękować im wszystkim za ich wielkie poświęcenie, dzięki któremu jestem tu gdzie jestem. Chciałbym również podziękować darczyńcom i wszystkim wspierającym siostry. Twój jeden grosz ma moc na zawsze zmienić życie wielu biednych ludzi.
Również włączyłem się w program Adopcji na Odległość i zaadoptowałem 5 dzieci.
Bowiem tak siostry, jak i Wy, darczyńcy, uczycie mnie wartości pomagania innym ludziom. Niech Bóg Was błogosławi!!
Dziękuję Wam bardzo za Wasze wsparcie!
Negatu Habtamu
Dilla, Etiopia