Witam Kochani ponownie!

Ostatnio pisałem, że chcę wysłać wcześniej wieści, bo odkładając na inną godzinę nie zawsze się zdąży na czas. Dziś u Was pierwszy dzień wiosny, a u mnie pierwszy dzień jesieni. Deszcze nie ustępują i prawie codziennie pada i to dość intensywnie. Przy takiej wilgotności dzieci zaczynają chorować i mnie też to nie ominęło, ale już jest prawie dobrze. Niektórzy powiadają, że na „krzywe drzewo to i koza skacze”, a ja chyba zaczynam pomału się pochylać, bo tu i tam strzyka.

Nie mogłem dziś wyjść z pielęgniarką, wychowawcą i wolontariuszem na ulice do bezdomnych, choć sobie planowałem, wyszli sami. Ja musiałem odwiedzić inny nasz ośrodek, najstarszych wychowanków. Są czasem dość problematyczni i nie zawsze wychowawcy zapobiegają drastycznym sytuacjom, a ja się nie dziwię. Chłopcy są poranieni, sami nie wiedzą co ze sobą zrobić, jaka ich czeka przyszłość, jak wyjść z tego marazmu. Niektórzy nie wierzą, że mogą się zmienić i wyjść na prostą. Dziadek był w więzieniu, tata jest w więzieniu, to i pewno ja będę w więzieniu. A dlaczego nie chcesz zmienić postępowania, dlaczego nie chcesz uwierzyć, że się tobie uda? Bo to już zakodował, jest gorszy od innych, więc nie warto się trudzić, by zmienić swoje postępowanie.  Dużo trzeba tłumaczyć, że wszystko zależy od nas samych.

Dziś z ośrodka wybył Jon. Przebywał u nas około ośmiu lat wraz z około dwa lata starszym bratem. Dlaczego około? Jon nie miał świadectwa urodzenia i przez tak długi okres nie udawało się go uzyskać. Nie mógł ani uczyć się w szkole, ani iść legalnie do pracy, a kiedy udało się znaleźć jakieś zatrudnienie, wytrzymywał najdłużej dwa-trzy dni. Kilka miesięcy temu naszemu pracownikowi socjalnemu udało się znaleźć świadków i na podstawie ich świadectwa w końcu udało się uzyskać akt urodzenia. Jego starszy i pełnoletni brat wybył z ośrodka wcześniej, a teraz skontaktował się z nami, bo odnalazł swoją matkę i ciotkę i chce zabrać brata do rodziny. Jon jest psychicznie niepełnosprawny, prawdopodobnie schizofrenia. Oby umiał się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Dziś już kolejny dzień, bo nie udało się dokończyć za jednym razem. Po porannej mszy spotkanie z przedstawicielami z Niemiec dotyczące tzw. projektu Adopcji na Odległość. Co roku przyjeżdżają na wizytację. Dziś przywieźli ze sobą kilka laptopów, przydadzą się chłopcom do szkoły. I poinformowali, że ostatniego dnia tego miesiąca, na dwa tygodnie, przyjeżdża grupa kilkunastu młodych ludzi z Niemiec na dwutygodniowe praktyki. Powiedziałbym śmielej dwutygodniowe wczasy, bo ani się raczej zaadaptują, ani wiele nie pomogą ale nie możemy odmówić, może coś wymyślimy i dla nich.

Teraz mamy nawał obowiązków, ruszyły wielkopostne spowiedzi i tak praktycznie od rana do późnych godzin wieczornych służba w konfesjonale. Do samej Wielkiej Soboty. Nie narzekamy jednak, a wręcz przeciwnie, cieszymy się, że możemy służyć innym i oby wszyscy potrzebujący mogli pojednać się z Bogiem.

Ks. Andrzej Borowiec
Santa Cruz, Boliwia

 

W Wielkim Poście wspieramy dzieło prowadzone przez ks. Andrzeja w Boliwii. Ty też możesz pomóc dokonując wpłat na konto 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 z dopiskiem Projekt 732.

A tu link do strony kampanii BEZDOMNE DZIECI ULICY