Wpatruję się w błękitne niebo, słyszę bicie dzwonów kościoła, śpiew ptaków, cykanie świerszczy. Jest pięknie, w miarę spokojnie. Czytam własne wspomnienia zapisane z początku wylotu na misje. Niesamowite jest to, jak czas jest względny. Z jednej strony mam wrażenie, jakbym był tu dziesięć lat, z drugiej strony, jakby był to tylko krótki sen. Był to naprawdę cudowny czas dla mojego serca. Z radością wspominam teraz te piękne chwile. Pomimo pewnych trudności, nieporozumień, rozczarowań, jestem bardzo wdzięczny Bogu za ten piękny czas.

Dziękuję Ci, Panie Boże za to, co mi podarowałeś. Za ten piękny obraz, który mi namalowałeś. Za to, że ciągle przy mnie jesteś. Nieważne, jaki jestem, jakich trudności doświadczam, to Ty zawsze mi przypominasz, że jesteś. Dziękuję Ci z całego serca za to, że czuję Twoje objęcie i Twoja szczerą miłość. Nauczyłeś mnie wiele. Nauczyłeś mnie kochać, nauczyłeś mnie tego, jak piękna jest bezinteresowna miłość. To ona sprawia, że czuję się najbogatszym człowiekiem na świecie. Podczas pobytu na misji sprawiłeś, że mogłem jej codziennie doświadczać. Dziękuję Ci też za wiele lekcji, które od Ciebie otrzymałem. Dzięki nim zobaczyłem siebie w odbiciu. Zobaczyłem to, co mogę poprawić, zmienić, aby moje serce było bliżej Ciebie. Pokazałeś mi też moje zalety, które teraz wiem, że mogę pielęgnować i krzewić. Nauczyłeś mnie czerpać radość z każdej chwili. Z trudnej i ciężkiej, ale też pięknej i przyjemnej. Wszystkie te chwile, te momenty – składają się w jedną całość, w jedno piękno, w to życie, które Ty, Boże, stworzyłeś i które Ty mi podarowałeś.

Dziękuję, również za to, że mogłem doświadczać tych trudnych lekcji. To one sprawiły, że więcej rozmawiałem z Tobą, to one sprawiły, że zadawałem więcej pytań. Po co? Dlaczego? Co robić? Dziękuję Ci za to, ponieważ szczera rozmowa zawsze zbliża i ja, dzięki rozmowie z Tobą, otworzyłem bardziej serce dla Ciebie. Dziękuję też za to, że nigdy nie pozostawiłeś mnie bez odpowiedzi. Zawsze mi pokazywałeś, co powinienem zrobić, co poprawić. Nauczyło mnie to wiele pokory, wyrozumiałości i cierpliwości.

Dziękuję Ci za te dzieci, które tu razem ze mną były przez ten czas misyjny. Za te piękne wspólne chwile. Za wspólne tańce, grę w piłkę, śpiewy, kolorowanki, spacery, uśmiechy, uściski. Jaką radość poczułem w sercu, kiedy razem z dziećmi weszliśmy do kościoła, uklękliśmy i wpatrywaliśmy się wspólnie w Przenajświętszy Sakrament. Gdzie byliśmy tylko my i Ty, Panie Jezu.

Wraz z dziewczynami chcieliśmy zachęcić dzieci przebywające na ulicy do tego, aby chociaż na chwilkę przyszły do sióstr do oratorium. Aby choć przez chwilę mogły poczuć się jak dzieci. Skacząc, śpiewając, tańcząc, ucząc się. Spotkaliśmy się jednak ze ścianą. Z dużą bezradnością. Pomimo tego, że dzieci bardzo chciały do nas przyjść, rodzice mówili „nie”. Nie, ponieważ wtedy nie będzie miał kto zarabiać pieniędzy. W takich sytuacjach pojawia się ogromny smutek, kiedy widzi się małą sześcioletnią uśmiechniętą dziewczynkę bez butów, w podartych ubrankach, która nie może przyjść do oratorium, ponieważ musi zarabiać pieniądze. Próbowaliśmy wielokrotnie, ale żadne z dzieci nie przychodziło. Jednak wiedziałem, że wszystko jest w Bożych rękach. Pewnego dnia spróbowaliśmy jeszcze raz i w pewnym momencie zawitało do nas kilkanaścioro dzieci. Pojawiła się wtedy ogromna radość i wdzięczność. Pięknym zwieńczeniem całego oratorium był ostatni dzień, kiedy to dwieście dzieci na raz przybiegło nas uściskać. Otrzymaliśmy wiele uroczych laurek.

Pod koniec mojej misji myślę sobie, że najpiękniejszym świadectwem wiary i dowodem prawdziwej, szczerej miłości jest to, aby żyć Nim. Jeśli chcemy wszystkim “wykrzyczeć’’ to, jak piękna jest nasza wiara, jak piękne jest dzielenie się miłością, to powinniśmy to zrobić, ale bez ani jednego “krzyku’’. Tylko poprzez to, jak żyjemy. Niech On „wykrzyczy” to przez nasze życie.

 

Kamil Tyczyński,
Pracuje w Addis Abeba, w Etiopii