Uczniowie kończą szkołę podstawową i nie potrafią pisać ani czytać. Bez korepetycji nie zdają egzaminów. Studenci nie mają krzeseł. Podczas wykładów siedzą na parapetach, podłodze, stoją pod oknem.
W Kongo uczniowie nie płacą za uczęszczanie do szkoły na poziomie podstawowym. Dostęp do edukacji, w porównaniu z innymi krajami afrykańskimi, jest dobry. Problemem jest jej jakość. Dotyczy to praktycznie wszystkich szkół publicznych na Czarnym Kontynencie. Młodzież po kilku latach edukacji, ukończeniu VII lub VIII klasy szkoły podstawowej, nie potrafi czytać i pisać. Starają się opanować tę umiejętność, ale przepełnione klasy i brak zajęć wyrównawczych w szkołach uniemożliwia im nadrobienie zaległości. W jednej klasie jest zbyt dużo uczniów, nauczyciel nie jest w stanie przekazać podstawowej wiedzy. Zdobycie wiedzy możliwe jest tylko w teorii. Czas w szkole jest stracony.
Studiowanie na parapecie
Problem poziomu nauczania nie dotyczy tylko szkół podstawowych, ale również uczelni wyższych. Niczym niezwykłym jest widok studentów, którzy siedzą w ławkach, obok ławek, na podłodze, na parapetach, a nawet stoją za oknem. 300 osób na roku gnieździ się w sali przeznaczonej dla 80 studentów. To prawie czterech studentów na jedno krzesło. Kto pierwszy zajmie miejsce, ma szansę na większy komfort podczas słuchania wykładowcy.
Młodzi chcą się uczyć. Dają z siebie wszystko, jednak gorzkie rozczarowanie przychodzi podczas egzaminów. Wielu z nich nie zdaje. Zaległości z poprzednich lat i brak możliwości normalnego uczęszczania na wykłady przynoszą negatywne wyniki w indeksach i karach końcowych.
Wyciągnięta dłoń
Siostry salezjanki postanowiły pomóc młodzieży i organizują kusy doszkalające na różnych poziomach. Uczniowie mogą nadrobić zaległości, nauczyć się czytania i pisania. Efekty pracy z młodzieżą dają wiele radości. Pewien mężczyzna podszedł kiedyś do jednej z sióstr i podziękował za ich wsparcie, jak chodził do szkoły. To dzięki tym kursom ukończył studia i znalazł dobrą pracę.
Siostry planują wybudowanie szkoły w Brazzaville. Jednak na takie przedsięwzięcie potrzeba czasu i środków finansowych. Szczególnie, że w ostatnich miesiącach doszło do załamania nastrojów społecznych i gospodarki.
Krach i opłaty
Rok 2017 i 2018 był czasem zmagań o władzę w kraju, co wywołało kryzys ekonomiczny. Prawie 50% firm zostało zamkniętych. Szczególnie ucierpiały na tym miasta, w tym jedno portowe. Z powodu kryzysu pogorszyła się sytuacja materialna wielu rodzin. Negatywne skutki krachu odbiły się również na szkolnictwie. Szkoły wprowadziły opłaty, które miały pokryć pensje nauczycieli. Ostatniego dnia miesiąca uczniowie musieli uregulować rachunek za edukację. Jeśli tego nie zrobili, rodzice otrzymywali list upominający, a następnie uczeń nie był wpuszczany na lekcje. Choć opłaty były niewielkie, wielu rodzin nie było wstanie ich uregulować. Dzieci musiały przerywać naukę na jakiś czas.
Sytuacja powoli się stabilizuje, jednak skutki ekonomicznej zapaści będą odczuwalne długo. Na szczęście ludzie nie chcą pogłębiania konfliktu. Boją się walki pomiędzy frakcjami politycznymi, bo jeszcze pamiętają i ponoszą skutki ostatnich krwawych starć. Pomaga Bank Centralny i organizacje pozarządowe z wielu krajów. Chcą przekazać fundusze na konkretne cele, żeby mieć pewność, że pomoc dotrze do potrzebujących, a nie bogatych biznesmenów, urzędników i polityków. Kongijczycy żyją z nadzieją, że w ich kraju znów będzie stabilnie i bezpiecznie.
Magdalena Piórek