Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga (Mdr 3, 1).
Wspomnienie o śp. ks. Marku Rybińskim SDB
Od roku 2011 świat się mocno zmienił. Zmienił się właściwie w każdej dziedzinie, może nawet gwałtowniej i głębiej niż byśmy się spodziewali. W świecie panuje ciągły ruch, czasem trudny do ogarnięcia umysłem, a jeszcze bardziej emocjami.
Są jednak w świecie sprawy, które już nie podlegają tym przeobrażeniom. To świat wspomnień, które nie bledną nawet z biegiem czasu. Może dlatego, że barwione są miłością. To, co się nie zmienia, to właśnie miłość, których wyrazem jest pamięć i tęsknota. Może ta niezmienność jest oznaką autentyczności relacji?
Kiedy dziesięć lat temu dotarła wiadomość o śmierci Marka, zmieniła bardzo wiele. Od tego czasu ta zmiana pozostaje niezmienna. Strzeżona przez niepodlegającą już uwarunkowaniom czasoprzestrzennym tajemnicę wieczności. Śmierć nie pozwala się cofnąć, pozwala tylko trwać, aż do czasu ostatecznego wypełnienia.
Tak, to już dziesięć lat, od kiedy Marek przekroczył próg wieczności. Ciągle go brak i ciągle serce z niechęcią przyjmuje ten fakt. W międzyczasie do Marka dołączyła jego Mama, pani Barbara. Dołączymy i my w swoim czasie… [myśląc o tym, może w sercu pojawia się tęsknota i nadzieja?]
Ciągle pamiętam naszą ostatnią bezpośrednią rozmowę w parku. Niedokończoną. Rozmowy przyjaciół zawsze są niedokończone. Bo zawsze za mało jest czasu na to, co najważniejsze. A potem już nie ma jak.
Czasem zastanawiam się, co by Marek powiedział, jak by zareagował, co by zrobił w różnych okolicznościach kolejnych dni. Wyobrażam sobie jego reakcje, słowa, emocje. Czy znałem go na tyle dobrze, żeby trafić w sedno? Czy wystarczy, żeby pamiętać do końca?
Ale czy można zapomnieć o Marku? O człowieku ufnej wiary, szczerej miłości, wielu talentów, niespożytej energii, prostolinijnym i autentycznym, w ciągłym rozwoju, z planami o szerokich horyzontach, mierzącym się z codziennymi wyzwaniami, czasem trochę dzikim, a jakże głębokim… i tak nie da się wspomnieć wszystkiego.
Każdy ma swój obraz Marka, a wszystkie tworzą część tego prawdziwego i pełnego, który zna tylko Bóg. Ale w każdym z tych kawałków jest uczucie wdzięczności za jego życie, z odrobiną żalu, którym trzeba wypełnić pustkę. Reszta w rękach Boga.
Wierzę, że jego życie jest w ojcowskich dłoniach Boga. Dlatego powierzam mu swoje sprawy. Bo wierzę, że ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali, łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych. Marku, pomóż nam być blisko Boga jak Ty, niezmiennie jak Twoja nieobecność w doczesności i wytrwale jak Twoje przebywanie w niebie.
ks. Przemek Solarski SDB