Drodzy Darczyńcy i Przyjaciele misji salezjańskich,
Nazywam się ksiądz Jerzy Szurgot. Na misję do Zambii wyleciałem w roku 1984 w połowie października, wraz z grupą pozostałych misjonarzy w liczbie 10.
Podróż była długa, lecieliśmy do Zambii przez Moskwę, ponieważ była trasa bardzo tania. Trochę skomplikowana, jednakże ciekawa. Z Moskwy przez Budapeszt, Angolę i lądowanie w Zambii, w Lusace. Trasa dziwna, lecz musimy pamiętać, że były to czasy komunistyczne, przewożono wtedy nie tylko pasażerów, ale i różne potrzebne rzeczy włącznie z bronią do poszczególnych krajów.
My po wylądowaniu w Lusace pierwsze dni spędziliśmy w małym domku na Luzi Road, a później u Jezuitów. Po kilku dniach pobytu w stolicy, wyruszyliśmy do naszych miejsc pobytu w północnej części Zambii: Luwingu, Kazembe i Chingola. To były nasze pierwsze misje salezjańskie oraz miejsca pracy. Chętnych, których by interesowało jak wyglądała nasza praca misyjna w pierwszych latach zmagań, zachęcam do przeczytania i zapoznania się z zapiskami i wspomnieniami z tamtych czasów.
Chwilę później doszły kolejne domy misyjne na terenie Zambii, w Kabwe, Makululu, Lufubu, Nsakaluba, Mansa-Chimese, Bauleni, Makeni oraz Chawama. Później zostały otwarte nowe kraje misyjne i włączone do prowincji ZMB z siedzibą w Lusace. Malawi – Lilongwe i Nkhotakota , Zimbabwe – Harare i Hwange oraz Namibia – Shambyu i Rundu.
I tak rozpoczęła się misyjna przygoda, ciągle przybywało nowych misjonarzy z Polski, zasilając pracujących, którzy przybyli we wcześniejszych latach. Nowo otwierane misje w poszczególnych krajach prowincji zambijskiej to również nowe języki, nowi ludzie, którzy zaczęli przybywać z różnych kontynentów i krajów.
Do tego zaliczyć trzeba nowe powołania lokalne, które zaczęły zasilać nasze szeregi, aby w kolejnych latach zastąpić tych, którzy opuszczali Zambię. Dzisiaj, kiedy patrzymy na rozwój Prowincji ZMB, możemy stwierdzić, że nasza praca jako misjonarzy z Polski nie poszła na marne.
Od roku 1982, od przyjazdu pierwszej grupy misyjnej do Zambii, do 2022, czyli do roku, w którym opuściłem Zambię, upłynęło sporo czasu. Można powiedzieć, że wiele się zmieniło i dokonało wspaniałych rzeczy, pod zarządem najpierw Polaków, a potem napływających nowych misjonarzy z różnych stron świata.
Misje, które my przejęliśmy po Ojcach Białych były rozbudowywane, zmieniane i udoskonalane według potrzeb wspólnot lokalnych, krajów przynależących do naszej prowincji. Z biegiem czasu powstawały nowe misje-parafie, nowe kościoły, szkoły, przedszkola, przychodnie, szpitale, ośrodki młodzieżowe- oratoria.
Kiedy patrzymy wstecz, widzimy ogrom włożonej pracy salezjańskiej w poszczególnych krajach prowincji ZMB. Każdy z pracujących tam misjonarzy z Polski, czy innych krajów, angażowali się na swój sposób w rozwój poszczególnych misji, rozsianych na ogromnych przestrzeniach afrykańskich, a przynależących do naszej prowincji z siedzibą w Lusace.
Wielu misjonarzy z różnych względów musiało opuścić Zambię i udać się do swoich krajów, aby się podleczyć, czy nabrać sił lub po prostu zostać już na stałe. Wielu też musiało przenieść się do wieczności. Raz podjęta praca misyjna jest w dalszym ciągu kontynuowana przez innych, a szczególnie przez powołania lokalne, których, dzięki Bogu, nie brakuje.
Kościół się rozwija, kwitnie. Ziarno raz wrzucone w ziemię wydaje owoce. To „Bóg daje wzrost” my zaś jesteśmy rolnikami na Bożej niwie. To, że misje się rozrastają, jest w ogromnym stopniu zasługą Was, drodzy Dobrodzieje, za co serdecznie dziękuję. Jest to wielka pomoc tym, którzy potrzebują naszej pomocy i wsparcia materialnego i duchowego. Ze swojej strony zachęcam do dalszej pomocy i zapewniam o modlitwie. Serdeczne Bóg zapłać.
Z wdzięcznością
Ksiądz Jerzy Szurgot SDB.