Fianarantsoa to piąte co do wielkości miasto w kraju. Większość osób zajmuje się handlem. Przynoszą z okolicznych wsi, to co można sprzedać, to co uprawiają lub zwierzęta, które hodują. Odkupują to mieszkańcy, czasami większą ilość, bo sami dalej będą tym handlować na ulicach. Poza handlem w mieście ludzie zajmują się dostarczaniem różnych usług, np. na drewnianych wózkach nazywanych varamba transportują rzeczy, co jest nie lada wyzwaniem, bo miasto położone jest na różnych poziomach, więc to bardzo trudne, wymagające siły zajęcie. Część mieszkańców pracuje w szkołach, urzędach państwowych i podobnych instytucjach. „Większość ludzi żyje z dnia na dzień. Zastanawiam się, jak oni dali sobie radę w czasach pandemii i obostrzeń, gdy nie mogli przyjeżdżać do miasta, przemieszczać się, handlować” – opowiada ks. Tomasz Łukaszuk.
Miasto kusi swoją ofertą turystyczną, pięknymi widokami i hotelami. Dla przyjezdnych przygotowana jest bogata oferta spędzania czasu. Urokliwa, kolorowa starówka, najstarsze na Madagaskarze katedry, uniwersytet zachęca do przyjazdu. Miasto ma trzy poziomy. Najpopularniejsze jest dolne miasto, od niego turyści rozpoczynają zwiedzanie. W środkowej części miasta są urzędy, banki i to tutaj widać najwięcej wpływów kolonialnych. Górne miasto oferuje piękną panoramę, ciszę i zabytki: pałac oraz domy oficerskie. Opisy na stronach internetowych kuszą, uwodzą opisami i zdjęciami. A to miasto ma dwa oblicze. Obok ludzi zamożnych mieszkają ubodzy. Pod domami i sklepami chodzą chłopcy ulicy.
Obszar ubóstwa
Jedną z uboższych dzielnic Fianarantsoa jest Ankofafa. Zamieszkują ją ludzie głównie z okolicznych wiosek. Przyjechali do miasta w poszukiwaniu pracy i możliwości na lepsze życie. Niestety, przez samotność i oderwanie od rodziny, wiele osób sobie nie radzi.
„Ta dzielnica podzielona jest na część starszą, nieuporządkowaną i biedniejszą oraz nową, położoną na północy, gdzie domy są ładne i jest cały czas elektryczność. U nas zabraknie prądu, ale tam mają generatory, więc widać kontrast: ciemność i obok wszystko rozświetlone – opowiada ks. Tomasz. – Z drugiej strony doliny, gdzie są nasze ryżowiska, jest też cześć bogatsza. Tak są nowe budynki”.
Warunki życia w ubogiej dzielnicy są trudne, bywają ekstremalne. Ludzie w Ankofafa mieszkają w domach zbudowanych z cegły i blachy. Bardzo małych, bez toalet i wody. Z powodu ubóstwa głodują. Dzieci nie uczą się, niektóre trafiają na ulicę. Koczują w bogatszych dzielnicach, szukają dorywczych zajęć lub żebrzą, aby przeżyć kolejny dzień.
Pomocy potrzebują też młode dziewczęta. Wiele z nich szybko zachodzi w ciąże, często zostają same, bo mężczyźni nie są odpowiedzialni. Mają dwójkę lub trójkę dzieci, a potrafią nagle wyjechać, porzucić rodzinę i zaczynać gdzieś od nowa. „Nasz stróż nocny zostawił 22-letnią żonę z czwórką dzieci. Uciekł. Wziął wypłatę i zniknął, a kobieta z dziećmi wróciła do swojej rodziny, 700 km na północ. Dlatego zastanawiam się, jak nauczyć chłopców z naszej placówki odpowiedzialności za siebie, za słowa – wyjaśnia misjonarz.
Kolejnym problemem, który zauważa ks. Tomasz, jest brak dostępu do leczenia: „Inna sprawa dotyczy kulejącej opieki zdrowotnej. Mamy mnóstwo pogrzebów. W zeszłym tygodniu były cztery, teraz też są kolejne. Tu jest duża umieralność”.
Mieszkańcy po wodę chodzę do ujęć publicznych. W tym momencie jest ona reglamentowana. „Wzdłuż drogi są krany publiczne, tam kupuje się wodę, za bidon 50 ariary, kolejki są ogromne. Codziennie, każdego poranka, jak jadę rowerem do sióstr odprawiać Mszę świętą, to stoi kolejka po wodę. Z tego, co rano mówiła mi pani, gdy wracałem z Domu Magone, to niebawem będzie problem z wodą i tutaj, bo coraz słabsze jest ciśnienie. Taka sytuacja może być do pierwszego deszczu, bo mamy wodę doprowadzoną z Ranomafana, to jest 30-40 na wschód od miasta. Jak zmniejsza się poziom, to słabiej leci, dłużej trwa”. A co, gdy podczas pory deszczowej, nie będzie obfitych opadów?
Salezjańska pomoc
Salezjanie w Ankofafa prowadzą parafię i oratorium weekendowe. Organizują wsparcie i ochronę dzieciom i młodzieży prowadząc akcje dożywiania, edukacji oraz wychowania. W szkole alfabetyzacji dokształcają nastolatków, wspierają najbiedniejszych uczniów w różnych szkołach, pomagają matkom. W poniedziałek, środę i czwartek około 300 dzieci otrzymuje w oratorium posiłek. W szkole zawodowej 120 uczniów ma możliwość zdobycia zawodu na sześciu specjalizacjach. Biuro zatrudnienia pomaga absolwentom w znalezieniu pracy. W ostatnim czasie salezjanie zauważyli, że na ulicach pojawia się coraz więcej dzieci i młodych ludzi. Dlatego w ubiegłym roku otworzyli dla nich dom, który nazwali Dom Magone. O chłopcach ulicy i stworzonym dla nich domu pisaliśmy we wcześniejszych artykułach.