Stworzenie ciepłego i bezpiecznego miejsca, do którego może przyjść każdy jest wyzwaniem. Szczególnie wówczas, gdy warunki nie do końca są sprzyjające. Udało się to w Dilla. Siostry salezjanki stworzyły dom otwarty dla różnych religii, wyznań i plemion. Tym domem określamy całą placówkę misyjną, na której jest przedszkole dla 570 dzieci, college dla 520 uczniów, przychodnia zdrowia, codzienne oratorium. Tutaj może przyjść każdy.
Na placówce pracują cztery siostry z czterech kontynentów. Siostra Helena z Europy, s. Rosa z Azji, s. Antonieta z Ameryki Południowej i s. Netsanet z Afryki. Razem tworzą dzieło, dzięki któremu pomoc otrzymuje tysiące osób.
Siostra Helena Kamińska na misje wyjechała w 1984 roku. W Afryce pracuje już 36 lat! Kiedyś zajmowała się przychodnią, bo z wykształcenia jest pielęgniarką. Dbała o pacjentów, była zawsze cierpliwa i otwarta, chętna do działania i pomocy. Nie boi się nowych wyzwań. Umie koordynować projekty, zauważa potrzeby innych, ich mocne i słabe strony. Jej zalety zostały zauważone i objęła funkcję ekonomki wspólnoty i całego dzieła w Dilla. Pracy jest bardzo dużo. W Etiopii administracja jest bardzo rozbudowana. Trzeba wciąż przedstawiać różnym instytucjom wielką liczbę dokumentów, raportów i sprawozdań. S. Helena koordynuje również program Adopcji na Odległość. Od lat zapewnia najbardziej potrzebującym dzieciom bezpłatny dostęp do edukacji, jedzenia i leczenia. Podczas jednego z urlopów w Polsce, zapytana o marzenia odpowiedziała: Chciałabym żeby ludzie mieli pod dostatkiem jedzenia i czystą wodę do picia. Żeby nocą, kiedy śpią nie padał na nich deszcz – by mieli dach nad głową. Chciałabym żeby rządzący zrozumieli, że ludzie żyją w nędzy i nie ukrywali tego przed światem. Aby była większa solidarność między bogatymi a ubogimi.
Siostra Netsanet od 2013 roku pracuje w collage. Dwa lata temu ukończyła dodatkowy kierunek na uniwersytecie, żeby móc jeszcze lepiej pracować i dawać uczniom to, co jest najlepsze. W szkole są trzy kierunki: informatyka, administracja i moda połączona z krawiectwem. Łącznie szkoła ma już ponad 1 500 absolwentów. Młodzież chętnie wybiera tę szkołę, bo ma tu wysoki poziom nauczania, dużą ofertę przedmiotów i rodzinną atmosferę.
– Pomagam nauczycielom, jestem odpowiedzialna za spotkania z rodzicami uczniów i spotykam się z uczniami, którzy mają wiele problemów. Częściej spotykam się z uczennicami, niektóre są już mężatkami. Słucham ich, rozmawiam z nimi i daję im wskazówki, jak wyjść z trudnych sytuacji – opisuje swoją codzienną pracę s. Netsanet.
Niektóre uczennice wcześnie zachodzą w ciąże, przez co nie chcą lub trudno jest im kontynuować naukę. Niektóre same rezygnują. To z nimi rozmawia s. Netsanet, daje im wsparcie i zachęca do kontynuowania edukacji. Problemem są też choroby, bo większość uczniów pochodzi z biednych rodzin, żyją w trudnych warunkach, więc mają infekcje, robaki lub inne dolegliwości. Codziennym problemem dla siostry jest brak punktualności wśród uczniów.
Przed rozpoczęciem zajęć wszyscy uczniowie i nauczyciele spotykają się na porannym słówku. To jeden z podstawowych elementów charyzmatu salezjańskiego. Dobre słowo połączone z radą, które przygotowują wychowawcy i animatorzy. S. Netsanet podkreśla, że to przede wszystkim ma sprawić, by młodzież dobrze zaczęła dzień. Mówią im o wartości ich przyszłości, edukacji, decyzjach, które wpływają na ich życie, wskazują jak dobrze wybrać swoją ścieżkę w życiu. Siostry mają słówko w poniedziałki, zmieniają się i przygotowują do wybranego tematu prezentacje. We wtorki nauczyciele mówią słówko, a od środy uczniowie.
