Misja jest tam, gdzie są ludzie i konkretny człowiek. Potrzeba nas wszędzie tam, gdzie nie słyszano jeszcze o Bożej miłości i miłosierdziu. Misjonarze są potrzebni również tam, gdzie zapomina się jaką wartością jest drugi człowiek, gdzie niszczona jest jego godność. Tak bywa też i w Kazachstanie. Czasem mam wrażenie, jakbym miała ręce pełne roboty, ale tak naprawdę są to ręce pełne błogosławieństw – dzieci z naszych domów są darem dla mnie.
Na co dzień pracuję w domach, w których przebywają dzieci w wieku 5-13 lat. Domy te, podobne do internatów, prowadzone są przez parafię Niepokalanego Poczęcia NMP w Kapczagaju. Dzieci znalazły się u nas, dlatego że ich rodzice z różnych względów nie są zdolni do ich wychowywania.
Moimi obowiązkami są odprowadzanie i przyprowadzanie dzieci ze szkoły, pomoc w odrabianiu zadań domowych, a także pomoc w prowadzeniu ochronki dla dzieci, którą opiekują się Siostry Służebniczki Wielkopolskie. Wydawać by się mogło zwykła codzienność… ale staram się traktować każdy dzień jak prezent, który powoli rozpakowuję, co sprawia mi ogromną radość.
Pobyt tutaj pozwala mi lepiej poznać siebie, co jest niezwykle cennym doświadczeniem. Przez to doceniam i dziękuję za wszystko Bogu, ale także jeszcze bardziej pracuję nad sobą. Poza tym poznaję wspaniałych i inspirujących ludzi, nowe miejsca, kulturę i tradycje Kazachstanu.
Kazachstan to kraj sprzeczności i skrajności. Wśród bogactw kultury, zasobów naturalnych, piękna krajobrazu, tradycji jest wiele przejawów biedy i ubóstwa. Niektórzy ludzie żyją z dnia na dzień, pozbawieni podstawowych praw człowieka, perspektyw godziwej pracy. Jednak najbardziej przykrą dla mnie sprawą jest obserwacja jak niszczące i straszne konsekwencje niesie ze sobą alkoholizm – nie tylko wśród mężczyzn, ale także kobiet i dzieci.
Religią dominującą w Kazachstanie jest islam, a katolicy stanowią niewielką grupę. Są to w większości osoby starsze, które trafiły tutaj w wyniku zesłań w czasie oraz po II Wojnie Światowej. Młodzi ludzie, którzy pojawiają się w Kościele katolickim to osoby poszukujące odpowiedzi na pytania współczesnego świata i sensu życia. Dużą rolę odgrywają misjonarze, zarówno księża jak i siostry zakonne. Poprzez swoją pracę i zaangażowanie na rzecz miejscowej ludności starają się budować i kształtować religijność w Kazachstanie.
W zależności od tego z jakiego kraju pochodzi misjonarz, to wprowadza on zwyczaje i tradycje zaczerpnięte ze swojej ojczyzny. W Kazachstanie dużą liczbę misjonarzy stanowią Polacy. Ich wzorem jest niedawno beatyfikowany, błogosławiony ksiądz Władysław Bukowiński. W parafii, do której należę misjonarzem jest Polak – ks. Artur Zaraś. Poprzez swoje oddanie pracy duszpasterskiej, angażuje parafian do modlitwy i wspólnych dzieł. Utworzył parafialne Caritas, prowadzi katechezy dla dzieci, małżeństw, wieczory uwielbienia, w każde czwartki jest całodniowa Adoracja Najświętszego Sakramentu. Poza tym angażuje parafian w oprawę liturgiczną podczas każdej Mszy Świętej. Dzięki temu widzę wyraźnie, że Kościół w Kazachstanie jest kościołem bardzo młodym, który dopiero się tworzy i rozwija.
Dużym przeżyciem są dla mnie sytuacje, w których dorosłe osoby po raz pierwszy przyjmują sakramenty. Wówczas powracam pamięcią do przeszłości i czuję ogromną wdzięczność za dar wiary. Na północy Kazachstanu pewna 50-letnia kobieta, przez 5 lat przygotowywała się do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. To wydarzenie bardzo odmieniło jej życie. Pełna radości i wdzięczności nie mogła mówić o nikim innym jak tylko o Jezusie Chrystusie i Jego miłości.
Barbara Burek
Wolontariuszka , która pracowała w Kazachstanie