Salezjanie i salezjanki pomagają na całym świecie. Ich misja, choć pełna zaangażowania i radości, nie jest wolna od licznych trudności i wyzwań, które codziennie stawiają ich w obliczu nowych sytuacji.
Jednym z pierwszych wyzwań, z jakimi borykają się misjonarze, są ekstremalne warunki życia. W wielu krajach, w których działają, misjonarze muszą zmagać się z brakiem podstawowych udogodnień, takich jak dostęp do czystej wody, energii elektrycznej czy odpowiedniej infrastruktury. Różnice kulturowe, nowe języki i dialekty, których muszą się uczyć, a także w skrajnych sytuacjach – praca w miejscach dotkniętych konfliktem zbrojnym – to wszystko jest codzienność wielu z tych, którzy zdecydowali się żyć na misjach. Bywa, że wszystkie te problemy na raz, spotykają się w jednym miejscu, jak np. na Kubie, gdzie pracuje s. Anna Łukasińska. „Na Kubie zawalił się cały system energetyczny, żyjemy w ciemnościach. Mówią nam, że będą szukać rozwiązań, ale my wiemy, że ze względu na kryzys ekonomiczny tych rozwiązań nie ma. Przez cyklon od kilkudziesięciu godzin nie ma prądu, jedzenie w lodówkach się psuje, nie ma światła, złodzieje wykorzystują to i kradną, co mogą” – opowiada siostra.
INFRASTRUKTURA
W Zambii wiele placówek misyjnych znajduje się w obszarach wiejskich, gdzie drogi są w złym stanie, co utrudnia transport. – opowiada nam ks. Jacek Garus. – „W wielu miejscach przydałyby się studnie. Edukacja państwowa jest na niskim poziomie i marzy nam się wybudowanie kolejnej szkoły”. Z kolei w Brazylii ks. Sławomir Drapiewski opowiada, że „do 45 kościołów docieramy łodzią, więc jest to wyzwanie.” Podobnie jest w amazońskiej części Wenezueli, gdzie pracuje s. Marzena Kotuła. Od kilku już tygodni czeka na możliwość by dostać się na placówkę w Esmeralda. Można tam dopłynąć łódką, którą płynie się kilka dni lub trzeba polecieć samolotem. Prąd jest tam dostępny tylko w określonych godzinach. Od 48 lat ks. Piotr Paziński pracuje w Demokratycznej Republice Konga. Opowiada, że „kilka razy wybrał się ze mną do zdradliwego buszu. Droga nie jest łatwa. Trzeba płynąć łodzią, iść długo do góry i w dół, w upale i deszczu, pokonywać dziurawe mosty, by przebić się do wiosek pełnych komarów, much i innych insektów”. Misjonarze często żyją w skromnych warunkach, co wymaga od nich dużej elastyczności i zdolności adaptacyjnych. Takim przykładem jest ks. Paweł Kociołek, który w 2009 roku rozpoczynał swoją misję w Bangladeszu. Gdy przyjechał na miejsce placówki – nie było nic. Jak sam wspomina: „początkowo stajnia służyła nam jako miejsce do spania i dom”.
KULTURA I JĘZYK
Praca w różnorodnych środowiskach kulturowych stawia przed misjonarzami kolejne wyzwania. Często muszą oni dostosować się do zupełnie obcych im tradycji i wartości, co wymaga czasu i cierpliwości. Misjonarze uczą się lokalnych języków, co pozwala im lepiej komunikować się z mieszkańcami i budować zaufanie. Na przykład w Bangladeszu trzeba zrozumieć różnice kulturowe pomiędzy różnymi grupami etnicznymi, aby skutecznie prowadzić działania edukacyjne. Wyzwaniem są także warunki atmosferyczne oraz sposób na dotarcie do miejscowej ludności, gdy ta nie sprzyja. „Z powodu obfitych opadów deszczu, aby dotrzeć do ludzi czekających na Msze świętą w wiosce musiałem przesiąść się z motocykla do CNG (trójkołowa riksza samochodowa). Po około 2 godzinach jazdy i 30 minutach marszu dotarłem do pięknej kaplicy w buszu, tuż przy granicy z Indiami. Po Mszy świętej zaproszono mnie na wyjątkowy obiad, ryż ze ślimakami” – opisuje swój dzień ks. Paweł Kociołek. Kluczowe staje się dla nich nie tylko przekazywanie wiedzy, ale także aktywne słuchanie lokalnych społeczności i uwzględnianie ich potrzeb w programach wsparcia.
BEZPIECZEŃSTWO
Bezpieczeństwo jest kwestią niezwykle ważną w działalności misyjnej. W wielu regionach świata, w których działają misjonarze, panują niestabilne sytuacje polityczne i społeczne. Konflikty zbrojne czy przestępczość mogą stanowić realne zagrożenie dla misjonarzy i osób, którym pomagają. S. Anna Polak, która pracuje w Adwa w Etiopii opowiada o wojnie w Tigrayu. „Z każdej rodziny na wojnę musiała pójść jedna osoba. Mamy teraz do czynienia z nastolatkami, które brały udział w działaniach wojennych. Część z nich straciła kończyny, inni próbują poradzić sobie z koszmarnymi wspomnieniami. Straciliśmy 12-letnią uczennicę, która poszła walczyć jako reprezentantka rodziny, bo jej starsza siostra miała dzieci. Wystrzały słyszeliśmy kilkanaście razy dziennie, bomby frunęły nam nad ośrodkiem.”