– Uczniowie również przygotowują poranne słówko, abyśmy wszyscy wspólnie się ubogacali i siebie uczyli. My dajemy im, oni dają nam. Możemy dzielić się dobrymi rzeczami między sobą – siostry, nauczyciele i uczniowie – wyjaśnia s. Netsanet.
Do szkoły sióstr salezjanek mogą przychodzić wszyscy, niezależnie od wyznawanej religii i wyznania. Po słówku porannym jest wspólna modlitwa, wszyscy modlą się o pokój między innymi modlitwą św. Franciszka z Asyżu (franciszkańską o pokój): O Panie, uczyń z nas narzędzia Twojego pokoju, abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść (…). Siostry nie dzielą uczniów, a łączą.
Rząd określa wymagania i wyniki z jakimi można przyjąć uczniów na poziom 1 i 2, z jakimi na 3 i 4. Kontroluje jakoś nauczania, ale nie udziela żadnego wsparcia finansowego. 70% wszystkich kosztów związanych z funkcjonowaniem szkoły muszą pokryć siostry. 30% mogą zebrać od uczniów, ale jeśli ich na to nie stać, to siostry ich wspierają. Dodatkowo zapewniają uczniom wszystkie potrzebne pomoce. Uczniowie mody potrzebują dużo materiałów i dobrych maszyn, a informatyki i administracji sprawnych komputerów. Niestety przez skoki napięcia często psują się płyty główne, zasilacze i dyski twarde.
Na koniec nauki młodzi ludzie zdają egzamin państwowy. Po ukończeniu szkoły (młodzi ludzie) od razu otrzymują pracę, bo są dobrze przygotowani nie tylko od strony teoretycznej, lecz także praktycznej.
Siostra Rosa opowiada za funkcjonowanie dwóch przedszkoli. Łącznie chodzi do nich około 570 dzieci, które są podzielone na 9 grup. W każdej grupie jest około 70 dzieci, za które odpowiadają dwie nauczycielki. Przedszkolaki nie tylko otrzymują wiedzę i zabawy dostosowane do ich wieku, lecz także drugie śniadanie. S. Rosa układa plan zajęć, przygotowuje wszystkie plany i rozliczenia roczne, kwartalne i miesięczne, daje wskazówki nauczycielom. W szkołach salezjańskich żadne formy przemocy nie są akceptowane, co czasami dziwi Afrykańczyków dla których uderzenie i mocny rygor, są metodami wychowawczymi. Siostry tworzą dzieciom miejsce do bezpiecznego rozwoju, szczególnie tym pochodzącym z biednych rodzin, którymi nikt w domu się nie zajmuje.
Siostra Antonieta jest przełożoną wspólnoty sióstr salezjanek i odpowiada za przychodnię. Ma dużo pracy związanej z dokumentacją i poszerzeniem oferty przychodni. Rząd ma bardzo wysokie wymagania i przed udzieleniem kolejnych pozwoleń siostry muszą np. wybudować specjalne pomieszczenie do niszczenia śmieci i odpadów z przychodni. Niesie to za sobą kolejne koszty. Na co dzień pracownicy przychodni zapewniają opiekę osobom, które zostały ugryzione przez psy i pracownikom placówki misyjnej. Przed s. Antoniettą jeszcze wiele pracy i wyzwań, aby przychodnia mogła w pełni funkcjonować.
Cztery siostry prowadzą placówkę misyjną w Dilla. Każdy dzień zaczynają dzień od modlitwy, bo wiara daje im siłę do ciężkiej pracy, którą wykonują. Ich obowiązki to żmudne wypełnianie dokumentów, żeby szkoły i przychodnia mogły funkcjonować, wspieranie ludzi moralnie i finansowo. Pracują w różnych budynkach, ale łączy je jeszcze podwórko i pomieszczania, w których organizują zajęcia dla dzieci i młodzieży. Co tydzień w niedzielne popołudnie przychodzi ponad 100 osób. Mogą oni tutaj bawić się. Mają plac zabaw, organizowane są gry i zajęcia edukacyjne. Szczególnie cieszą się dzieci, bo mają miejsce do zabaw i psot, a przede wszystkim czuję się tutaj bezpiecznie.
Wesprzyj siostry salezjanki w ich codziennej pracy i pomóż tym, którym one pomagają na co dzień. Wesprzyj akcję FAFA dla DILLA
Magdalena Torbiczuk