Drogi Tato,

często zadaję Ci wiele pytań, szukam odpowiedzi, błądzę wśród słów i zdań, by opisać to wszystko, co tutaj widzę. Tak bardzo chciałabym zrozumieć. Tak bardzo chciałabym nieco lepiej poznać ten świat. A Ty… po prostu ze mną jesteś i koisz serce, gdy krzyczy z buntu i niezrozumienia.

Powoli odkrywasz kolejne puzzle. Spokojnie mówisz, że zrobimy to razem. Ufam. A przynajmniej próbuję, bo dopiero tutaj prawdziwie pokazujesz mi, jakie to czasem trudne. Każdego dnia uczysz czegoś nowego. I gdy już wydaje mi się, że to wystarczy, to dzieje się coś, co znów burzy cały mój obraz.

Madagaskar – piękny i brutalny jednocześnie. Pamiętam, jak razem z Julką zachwycałyśmy się jego widokiem widzianym z samolotu. Czerwony, bo czerwona jest jego ziemia. Czerwony, bo przynosi dużo cierpienia. Czasem myślę sobie, że to strasznie dziwne, ale na początku widzimy tylko jego jedną stronę. Widzimy piękną przyrodę, dziką naturę, wąskie dróżki między ryżowiskami. Dopiero z czasem zaczynamy widzieć więcej.

Dziękuję Ci Boże, że odkrywasz przede mną również to oblicze Madagaskaru, że dałeś mi tutaj aż tyle czasu, bym mogła je poznawać. Dzięki temu widzę szerzej i mogę kochać lepiej. Chociaż tak często pokazujesz mi, że najpiękniejsza miłość to ta najprostsza, nieszukająca wielkich słów.

Dziękuję Ci Boże, bo moje serce wypełnia wiele imion. Często w Europie mówi się o “biednych dzieciach z Afryki”. Jednak dla mnie to już konkretne twarze, konkretne historie. I oni wcale nie są biedni. Tylko nam się tak wydaje, bo spoglądamy płytkim spojrzeniem, nie dostrzegając tego, co jest głębiej.

Wiesz Tato, będę Ci o nich jeszcze dużo opowiadać. Nawet jak już wrócę do Polski. A Ty będziesz słuchał, bo robisz to zawsze, gdy do Ciebie przychodzę. Ucz mnie tego samego – słuchać i być, bo tak często to najtrudniejsza ze sztuk, jaką przyszło nam w życiu grać.

 

Karolina Ogórek
pracuje w Fianarantsoa na Madagaskarze