Powoli mija mój drugi miesiąc w Etiopii. Wcześniej myślałam, że dużo czasu zajmie mi przystosowanie się do innego klimatu, nowego miejsca i kultury, a tymczasem od pierwszych dni czuję się tutaj jak w domu. Nieustannie zachwycam się ludźmi, pyszną kawą i pięknymi krajobrazami. Zdążyłam już pokochać wszystkie nasze dzieci.

Nie potrafię ubrać w słowa tego, co tutaj doświadczam – to chyba niemożliwe.

Myślę, że moją misję najlepiej opisuje słowo “spotkanie”. Nic wielkiego tutaj nie robię – po prostu jestem. Jestem i spędzam czas z innymi (zwłaszcza z dziećmi). Jestem i uczę się od Etiopczyków radości i ogromu miłości, które daje proste życie. Papież Franciszek powiedział kiedyś o “kulturze spotkania” – jej też uczę się od Etiopczyków. Tutaj Człowiek jest ważniejszy niż praca, obowiązki, czy inne istotne sprawy. Zwykłe przywitanie na ulicy nigdy nie wystarczy – przecież trzeba zapytać o samopoczucie i zdrowie rozmówcy oraz jego rodziny!

Przed wyjazdem trochę się obawiałam, że nie odnajdę się podczas Eucharystii, tymczasem tutaj na nowo dostrzegam piękno liturgii. Za każdym razem zachwyca mnie procesja z lekcjonarzem, ze Słowem Bożym. Ludzie oddają pokłon, kiedy osoba niosąca Księgę Słowa Bożego przechodzi obok nich. Wtedy najbardziej uświadamiam sobie, że Chrystus przechodzi pośród nas, On jest w samym środku naszej wspólnoty.

Uczę się pięknej, prostej wiary. W Afryce wyraźniej dostrzegam, że Pan Bóg daje się znaleźć we wspólnocie, w relacjach – On mieszka między nami. Pamiętam słowa jednej z wolontariuszek, która była w ubiegłym roku w Etiopii – stwierdziła, że tutaj codziennie wydarza się Boże Narodzenie. Dopiero, kiedy sama przyjechałam, lepiej ją zrozumiałam i zdecydowanie się pod tym podpisuję. Każdego dnia, w każdym spotkaniu Bóg się rodzi i rzeczywiście jest obecny.

Jestem wdzięczna, że mogę doświadczać tego wszystkiego każdego dnia.

Pozdrowienia z pięknej Etiopii!

 

Karolina Hryszko,
pracuje w Addis Abeba, Etiopia