Ks. Roman Olesiński w Peru pracuje ok 49 lat. Jak sam opowiada jego życie misyjne rozpoczęło się, gdy wyjechał z Polski jako kleryk w 1972 roku, mając 22 lata.
„Podróżowaliśmy statkiem z Neapolu przez Gibraltar, Wyspy Kanaryjskie, Wenezuelę, Curacao, Kolumbię i Ekwador, zanim dotarliśmy do Peru. Nie znając języka, musiałem radzić sobie samodzielnie, ucząc się hiszpańskiego w praktyce. W Peru na początku, kontynuowałem studia teologiczne, uczyłem nauk przyrodniczych i łaciny w szkole średniej, a jednocześnie poznawałem życie lokalnej społeczności, ich zwyczaje, kulturę i religię.” – opowiada misjonarz.
Misjonarz obecnie posługuje w Limie, gdzie jest dyrektorem placówki i proboszczem parafii Matki Bożej Wspomożycielki Wiernej. Placówka mieści się w dzielnicy Breña. Salezjanie prowadzą tu duży kompleks: szkoła podstawowa, średnia, oratorium, centrum młodzieżowe, wydawnictwo salezjańskie i dom inspektorialny z mieszkaniami księży. Jest też szkoła zawodowa dla około tysiąca młodzieży, która rano lub po południu pracuje. Są tam kierunki: motoryzacja, elektronika, stolarstwo, komputery, mechanika i obrabiarki.
„Działamy też charytatywnie, mamy jadalnię dla potrzebujących – wydajemy do 120 obiadów dziennie. Sporo przychodzi migrantów z Wenezueli, czasem całe rodziny. W Magdalena del Mar funkcjonuje też dom dla migrantów, głównie Wenezuelczyków, dla około 40 osób, z programami integracyjnymi i możliwością pracy” – opowiada ks. Roman.
Wcześniej przez wiele lat ks. Roman kierował szkołami zawodowymi i parafiami, zajmując się zarówno organizacją placówek, jak i wychowaniem młodzieży. Jego misja w górach Monte Salvado obejmowała zakładanie szkoły, organizowanie programów edukacyjnych i współpracę z uniwersytetami. 22 lata spędził pracując na placówkach w peruwiańskiej dżungli uczestnicząc w życiu Indian z siedmiu plemion. W tym czasie nauczył się poruszać w trudnych warunkach geograficznych i społecznych, narażając się na choroby tropikalne i niebezpieczne sytuacje podczas podróży rzekami i w głębi dżungli. Jego misja obejmowała nie tylko edukację i opiekę duchową, lecz także ochronę lokalnej społeczności i jej praw, często w kontekście konfliktów zewnętrznych związanych z gospodarką i interesami inwestorów.
„Przez te wszystkie lata nauczyłem się, że życie misyjne to nie tylko przekazywanie wiary, ale także codzienna troska o ludzi, pomoc w edukacji, opiece zdrowotnej, adaptacja do kultury i zwyczajów lokalnych oraz cierpliwe budowanie relacji. To doświadczenie uczy pokory, cierpliwości i głębokiego szacunku dla życia w jego różnorodnych formach” –podkreśla ks. Roman.
Księdzu Romanowi dziękujemy za jego ogromne serce, odwagę i niestrudzoną pracę!
Życzymy zdrowia i sił do dalszej posługi. Otaczamy modlitwą!