Zanim rozpoczęłam formację, myślałam, że będzie to po prostu seria spotkań, przygotowujących mnie do wyjazdu na misje – trochę wiedzy, kilka rozmów, organizacyjne kwestie. Nie spodziewałam się jednak, że będzie to coś znacznie więcej – że ta formacja sama w sobie stanie się głęboką, duchową przygodą, która już teraz wpłynęła na moje życie w sposób, którego nie potrafiłam wcześniej przewidzieć.
Największym darem, jaki otrzymałam, są ludzie, których tam poznałam. To osoby, z którymi zbudowałam relacje na całe życie. Wspólne spotkania, rozmowy, śmiech, modlitwa, wsparcie w trudniejszych chwilach – to wszystko sprawiło, że naprawdę poczułam się częścią wspólnoty.
Mam poczucie, że nie jestem sama, że jedziemy na misje jako jedna rodzina, mimo że prawie każdy z nas wyjeżdża gdzie indziej. Ogromnie cenię sobie duchowy wymiar formacji – szczególnie to, że na każdym spotkaniu była Adoracja. To był moment zatrzymania, wyciszenia i oddania Bogu tego, co się w nas działo. Bardzo poruszały mnie też listy od byłych wolontariuszy – ich słowa dawały nadzieję, pokój i utwierdzały mnie w przekonaniu, że warto. Podobnie konferencje i świadectwa tych, którzy już byli na misjach – to one dodawały odwagi, pokazywały, że misje to nie tylko pomoc innym, ale też głęboka przemiana wewnętrzna.
Podczas posłania misyjnego wzruszyłam się wiele razy. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec tej formacyjnej drogi. Trudno mi sobie wyobrazić, że w przyszłym miesiącu nie spotkam tych wszystkich twarzy, które stały się dla mnie tak ważne. Ale jednocześnie czuję ogromną radość, że zaczyna się kolejny etap – misja, do której SOM tak pięknie mnie przygotował.
Nie wiem, co mnie czeka. Wiem, że może być trudno. Ale wiem też, że nie mogłam być lepiej przygotowana. Dziękuję Bogu za to miejsce, za ten czas i za ludzi, którzy wypełnili go miłością, wiarą i autentyczną troską o drugiego człowieka.
Julia Potulska,
Uczestniczka tegorocznej formacji misyjnej






