Ks. Józef Kamza od 21 lat pracuje w Peru. Obecnie jest wikariuszem inspektora, odpowiedzialnym za formację, animację misyjną, wolontariat i nauki księdza Bosko.
Na co dzień pracuje w biurze inspektoratu w Limie, ale w niedziele i wieczorami angażuje się duszpastersko – odprawia msze, spowiada, pomaga w parafii ks. Romana Olesińskiego i odwiedza oratorium, gdzie spędza czas z dziećmi i młodzieżą.
Zanim trafił do Limy, 18 lat spędził w amazońskiej dżungli, rok w Andach, a dopiero od 2 lat mieszka w stolicy. Lima, jak opowiada, to ogromne, 11-milionowe miasto położone na pustyni nad oceanem. Prawie nigdy tam nie pada, a przez większą część roku nie widać słońca z powodu gęstych chmur. Mieszkańcy żartują, że to najgorsze miejsce, jakie mogli wybrać Hiszpanie na stolicę.
Miasto jest niebezpieczne – panuje bieda i przestępczość, działa wiele gangów. Mimo to ks. Józef podkreśla, że Peruwiańczycy są bardzo pracowici, pogodni i serdeczni. Choć mają niewiele, potrafią sobie radzić i cieszyć się życiem. Wielu młodych ludzi uczy się i marzy o lepszej przyszłości, często emigrując do Hiszpanii lub Stanów Zjednoczonych.
Salezjanie w Peru wspierają dzieci i młodzież, którzy ze względu na warunki bytowe nie mogą się uczyć lub zagraża im niebezpieczeństwo m.in. przemoc, ryzyko gwałtu, porwania w celach handlu ludźmi. Prowadzą 8 domów, w których mieszkają chłopcy i dziewczęta – dają im dach nad głową, opiekę i choćby jeden ciepły posiłek dziennie. W Limie prowadzą też dom dla dorosłych migrantów z Wenezueli i Kolumbii, którzy szukają pracy i legalizują pobyt.
Księdzu Józefowi życzymy dobrego pobytu w kraju, odpoczynku i dużo zdrowia oraz sił do dalszej posługi misyjnej! Niech Wspomożycielka wyprasza wszelkie potrzebne łaski





