Celestin z Manazary ma sześcioro rodzeństwa. Mamę wspomina jako wciąż nieobecną w domu i zajętą szukaniem pracy. Jako kilkulatek zaczął przychodzić do misji. W jego życiu ogromną rolę odegrały salezjanki z Polski: siostry Krystyna Soszyńska i Teresa Leonik. Dzięki nim i Adopcji na Odległość dziś jest absolwentem dwóch uczelni. Od siedmiu lat ma własną farmę i ośrodek szkolenia rolniczego, chociaż panuje powszechnie przekonanie, że to dziedzina nieopłacalna. Dodatkowo jeździ po całym Madagaskarze i prowadzi kursy hodowli. Ich absolwenci z powodzeniem założyli ponad 1350 ferm trzody chlewnej, kurcząt, brojlerów, ryb. Sam mówi: „Dotarłem do celu, którego chłopak z wioski, nieznający własnego ojca, nie mógłby sobie wymarzyć”. Jako wyraz wdzięczności za hojność opiekunów adopcyjnych od najuboższych uczestników prowadzonych przez siebie kursów nie pobiera opłaty.