Jesteś misjonarzem. Pan Bóg powiedział mi to jasno i wyraźnie. Dzisiaj rano. Wśród roztańczonych w radosnym pochodzie płomieni roratnich świec. To co czuję, nabiera wreszcie konkretnego kształtu. Moje serce zabiło mocniej. Zalały je wspomnienia z Peru.
Poznałam miejsca, w których mieszka MIŁOŚĆ. Calca. Trudno tam dotrzeć. Nie szukaj autobusu. Raz w tygodniu, w środku nocy, w drogę rusza ciężarówka. Musisz wdrapać się na nią. Przy odrobinie szczęścia nie zmoczy cię deszcz. Może nie obijesz sobie pleców bujając się w prawo i w lewo na każdym zakręcie. Uważaj na kamienie spadające z gór. Droga kończy się w najmniej oczekiwanym momencie. Teraz kolej na Ciebie. Mam nadzieję, że zabrałeś tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Czeka nas kilka godzin marszu do najbliższej wioski. Tam chwilę odpoczniemy. Musimy dotrzeć na miejsce zanim zapadnie zmrok. Drzewa strzegą tajemnicy selwy przed księżycem. Nie prześlizgnie się między nimi nawet najmniejszy promień. Idąc po ciemku można się zderzyć z tarantulą. Nie używa świateł postojowych. Masz zadyszkę? To normalne. Jesteśmy na 3000 m.n.p.m.
Mam nadzieję, że nie przerażają cię kołyszące się na wietrze drewniane mostki. Trudno złapać na nich równowagę. Są takie miejsca, gdzie będziemy musieli przeprawić się przez rzekę skacząc z kamienia na kamień. Cierpliwości. Droga wije się jak noworoczna serpentyna. W górę i w dół. Gałęzie czeszą Twoje włosy. Na końcu tej drogi jest dom. Tam mieszka MIŁOŚĆ.
Nie szukaj czerwonego dachu ani złotej klamki. Dzwonek nie działa. Prądu brak. Na spotkanie wybiega chudy pies i kilka kur. Między nogami plączą się świnki morskie. Wejdź. Rozgość się. Nie zdejmuj butów. Wypastowany parkiet się tu nie sprawdził. W osmolonym garnku na glinianym piecu tańczy woda. Lubisz napar z ziół? Może masz ochotę na kawę? Jeszcze kilka dni temu ziarna suszyły się na słońcu. Teraz można je wypalić. Na drzewach za domem rosną banany i pomarańcze. Kilkaset metrów dalej majestatyczna chirimoya. Jej owoce są słodkie i aksamitne.
Nie spodziewaj się wygód. Przed wiatrem ochronią Cię powykrzywiane od wilgoci ściany. Do snu utulą bębniące o blaszany dach krople deszczu. Może jedna z nich obudzi Cię rano spadając prosto na czubek Twojego nosa. Zapomnij o ciepłym prysznicu. Możesz zażyć kąpieli w słońcu przed domem.
Tu nie zagląda Mikołaj z workiem prezentów. Nie ma lalek Barbie ani koników z tęczową grzywą. Można pobawić się zardzewiałą puszką po mleku albo kilofem.
Nie musisz się stroić. Nikt nie przyjdzie z niezapowiedzianą wizytą. Do najbliższych sąsiadów jest cały dzień drogi.
Tu mieszka MIŁOŚĆ. W szopie na końcu świata. W peruwiańskim Betlejem. Nie potrzebuje trzeszczącego pod nogami śniegu ani zielonej choinki wystrojonej w bombki. Nie biega od sklepu do sklepu w poszukiwaniu prezentów, żeby potem zawinąć je w kolorowy papier i przewiązać jedwabną wstążką. Nie zasiada przy stole uginającym się pod ciężarem pierogów. JEST. Tak po prostu. Między nami. Uczy jak cieszyć się sobą nawzajem. Odnajdowania radości w najmniejszych rzeczach. Potrzebuje tylko Twojego serca. Wszystko inne się nie liczy. To jest właśnie tajemnica. Tajemnica Bożego Narodzenia.
W te Święta chcę być blisko MIŁOŚCI. Tak na wyciągnięcie ręki. Chcę dotknąć. Chcę poczuć. Chcę się przytulić.
Katarzyna Sterna
Calca, Peru