22 grudnia odwiedziła nas s. Beata Bienias, misjonarka w Argentynie.
S. Beata przez trzy miesiące przebywała w Rzymie, gdzie wzięła udział w kursie Aktualizacji w duszpasterstwie misyjnym. Misjonarka pracuje w General Conesa. Jest odpowiedzialna za wspólnotę sióstr, przedszkole i szkołę podstawową. W tej chwili do chodzi tam 190 uczniów. Podczas spotkania s. Beata opowiedziała nam o obecnej sytuacji w kraju:
Sytuacja w Argentynie jest bardzo trudna, wydaje się, że idzie ku gorszemu. Po 11 latach widzę takie błędne koło, trzy problemy, z których nie ma wyjścia. Pierwsze to jest korupcja w rządzie i brak opozycji z programem. Ceny podstawowych produktów rosną w zastraszającym tempie. Kilogram chleba cztery miesiące temu kosztował prawie 300 peso, czyli ponad 7 złotych, litr mleka 250 peso, czyli podobnie. To jest wielki problem. Drugim problemem są bardzo niskie morale społeczne, które od kilku pokoleń nie widziało swoich rodziców pracujących. Dzieci i młodzież wychowują się w rodzinach, które żyją z zapomogi. Nawet jeśli mają możliwość zdobycia jakiejś pracy, to nie opłaca się, bo więcej dostanie tego programu socjalnego. To wystarcza na przeżycie. Dlatego, jeśli młodzież chce mieć coś więcej, to pojawiają się rozboje i kradzieże. Tu pojawia się kolejny problem – bezprawie. Policja nic nie znaczy, a często współpracuje z tymi grupami przestępczymi. Jeśli zdarzy się napad czy włamanie, to ludzie nawet nie informują policji. Wiedzą, że to nic nie da, często policja wręcz informuje tych przestępców, kto na nich doniósł i są zemsty. Tam, gdzie teraz jestem, czuję się w miarę bezpiecznie, to jest małe miasteczko, ok. 7 tys. mieszkańców. Oczywiście w nocy staramy się nie wychodzić. Mieszkamy akurat naprzeciwko komisariatu policji, więc chociaż dla pozoru jesteśmy chronione.