Mieszkają w blaszanym budynku bez prądu i wody pitnej. Pracują w fabrykach lub na polu. Szyją ubrania, robią klapki, pasą kozy, zbierają ryż. Dzieci z Joypurhat czekają na Twoją pomoc.
W dłoniach trzyma niebieski kawałek materiału. Nabiera wody do wiader i pierze. Ubrana jest w biało-czerwoną sukienkę. Ma piękne oczy, pogodną twarz. Pomaga w domu, stara się dobrze wypełniać obowiązki, które musi pogodzić z nauką. Życie dzieci w Bangladeszu niczym nie przypomina tego w Europie. Od najmłodszych lat pracują w domu, czasami wysyłane są do pracy zarobkowej lub pomagają na polu. Sejota ma 9 lat. Mieszka z rodzicami, dziadkami i chorym psychicznie wujkiem. Nie mają ziemi, nawet kawałka, na którym mogliby postawić dom. Mieszkają w wynajmowanym domku z blachy. Mama Sejoty nie umie ani pisać ani czytać, tata odsiadywał wyrok w więzieniu za sprzedaż nielegalnie robionego piwa. Cała rodzina utrzymuje się z wyplatania bambusowych koszy. Bieda wylewa się z każdego kąta. Nikt nie interesuje się wychowaniem, a tym bardziej edukacją dziewczynki. Sytuacja zmieniła się, odkąd pojawił się ksiądz Paweł. Salezjanie opłacili jej szkołę. Tata dziewczynki pracuje dorywczo w ogrodzie na placówce i pomaga przy drobnych pracach. Sejota to bardzo mądra i rezolutna dziewczynka. Edukacja umożliwi jej znalezienie w przyszłości pracy.
Bieda, dzieci i radość
Ks. Paweł po przyjeździe do Lokhikul zamieszkał w stajni. Było to jedyne miejsce, gdzie razem z drugim misjonarzem mogli spać. Urządzili prowizoryczną kuchnię, na początku nie mieli prądu. Wszędzie był brud, szczury i smród krów. Warunki ekstremalne. Obok znajdował się blaszany budynek kościoła. Obecność kapłana przywróciła mieszkańcom nadzieję. Mieszkają w miejscach zapomnianych przez wszystkich, potrzebują pomocy. Obecnie na tej placówce działa kościół, szkoła, oratorium. W Joypurhat ludzie czekają na zmiany.
Ks. Paweł nie chodzi w sutannie. Zamiast niej zakłada zwykłe spodnie i koszulę. Jest tytanem pracy. Pomaga nie tylko swoim parafianom, lecz także muzułmanom, animistom i hindusom. Każdy może przyjść do jego małego biura. Swoją misję opisuje w trzech słowach: bieda, młodzież i radość. Bieda, bo ona w Bangladeszu krzyczy. Na ulicach, domach, szkołach. Większość mieszkańców zmaga się z brakiem pracy, chorobami, brakiem pitnej wody. Jeśli tylko mają możliwość, podejmują się każdej pracy czy to w fabryce, czy na polu. Jeśli słabną, mają wypadek, połamią nogi lub nadwyrężą kręgosłup i nie mogą pracować, to jadą do większych miast, żeby żebrać lub zostają w domach na utrzymaniu innych. Dla nich życie to walka o przetrwanie. Ksiądz Paweł szczególnie troszczy się o dzieci i młodzież, bo to oni są najbardziej pokrzywdzeni. Tworzy dla nich oratoria, miejsca, gdzie czują się akceptowane i bezpieczne. Organizuje dożywianie i zajęcia lekcyjne, troszczy się o ich zdrowie. Jego marzeniem jest wybudowanie szkoły na misji w Joypurhat. Na terenie, gdzie może powstać szkoła, rośnie trwa, w porze deszczowej zalega woda. Ks. Paweł każdy swój dzień zawierza Bogu. Na twarzy misjonarza często widać uśmiech. Jego misja i praca dają mu wiele radości. Oddaje wszystkie swoje siły i serce Bengalczykom.
Pomóżmy Joypurhat
Obecnie na terenie misji w Joypurhat znajduje się prosty kościół i dwa nieduże budynki. W jednym z nich jest jadalnia, internat dla chłopców, kuchnia, łazienki. Odbywają się tutaj zajęcia dla dzieci. Jednak poza porą deszczową wiele z nich uczy się na dworze. Siadają na kocach. Uczą się czytać, pisać, liczyć. To dla nich wielka pomoc, często bez tych zajęć nie zdaliby egzaminu. Starsi pomagają młodszym. Dzieci wiedzą, że nauka jest dla nich szansą. Potem jest czas na zabawę i wspólne gry. Dzieci, choć zmagają się z problemami, są radosne. Na popołudniowe zajęcia w oratorium przynoszą menażki, bo na koniec dnia dostają posiłek. Ustawiają się w rzędzie i cierpliwie czekają na swoją kolej. Widać zmiany, ludzie są zdziwieni, że ks. Paweł tyle dla nich robi. Zmienia się życie rodzin, udowadnia to historia chłopca o imieniu Raju.
Raju miał dwa lata, gdy zmarła jego mama. Tata zaczął pić. Załamał się, przestał pracować, dbać o dom i dzieci, zadłużył się u ludzi. Siostra Raja uciekła, kiedy miała zaledwie sześć lat. Nie wytrzymała. Widok pijanego taty i głód były zbyt przerażające. Nikt nie wie co się z nią dzieje, czy przeżyła. Rajem zajmowali się sąsiedzi. Na ile mogli zapewnili mu schronienie. Z czasem chłopiec wrócił do taty, jednak nie znalazł tam opieki, bo często zostawał w domu sam. Na posiłki chodził do życzliwych sąsiadów. Zmiana przyszła razem z ponownym ślubem taty. Kobieta okazała się dobrą, troskliwą żoną i matką. Raj odzyskał dom. Wtedy do drzwi zaczęli pukać ludzie, od których ojciec pożyczał pieniądze. Domagali się natychmiastowego zwrotu gotówki. Kłótnie stały się codziennością. Rodzina musiała sprzedać cały swój majątek, a mieli jedynie trochę ziemi. Długi zostały spłacone tylko w części. Trudna sytuacja trwała kilka lat. Na świat przyszło dwoje dzieci, które podobnie jak Raj były zaniedbywane. Codzienne problemy i brak pieniędzy odebrały spokój. Po przybyciu salezjanów do Joypurhat sytuacja tej rodziny się zmieniła. Udzielono im pomocy. Tata Raja został zatrudniony na misji jako stróż, mógł zapewnić rodzinie utrzymanie i powoli spłacać pozostałe długi. Najmłodsze dzieci chodzą do szkoły, a Raj znalazł pracę, pomaga w domu i planuje własny ślub. Cała rodzina może liczyć na wsparcie, a dzieci w oratoriom spędzają czas na zabawie i nauce.
Podaj rękę
Możemy zmienić los dzieci z placówki misyjnej w Joypurhat. Wspierając akcję, zapewnisz dzieciom ubranie, jedzenie, lekarstwa. Marzeniem ks. Pawła jest wybudowanie szkoły. Wyprawka dla jednego ucznia szkoły podstawowej to koszt 40 zł. Za tę sumę dziecko otrzyma mundurek, plecak, długopis, 4 zeszyty, ołówek i gumkę. Koszty edukacji rosną wraz z wiekiem ucznia. Na polskie warunki te koszty nie są duże, a mogą zmienić przyszłość Bengalskich dzieci.