W dniach 13-15 grudnia 2019 roku odbyło się czwarte już spotkanie Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco.
Za nami kolejne spotkanie wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. To samo miejsce, w większości Ci sami ludzie, plan dnia podobny, natomiast było ono absolutnie wyjątkowe. Po pierwsze dlatego, że to już grudzień, przed nami święta Bożego Narodzenia, więc towarzyszył nam klimat wigilijnej wieczerzy i oczekiwania narodzenia Jezusa, ale także był to czas konkretyzowania naszych motywacji i pragnień, czyli składania podań o wyjazd na misje, jeśli ktoś podjął taką decyzję.
Rozpoczęliśmy piątkowym popołudniem, od początku bardzo pracowicie. Należało udekorować dom, na korytarze wjechały choinki i świeże gałązki jodłowe, w ruch poszły pudełka z bombkami, światełkami i plątaniną łańcuchów. Nożyczki, kartki brokatowe, kolorowe, białe, wstążki szerokie i wąskie, świece, farby, pierniczki, pomarańcze…i sto pomysłów. Równolegle druga grupa zajęła się przygotowywaniem jasełek. Tegoroczne przedstawienie miało formę teatru cieni, trzeba było zrobić scenografię, więc szycie kotary, wycinanie eksponatów, dobieranie strojów. Udało się zrobić…pierwszą i jedyną próbę trwającą do późnych godzin nocnych, a dla Dominiki i Klaudii, które spinały całość, do wczesnych godzin rannych. Oficjalnie zakończyliśmy dzień wieczorną modlitwą i słówkiem na dobranoc ks. Adama Węgrzyna, który dał świadectwo rozeznawania własnego powołania.
W sobotę, u początku dnia, odbyła się Eucharystia. Ks. Tomasz stawiał nam konkretne pytanie: „Na jakim etapie wiary jesteśmy?” Każdy z nas mógł osobiście skonfrontować się z tym pytaniem. Zarówno w odniesieniu do całego swojego życia jak i tego konkretnego czasu podejmowania decyzji o wyjeździe. Jakby kontynuacją tego tematu było nasze spotkanie w auli z ks. Andrzejem, który zawsze przybliża nam postać ks. Bosco. Tym razem poznawaliśmy jego drogę rozeznawania tego do czego Bóg go powoływał. Otrzymaliśmy bardzo cenne wskazówki, od czego zacząć i na co zwracać uwagę, a przede wszystkim, jak ważnym jest, aby po pierwsze chcieć podjąć decyzję, że czas rozeznawania musi się w pewnym momencie zakończyć.
Wysłuchaliśmy także relacji Patrycji z jej rocznego wolontariatu w Peru. Próbowaliśmy nadążyć za opowieścią o tym jak mieszkała w domu z kilkudziesięcioma młodymi chłopakami i udało jej się nie zwariować Opowiadała o wprowadzaniu polskich smaków do peruwiańskiej kuchni, walce z karaluchami, „obrzucaniu błotem” w karnawale, a przede wszystkim byciu dla nich opiekunką, matką, wychowawcą, kucharką i towarzyszem.
Sobotnie popołudnie zdominował klimat iście świąteczny. Kobiety ustawiały się w kolejce do żelazka, żeby wyprasować przywiezione kreacje, z kuchni rozchodził się zapach krokietów i barszczyku, a w oknach odbijał się blask zapalonych świec. W ciepłej, rodzinnej atmosferze odbyło się spotkanie opłatkowe. Rozpoczęliśmy modlitwą, udało się nawiązać połączenie i porozmawiać z wolontariuszkami, które pracują obecnie w Kazachstanie i na Madagaskarze. Złożyliśmy sobie wzajemne życzenia łamiąc się opłatkiem, spożyliśmy wigilijną wieczerzę, nie zabrakło także śpiewania kolęd, do ostatniej zwrotki. Wieczór spędziliśmy oglądając przedstawienie jasełek, które przeniosły nas do Betlejem, gdzie Bóg wcielił się dwa tysiące lat temu i przyszedł na świat w osobie Jezusa. Zgodnie z tradycją wigilijnego dnia nie zabrakło również prezentów. W roli św. Mikołaja wystąpił ks. Andrzej, który z niezwykłym urokiem i hojnością rozdzielał przygotowane dary, a kolęda „Cicha noc” wybrzmiała nawet w języku koreańskim. Dobrze było na zakończenie dnia pełnego takich wrażeń zasiąść przed Panem w Najświętszym Sakramencie i Jemu wszystko zawierzyć.
Niedziela przyniosła opowieści z dalekiej Zambii, gdzie były wolontariuszki Marcysia i Hania. Przyszedł czas pożegnań i powrotów do domów, przyszedł czas wprowadzania w codzienność to czego doświadczyliśmy na grudniowym spotkaniu wolontariuszy MWDB.
Ola Kluszczyńska
uczestniczka grudniowego spotkania