W brazylijskiej inspektorii Manaus salezjanie pracują w różnych środowiskach. Mieszkają wśród zamożnych i ubogich mieszkańców dużych miast, wśród ludności żyjącej w interiorze (tereny położone w głębi kraju) oraz wśród riberinhas (zamieszkujących tereny nad brzegiem rzek). Pracują w wielu miejscach dżungli z różnymi indiańskimi plemionami.

Indiańska zwyczajność

Na początek jeden fakt, który jest ogromnie ważny, aby zrozumieć realia życia w dżungli. W Amazonii jest niewielu księży, powołań lokalnych jest mało, co oznacza, że wielu wiernych nie ma możliwości uczestniczenia w liturgii podczas Triduum Paschalnego. Poza dużymi miastami Msze Święte odbywają się raz w roku. W wioskach indiańskich wspólnoty razem z katechistami lub szafarzami prowadzą liturgię słowa i pewne elementy liturgii Triduum Paschalnego. Pięknym zwyczajem jest organizowanie w Wielki Piątek drogi krzyżowej, gdzie dzieci i młodzież odgrywają sceny z poszczególnych stacji męki Jezusa. Dla mnie, jako kapłana, zaskoczeniem były spowiedzi, a właściwie ich częstotliwość, która jest ogromnie mała. Wierni nie spowiadają się przez dziesiątki lat. Gdy udaję się z wizytą misyjną do Indian to przyjmowany jestem bardzo życzliwie. Kapłan w Amazonii zazwyczaj przyjmowany jest z wielkim respektem i życzliwością.

Codzienne życie w mniejszych miejscowościach i wioskach w głębi Amazonii jest przeważnie spokojne. Wydaje się, że czas płynie wolniej. Nie ma gonitwy. Z powodu mniejszych możliwości udziału w rozrywkach ludzie mają więcej czasu dla siebie. Zdecydowana większość zajęć to prace fizyczne: w domu, przy domu, w ogrodzie itp. Jest jedna pora roku, więc rolnik może pracować przez cały rok. Indianie polują, łowią, zbierają. To, co mają rozdzielają miedzy siebie i kiedy czegoś zaczyna brakować, wyruszają po uzupełnienie zapasów. Mentalność Indian to życie tu i teraz, bez zastanawiania się nad przyszłością. Niestety w mieście takie podejście i beztroski styl życia doprowadza rodziny do bankructwa. Kredyty, kupowanie na raty nawet posiłku w restauracji doprowadza do poważnych problemów finansowych.

Dzielnica Niebo

Praca misyjna w naszej inspektorii to nie tylko posługa wśród Indian. Salezjański college znajduje się w historycznym centrum Manaus. Tu pracuję. Jest to rejon dość niebezpieczny. Handel narkotykami, prostytucja, kradzieże, rabunki z bronią w ręku to codzienność. Szkoła otoczona jest wysokim murem, który zapewnia bezpieczeństwo uczniom i młodzieży, która u nas przebywa. Samo centrum jest duże, w skład szkoły chodzą trzy budynki, boiska, kościół. Daje to poczucie przestrzeni i wolności, mimo, że teren jest zamknięty.

Zaraz przy wyjściu z terenu szkoły jest przystanek autobusowy, obok którego znajduje się targ. Można tu kupić wszystko (owoce, warzywa, buty, sprzęt elektroniczny, ubrania). Zawsze słychać głośną muzykę ze sklepów, krzyki i odgłosy samochodów… Całość miesza się w jeden wielki kokofoniczny spektakl. Na początku może on przytłaczać i przerażać, lecz z czasem można do tego przywyknąć… Ja już przywykłem.

Wraz z moimi parafianami rozpoczęliśmy misje wśród ubogich dzieci, które mieszkają blisko szkoły w drewnianych domach na palach. Jest to dzielnica „Bairro do Ceu” (dzielnica Niebo), tak zwana zona vermelha, co oznacza dzielnicę bardzo niebezpieczną. W jej centrum znajduje się kaplica. Kiedy idę do tej dzielnicy, zaraz obok mnie pojawiają się dzieci. Chcą dostać coś do jedzenia, być blisko, pośpiewać, pograć, posłuchać jakiegoś opowiadania. Za każdym razem, kiedy tam jestem, jedna z dziewczynek, na oko ośmioletnia, przybiega do mnie i chce się przytulić. Jest bardzo grzeczna. Zawsze mówi, że już mnie nie puści i będzie blisko mnie. Zapytałem, dlaczego tak robi, dlaczego chce, żebym został. Ona odpowiedziała, że kiedy jestem, ona wie, że nic złego się nie stanie. Chce, aby ksiądz był blisko, bo zapewnia to poczucie bezpieczeństwa. Dało mi to do myślenia. Co takiego dzieje się wśród społeczności w dzielnicy NIEBO?

ks. Sławomir Drapiewski SDB