S. Anna pochodzi z Bolkowa i od 10 lat pracuje na Kubie. Obecnie posługuje w Havanie, gdzie jest ekonomką i administratorką wspólnoty.
Salezjanki prowadzą tam żłobek, do którego codziennie uczęszcza 70–80 dzieci w wieku 2–4 lat. Pracuje w nim 6 opiekunek i 1 osoba sprzątająca. Siostry zapewniają formację, podstawy pedagogiki prewencyjnej i opiekę. Prowadzą także dom rekolekcyjny, w którym przyjmują grupy.
Misjonarka od dwóch lat zajmuje się też gospodarstwem – sporym kawałkiem ziemi, lecz jak sama mówi – nie jest to łatwe zadanie. „Ziemia była zaniedbana przez 30 lat – śmieci, zarośla, kilka drzew owocowych i krowy – ale teraz stopniowo jest porządkowana i zagospodarowywana. Udało się kupić mini traktor i zbudować system nawadniający. Mamy: 10 świń, 40 baranów, 70 kur, 3 krowy”. Praca jest ciężka – brakuje odpowiedzialnych pracowników. Choć zatrudnieni mężczyźni dostają godziwe wynagrodzenie i jedzenie, brakuje im motywacji i poczucia sensu. Często żyją w trudnych warunkach, nie inwestując w siebie, ani swoje rodziny.
Dzięki wsparciu darczyńców i organizacji udało się wybudować plac zabaw – sprzęty sprowadzono z Europy, a teren przygotowano ręcznie. Plac stał się też miejscem sobotnich spotkań oratoryjnych dla ok. 100 dzieci z ubogich rodzin: zabawa, posiłek i formacja duchowa.
Salezjanki pomagają lokalnym rodzinom jak mogą – przyczyniają się do remontów, dają ludziom pracę i wspierają ich. Jednak na Kubie wciąż żyje się po prostu źle. „Ludzie żyją z dnia na dzień, często bez prądu i jedzenia. Nawet podstawowe leki są niedostępne. Brakuje liderów i nadziei na zmianę. Potrzebna byłaby odbudowa niemal od zera – a społeczeństwo, wyczerpane i zupełnie bez nadziei, nie jest na to gotowe.” – mówi misjonarka.
Prosimy o modlitwę w intencji s. Anny! Życzymy jej zdrowia, sił i wytrwałości do dalszej pracy misyjnej.