Od zakończenia wojny w Tigraju, w północnej Etiopii, minęły prawie trzy lata. Konflikt pochłonął niemal 600 tysięcy istnień ludzkich, a ponad 800 tysięcy osób zostało zmuszonych do opuszczenia swojej ojczyzny. Wciąż istnieje ogromny problem wewnętrznych przesiedleńców, którzy musieli uciekać ze swoich domów, ratując życie.
Do dziś tysiące rodzin mieszka w obozach dla uchodźców. Ich codziennością są prowizoryczne namioty, koc rozłożony na ziemi zamiast łóżka, brak dostępu do bieżącej wody i sanitariaty w tragicznym stanie. Każda ulewa zalewa namioty, pozbawiając ludzi resztek bezpieczeństwa i godności.
W Shire pomocą uchodźcom służą salezjanie, wśród nich ks. Krzysztof Jasiński. To dzięki nim rodziny otrzymują żywność, wodę, środki czystości, a dzieci uczące się w szkole salezjańskiej – wsparcie psychologów i szansę na naukę. W namiotach brakuje światła i warunków do edukacji, dlatego opieka i troska misjonarzy jest nie do przecenienia.
Wielu mieszkańców Tigraju w czasie wojny straciło bliskich, zostało okaleczonych lub było świadkami dramatycznych scen, które pozostawiły w nich głęboką traumę. Dziś żyją z nadzieją, że dzięki solidarności i zaangażowaniu innych uda się odbudować poczucie bezpieczeństwa i stworzyć przyszłość wolną od strachu.
Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy przypomina nam, że za każdą liczbą stoją prawdziwe osoby – mężczyźni, kobiety i dzieci, którzy wciąż potrzebują naszej pamięci, wsparcia i konkretnych działań.






