Sytuacja kobiet jest bardzo trudna. To ciche ofiary przemocy, często są wykorzystywane i źle traktowane. Dziewczęta z małych, rdzennych wspólnot nie mogą tak po prostu iść na studia. A wiele samotnych matek w Meksyku bardzo ciężko pracuje, żeby utrzymać rodzinę.
Kraj nie dla kobiet
W Meksyku wiele kobiet nie może czuć się bezpiecznie. Padają one ofiarami przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej. W społeczeństwie i domu rządzi mężczyzna. Dlatego tak niewiele dziewcząt może kontynuować naukę w szkołach wyższych. One mają być przygotowane do zajmowania się domem. Szczególnie na wsiach i w bardzo tradycyjnych społecznościach miejsce kobiety jest w domu. Ma gotować, sprzątać, urodzić i wychować dzieci, a życie rodzinne i seksualne w Meksyku rozpoczyna się bardzo wcześnie. O przyszłości córki decydują rodzice. To od nich zależy, czy córka podejmie dalszą edukację i spełni marzenia. Niestety wiele przypadków przemocy i znęcania się nad dziewczętami zaczyna się już w zaciszu czterech ścian. Co gorsza sprawcą tego są też inne kobiety, mamy, ciocie i inne krewne.
El feminicidio – morderstwa kobiet
Jednym z olbrzymich problemów w Meksyku są morderstwa kobiet. Motywy to głównie gwałt, nieposłuszeństwo, wykorzystywanie do przymusowej pracy, zmuszanie do prostytucji, uprowadzenia. Odbywają się one systematycznie i według planu. Najłatwiejszym celem są kobiety ciężko pracujące w fabrykach, bo rodzina nie będzie miała, jak dochodzić, kto zabił. Najbiedniejsi mają najmniejsze prawa. Najgorsza jest sytuacja na północy kraju, przy samej granicy w miastach Ciudad Juarez i Tijuana. Określa się je nawet jako „miasta śmierci”. Rodziny zabitych kobiet mogą iść na policję, ale ta często jest skorumpowana lub nie chce się mieszać, bo może to skończyć się ich śmiercią. Czasami też rodziny boją się o tym mówić. Mordercy nie mają skrupułów, żeby zabić kolejne, a ich ciała porzucić w rowach lub terenach pustynnych. Niska wykrywalność niemal gwarantuje bezkarność.
Esperanza – nadzieja na lepszy świat
Problem przedmiotowego traktowania kobiet, ich niskiego statusu społecznego i przemocy wobec nich jest coraz częściej nagłaśniany. Zajmują się tym działacze społeczni i całe grupy. Także kościół nie pozostaje obojętny na los kobiet, które doświadczają niesprawiedliwości i złego traktowania. Ważną rolę w radzeniu sobie z problemem odgrywają zgromadzenia żeńskie, które prowadzą domy dla dziewcząt i młodych matek uciekających przed przemocą. Niezwykle trudno jest walczyć z morderstwami i gwałtami dokonywanymi na kobietach. Jasno sprzeciwiają się tym aktom meksykańscy biskupi, solidaryzujący się z inicjatywami mającymi na celu walkę o sprawiedliwość dla kobiet oraz uświadomienie społeczeństwa o skali problemu.
Dziewczęta otrzymują również pomoc od salezjanów, a przede wszystkich od sióstr salezjanek. W ich szkołach i internatach znajdą schronienie, a także swobodny dostęp do edukacji. Nohemi, jako jedna z wielu dziewcząt otrzymała wsparcie. Swoją sytuację opisuje w liście:
Mieszkam i uczę się w Szkole Salezjańskiej w Rio Manso. Jestem zadowolona, jednak bardzo tęsknię za rodziną. Raz w miesiącu przyjeżdża do mnie ciocia, ponieważ rodzice nie mogą ze względu na stan zdrowia. Zwłaszcza trudna jest sytuacja mamy, która została porażona przez piorun, kiedy przygotowywała dla nas kolację. Odniosła poważne obrażenia nóg, ale także trwale został uszkodzony układ nerwowy. Przez kilka dni mama nie podnosiła się z łóżka, ale wszyscy byli szczęśliwi, że przeżyła. I ja podobno kilka dni byłam otumaniona, ponieważ przebywałam bardzo blisko mamy w momencie uderzenia. Byłam jednak zbyt mała, żeby rozumieć, co się wydarzyło. Później poważnemu wypadkowi uległ mój tata, gdy w czasie prac na polu kosa przecięła mu kolana i od tamtej pory nie może chodzić. Sytuacja rodziny bardzo się pogorszyła, ponieważ rodzice nie mogą kontynuować pracy i cała odpowiedzialność spoczywa na moich najstarszych braciach i na cioci.
Żyją bardzo biednie, czasem mają, co jeść, a czasem nie. Pomaga brat, ale także on ma już swoją rodzinę i o nich musi myśleć. Mam wiele marzeń, chciałabym być piłkarką i prawniczką, albo architektem i zakonnicą, w każdym razie, żeby swoją pracą móc pomagać innym. Czuję się szczęśliwa, bo moi rodzice żyją a ja mogę się uczyć w Rio Manso. Mam tu dużo koleżanek, które dodają mi otuchy. Cały czas dziękuję Panu Bogu za moją ciocię, bez niej byśmy sobie nie poradzili. I ona sama ma problemy ze zdrowiem, ale nigdy się nie skarży i robi dla nas wszystko, co może. Też bym kiedyś tak chciała komuś pomagać.
Sytuacja kobiet w Meksyku jest bardzo skomplikowana i złożona. To jedynie ogólny opis problemu, bo przyczyny i motywy spychania kobiet na margines są różne i czasem niejednoznaczne do opisania. Kraj, w którym rządzi kartel narkotykowy zmaga się również z wykorzystywaniem dziewcząt i kobiet. A dziewczęta w Meksyku marzą o domu, edukacji i pracy. Esmeralda chciałaby zostać lekarzem, żeby pomagać innym wrócić do zdrowia. Camila chce być weterynarzem, już teraz opiekuje się zwierzętami. Mała siostra Miguela marzy o zamieszkaniu w domu, który nie będzie się rozwalał, a w ścianach nie będzie szczelin.
Magdalena Torbiczuk
br. Sebastian Marcisz
Więcej informacji: misjesalezjanie.pl/dzieci-meksyku/