Właśnie mija drugi tydzień mojej pracy w Kenii, w Nairobi, na placówce Bosco Boys Langata.
Każdego dnia towarzyszymy chłopakom, którzy swoje poprzednie życie spędzali na ulicy, dla których prawdziwym rozwiązaniem konfliktów była przemoc, dla tych, którzy zapragnęli odkryć prawdziwą radość w sercu i zacząć nowe życie, by móc rozwijać się dalej, właśnie tutaj, w naszym ośrodku.
Chłopcy potrzebują poczuć od nas prawdziwe ciepło, by stać się częścią czegoś ważnego, częścią jednej, wielkiej salezjańskiej rodziny, co widać na każdym kroku. Swoją potrzebę pokazują schowanymi głowami w trakcie lekcji, czy bezradnością podczas sprzeczek i bójek ze starszymi i silniejszymi chłopakami. Momentami brakuje pomysłów, jak to wszystko załagodzić, jak dotrzeć do nich, by zobaczyli inną, ciekawszą drogę z Panem Jezusem. Pozbawioną przemocy, za to z olbrzymią dawką tego, co w życiu najważniejsze – MIŁOŚCI. Inicjatywy organizowane w ciągu dnia dają im szansę na odnalezienie w sobie jakichś nowych pasji i zupełnie zmieniają obraz ich codzienności.
Tutaj uczą się języka angielskiego i matematyki, tutaj grają w piłkę nożną, jeżdżą na rolkach, grają w tenisa stołowego i tańczą w najlepsze, poznają nowych przyjaciół i przede wszystkim – dostają dach nad głową i jedzenie.
Nasze dni są wypełnione po brzegi. O 6:00 rano budzimy chłopaków, po to by godzinę później oficjalnie rozpocząć dzień Mszą świętą. Następnie chłopcy jedzą śniadanie, by już o 9:00 być gotowym na apel szkolny prowadzony przez ks. Jana – dyrektora, gdzie nasi wychowankowie szlifują zadania związane z mnożeniem i dodawaniem, a także opanowują swoje umiejętności angielskiego, by umieć posługiwać się językiem, który u nas w stolicy jest bardzo potrzebny.
Wiem, że Pan Bóg jakoś wszystko układa i te momenty, gdzie nie do końca potrafię się dogadać z chłopcami też się dzieją po coś. Najważniejsze to we wszystkim widzieć dobro i wierzyć, że każdy moment będzie najlepszy na ich przemianę. Może w najmniej oczekiwanym momencie zaskoczą. Nie tracę wiary i z ogromną ufnością w działanie Maryi rozpoczynam każdy kolejny dzień na misji Mszą świętą. Proszę Jezusa bym potrafił być lepszym wolontariuszem dla nich, bym potrafił trafić do nich na wszelkie możliwe sposoby, pamiętając w tym wszystkim, że każdy z nich jest zupełnie inny. Prawdziwym prezentem będzie, jeśli któryś z nich naprawdę zapragnie zostać prawdziwym przyjacielem Chrystusa. Na chwilę obecną cieszę się każdym z małych cudów, które dzieją się tutaj codziennie.
Nie ma żadnej recepty na to, by każdy z nich w tym samym momencie zrozumiał, ile może zyskać, maksymalnie skupiając się na szkolnych obowiązkach i codziennej modlitwie, ale jeśli każdy z nich odmówi ze mną choćby jeden paciorek różańca – to będzie prawdziwe SPEŁNIENIE dla mnie, ponieważ wiem, że różaniec jest naszą największą tarczą.
W tym wszystkim szukam także odpowiedzi na pytanie jak umieć tą miłość przyjmować. Tą, którą tak bardzo chcę dawać tym chłopakom, mimo wszystko cały czas jej się ucząc. Miłość, o której można by rozmawiać godzinami, będąca nieodzowną częścią każdego z nas, do której tak bardzo dążymy. To coś o czym marzy każdy z nas, i nie ma co się w tej kwestii oszukiwać, że bardzo jej potrzebujemy. Z jednej strony to tytuł tego tekstu, którego pomysłodawcą został jeden z chłopców naszej placówki – Abel, który na moje pytanie: co było dla niego najważniejsze z filmu o Janku Bosko, który pokazał mu Filip, odpowiedział: MIŁOŚĆ. Z drugiej natomiast to tytuł mojego wiersza, który chcę Wam tutaj przedstawić, ponieważ jeśli dobrze pamiętacie z postu o naszym wyjeździe na misje, to jedna z moich pasji.
Oto on:
„Miłość to taka oaza spokoju, albo czasem niepokoju (Alex B)
W której nie wszystko jest jasne i klarowne
Chwilami za bardzo pochopne,
W której dwoje ludzi staje się dla siebie ratunkiem po trudniejszym czasie (Barrack i Bosco Boys Langata)
Miłość to szukanie siebie wzajemnie w małych rzeczach (Abel)
Miłość to umiejętność zaskakiwania i ciągłej pielęgnacji (Desmond)
Owoce nie rodzą się od razu, tylko musimy stale o nie zabiegać (Harrison)
Kto nie odważy się wyjść ze swojej bańki, na próżno może szukać miłości (Edgar)
Może inaczej, wracając wspomnieniami do przeszłości zawsze będzie miał jakiś niedomknięty rozdział (Honza)
Miłość jest jak najlepsza książka, którą musisz przeczytać w całości, żeby zrozumieć o co w niej tak naprawdę chodzi (Alex S)
Miłość to jak najlepsze spotkanie, w którym cieszysz się samą obecnością drugiej osoby, nie licząc na nic poza byciem razem ze sobą i spędzaniem wspólnie czasu (Lawrence)
Miłość jest jak wspólna jazda na rolkach bez celu (David)
Miłość to lekarstwo na każdy możliwy problem (Moses)
Miłość to sztuka zrozumienia drugiej osoby (Mike)
Miłość to chęć rozwijania się na wszelkie, istniejące sposoby (Bryan)
Miłość to praca nad sobą dla dobra wspólnego (Joseph)
Miłość to długie, długie spacery, albo te krótkie z chłopcami w deszczu (Samson)
Miłość to przypadkowy uśmiech (Matthew)
Miłość to nieplanowane spotkanie (Kevin)
Miłość to spontaniczna wyprawa (Muyiangi)
Miłość to nauka na przedmiot, który przyda Ci się na całe życie (Pitter)
Miłość to odwaga w podjęciu ryzyka (Fiedel)
Miłość to najpiękniejszy uśmiech, jaki istnieje (Anthony)
Miłość to codzienne przywracanie wiary w to, że warto walczyć o każdego z chłopaków bezgranicznie, na maxa! (Everybody)
Miłość to po prostu radość w najczystszej postaci z każdej obecności (Filip, my brother)
Rafał Rettig,
Pracuje w Nairobi, Kenia