Wielu moich bliskich i znajomych zastanawia się i pyta mnie, jak w rzeczywistości wygląda Afryka. Mijają już dwa tygodnie od mojego przylotu, ale czy mogę powiedzieć, jaka ona naprawdę jest?!

Będąc w Lusace – stolicy Zambii cieszyło mnie słońce, oddychanie innym powietrzem, piękna roślinność, ludzie na ulicy. Wszystko nowe, tak długo przeze mnie wyczekiwane. Jednak ciągle towarzyszyły mi te same uczucia i myśli, co w Polsce – kiedy będę w Makululu i nie jaka jest Afryka, ale jacy są chłopcy z Ciloto?

Jadąc drogami Kabwe – Makululu oprócz podekscytowania towarzyszył mi lekki niepokój.
W końcu naprawdę poczułam, że tu jestem – tu w Afryce, w Zambii. Widząc tabliczkę DON BOSCO Makululu- Ciloto dotarło do mnie, że misja, do której tak długo się przygotowywałam naprawdę się rozpoczyna. Miejsca, które widziałam na różnych zdjęciach, podczas relacji misjonarzy i wolontariuszy były już nie zwykłymi fotografiami czy obrazkami z książek. To otoczenie stawało się moim przyszłym domem. Moim Ciloto.

Chłopcy przywitali nas z dużym entuzjazmem, chętnie oprowadzając po całym terenie. Nie wiedząc kiedy, towarzysząca mi spora grupa, od razu stała mi się bliska i jakby bardziej znana. Wystarczyło trochę uśmiechu, uścisk dłoni i szczera radość z naszego przybycia żeby całe napięcie zamieniło się w dziękczynienie, że dotarłyśmy bezpiecznie na naszą placówkę.

Nadal nie wiem jaka jest Afryka, ale po kilku dniach bycia w Children’s Home Makululu doświadczyłam jak radosne, pełni nadziei i ufności do drugiego człowieka potrafią być afrykańskie dzieci. Ile w nich determinacji i pracowitości, zapału do uczenia się nowych rzeczy, a także szacunku do wychowawców i zwykłej, dziecięcej wrażliwości.

 

Anna Mitura
Makululu, Zambia