W Ukrainie, gdzie siostry także podejmują wysiłki w czasie wojny, ich obecność staje się nie tylko aktem miłości, ale również odpowiedzialnością. Misjonarze muszą nieustannie oceniać ryzyko i podejmować trudne decyzje dotyczące swojej działalności, co często wpływa na ich poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Siostra Małgorzata Pietruszczak opowiada jednak, że gdy wybuchła wojna najczęściej słyszała od miejscowych – „Nie macie pojęcia, jak ważne jest dla nas to, że siostry nie uciekły z naszego kraju, tylko jesteście tu z nami i wspieracie swoją obecnością”. Podobnie na Kubie, s. Anna Łukasińska mówi „Nawet gdybyśmy NIC nie robiły – nasza obecność, nasz uśmiech, dzielenie się tą samą biedą jest znakiem nadziei dla tych ludzi. Znakiem, że Pan Bóg ich nie zostawił”.
PROBLEMY EKONOMICZNE
Misjonarze często napotykają poważne trudności związane z finansowaniem swoich działań. Wiele projektów, które realizują, zależy od wsparcia zewnętrznego, a kryzysy gospodarcze mogą wpłynąć na dostępność funduszy. „Na przykład w RPA, gdzie prowadzimy szkołę dla trudnej młodzieży, wiele działań jest finansowanych z darowizn.” – opowiada ks. Krzysztof Rychcik. W sytuacji, gdy pomoc finansowa maleje, misjonarze muszą wykazywać się ogromną kreatywnością w pozyskiwaniu środków i zarządzaniu ograniczonymi zasobami. Często organizują wydarzenia charytatywne, które mają na celu zbieranie funduszy na bieżące potrzeby, co nie tylko mobilizuje lokalne społeczności, ale także buduje świadomość o ich działaniach.
Misjonarze uczą przede wszystkim tego, że dzielą się, czym mogą. Nawet w kryzysie wspólnie zakładają farmy, prowadzą uprawy wraz z tymi, których zatrudniają, by móc ich wyżywić. „Jedna z sióstr w naszej wspólnocie jest pielęgniarką, na co dzień odwiedza chorych, rozdaje lekarstwa, które są bardzo potrzebne i niedostępne praktycznie w żadnej aptece. Jednak głód jest pierwszym i najważniejszym problemem”- mówi s. Anna Łukasińska.
PRACA Z MŁODZIEŻĄ
Jednym z głównych celów misji salezjańskich jest praca z młodzieżą, która często boryka się z wieloma problemami, takimi jak ubóstwo, brak dostępu do edukacji czy przemoc. Misjonarze nie tylko prowadzą programy edukacyjne, ale także zajmują się wsparciem emocjonalnym i społecznym. W Zambii misjonarze organizują warsztaty i zajęcia sportowe, które pomagają młodym ludziom w budowaniu pewności siebie i rozwijaniu umiejętności interpersonalnych. Często są również mentorem dla dzieci, które nie mają wsparcia w swoich rodzinach. Ks. Andrzej Zdzieborski, ks. Michał Wziętek i ks. Piotr Gozdalski od lat prowadzą „Ciloto”- dom dla chłopców ulicy w największej dzielnicy slumsów w całej Zambii. Pomagają dzieciom, które nie mają dachu nad głową, wyciągają do nich pomocną dłoń oferując walkę z uzależnieniami, pomoc psychologiczną, możliwość edukacji, pracy na farmie, zabawy w wolnym czasie, rozwoju swoich pasji. Przede wszystkim jednak ci chłopcy dostają poczucie wspólnoty, domu i bezpieczeństwa. „Nawet, gdy wracają na ulicę – co się zdarza – to o umówionej godzinie wspólnie odmawiają wciąż Koronkę do Bożego miłosierdzia lub różaniec, zupełnie jak w Ciloto” – opowiadają misjonarze. Praca z młodzieżą jest zatem nie tylko zadaniem, ale i misją serca, która przynosi wiele radości, mimo licznych wyzwań.
Te trudności nie zatrzymują ich jednak w pracy i służbie, salezjanie i salezjanki kontynuują swoją misję z zaangażowaniem i determinacją. Ich praca w trudnych warunkach jest świadectwem ich oddania i wiary w pozytywną zmianę, a ich wysiłki mają ogromny wpływ na życie wielu osób w potrzebie. Każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale także nowe nadzieje i możliwości, by zmieniać świat na lepsze. Każda pomoc, wsparcie czy modlitwa, mogą przyczynić się do dalszego realizowania tej szlachetnej misji.