Boże Narodzenie dla kapłana to przede wszystkim służba w kościele. Mszę świętą wigilijną odprawiałem w stacji dojazdowej w Bua oddalonej ponad 20 kilometrów od misji. Jest tam murowany kościół, dedykowany św. Jakubowi. Na wieczorną liturgię pojechałem z klerykiem z teologii z Wyższego Diecezjalnego Seminarium w Zomba. Mark bardzo pomógł w animacji liturgicznej. Było dużo radości wyrażonej w tańcach i śpiewach. Młodzież i dzieci przedstawili scenę narodzin Zbawiciela. Najwięcej radości sprawiła dziewczynka grająca rolę Maryi, która za szybko włożyła poduszkę pod sukienkę i pojawiła się już na początku na scenie w ciąży. Tak w skrócie, było dużo śmiechu, bo Archanioł Gabriel się spóźnił!

Na misję wróciliśmy przed północą. Choć kolacji wigilijnej nie było, to nie poszliśmy spać z pustymi żołądkami. Rano w dzień Bożego Narodzenia proboszcz pojechał do wiosek, a ja zostałem w kościele parafialnym, aby odprawić dwie Msze święte. Muszę powiedzieć, że wieczorna liturgia była żywsza, choć i tutaj chóry, ministranci i stella (dziewczęta: taniec liturgiczny) nie zawiodły. Taka uroczysta Msza święta w czasie ofiarowania ma dwa momenty. Pierwszy to składanie ofiar pieniężnych: dwóch ministrantów stoi przed prezbiterium z wiaderkami plastykowymi i wszyscy podchodzą tanecznym krokiem, aby złożyć ofiarę. Drugi to składanie darów takich jak jajka, pomidory, cukier, sól, olej, dynia, żywe kury lub kozy, miotły, mydło, proszek do prania itd. Jednym słowem wszystko co potrzebne misjonarzowi do życia.

Myślę, że się już zadomowiłem na dobre w Nkhotakota i polubiłem dzieciaki ze szkoły średniej. Teraz piszę „dzieciaki”, ale jak sam byłem licealistą, myślałem o sobie jako o dorosłym chłopcu. Praca w szkole jest bardzo wymagająca, tym bardziej, gdy wielu rzeczy brakuje. Pomimo tego, chcę się pochwalić, że w naszej szkole – po raz pierwszy w jej krótkiej historii – wszyscy zdali maturę. I masz babo placek! Teraz musimy utrzymać stuprocentową zdawalność. Moja babcia powtarzała nam, abyśmy do przodu się nie pchali i z tyłu nie zostawali. A może znowu trzeba będzie dać lampki dla maturzystów, aby powtórzyli wyczyn ich poprzedników?

Chciałem w tym miejscu podziękować także tym wszystkim, którzy zasponsorowali paliwo do generatora prądotwórczego. W sposób szczególny dziękuję pani Rosti, dzięki której mogliśmy zakupić 200 siatek na komary, 12 worków cementu i ulepszyć dietę naszych dzieci.

Coś o egzaminach. Bardzo się zdziwiłem, że tutaj w Malawi policjanci i policjantki pilnują porządku, tak przy dużej maturze (LO klasa IV), jak i przy małej (LO klasa II). Dla transparencji, Ministerstwo Edukacji, wyznacza inspektora i nauczycieli z zewnątrz do inwigilacji egzaminów, a nauczyciele miejscowi nie mogą zbliżać się do egzaminowanych. Chłopcy i dziewczęta ustawiają się w osobnych kolejkach i są przeszukiwani przed wejściem do klasy egzaminacyjnej. Natomiast w szkołach podstawowych nie ma już takiego rygoru. Ponieważ jest tam bardzo dużo dzieci, egzaminy odbywają się często na otwartym powietrzu: na boisku lub między drzewami. Siedzą wtedy na ziemi w rzędach i wypełniają testy. Nauczyciele i dyrektor przechadzają się między uczniami. W naszym powiecie, na jedną szkołę średnią przypada 10 szkół podstawowych. A jeśli chodzi o uczelnie wyższe, to sytuacja jest jeszcze gorsza. Dlatego jesteśmy dumni, że przez edukację możemy zapewnić lepszą przyszłość młodym chłopcom i dziewczętom.

Niech Nowonarodzony Zbawiciel obficie Wam błogosławi, Najświętszą Maryja Panna uczy pokory, a św. Józef strzeże domostwa od wszelkiego złego. Szczęśliwego nowego 2023 roku!

Z Ave Maria,

Ks. Czesław Lenczuk
Nkhotakota, Malawi