W pierwszym artykule z cyklu “Duchowość salezjańska” mówiliśmy o świętości jako celu naszego życia duchowego. Przypomnieliśmy ważne zdanie świętego Franciszka Salezego, aby „zakwitać tam, gdzie Bóg nas posadził”. W kolejnym wspomnieliśmy o wielkim zagrożeniu w życiu duchowym, jakim jest zniechęcanie się swoimi grzechami i słabościami. Teraz zatrzymajmy się nad pokorą, fundamentem naszego życia wewnętrznego.
Święty biskup Genewy, mówiąc o tej cnocie, opisuje ją jako stawanie w prawdzie przed Bogiem i sobą samym, stawanie w miłości. „Twoje wady i niedoskonałości nie powinny cię dziwić. Bóg widział już wiele takich, a Jego miłosierdzie nigdy nie odrzuca nędzarza, lecz okazuje mu wielką łaskawość, czyniąc sobie z jego niskości tron chwały” (Lettres, s. 68). Każdy chrześcijanin robi rachunek sumienia – co wieczór, tydzień, miesiąc, przed spowiedzią i wpatruje się w swoje wnętrze. Umiemy dostrzec piękno naszej duszy, dziękować Bogu za otrzymane łaski. Mamy świadomość, że wszystko jest Bożym dobrodziejstwem. Każdego dnia otrzymujemy wiele darów duchowych, ale także tych przyziemnych. Każde dobro w nas pochodzi od Niego. Nie chlubimy się z nim, bo to dar. Pokora polega na byciu świadomym i wdzięcznym za te liczne łaski. Podczas rachunku sumienia dostrzegamy nasze słabości. Pamięć o nich pomaga nam być pokornym, bo doświadczamy, że bez Boga nic dobrego uczynić nie możemy. Człowiek pokorny często rozważa wielkie miłosierdzie Boga oraz swoją grzeszność i słabość.
Chrześcijanin zastanawia się nad swoim życiem i rozmyśla nad łaską Bożą, a potem robi konkretne postanowienia. Realizując je zmierza do doskonałości. „Staraj się zawsze z czegoś poprawiać; jednak nie czyń tego dobrego dzieła przemocą, lecz staraj się znajdować w tym taką przyjemność, jaką miłośnicy ogrodnictwa znajdują w oczyszczaniu drzew w swoim sadzie” (Lettres, s. 409). Całe nasze życie jest zmaganiem się ze słabościami, doskonaleniem się na wzór Jezusa Chrystusa. Dlatego potrzebne jest pokorne poddanie się temu procesowi.
Święty Franciszek radzi czytelnikom Filotei: „W ogóle nie wypowiadaj słów pokory ani nie pokazuj, że chcesz być ostatnia, gdy tego szczerze nie chcesz; nie używaj też słów szacunku i uszanowania wobec innych, jeśli nie są w pełni szczere i prawdziwe. Nie mów, że jesteś pokorna, to raczej inni niech to stwierdzą u ciebie. A najlepiej to staraj się w ogóle nic o sobie nie mówić” (Filotea, s. 254). Do pewnej zakonnicy zwraca się: „Najdoskonalsza jest ta pokora, która jest najmniej dostrzegalna” (Lettres, s. 242).
Święty Franciszek przypomina najważniejszą cechę tej cnoty: pokora objawia się nie w myślach i słowach, ale w konkretnych czynach. Chrześcijanin realizuje tę cnotę najbardziej poprzez posłuszeństwo – przez wierne wypełnianie najzwyklejszych obowiązków, uległość wobec wymogów życia codziennego, wykonywanie poleceń przełożonych, ustępliwość wobec osób nam przykrych. Pokora to poddanie się prowadzeniu Boga.
Życie duchowe rozwija się etapami, a te czasem są naznaczone trudnymi sytuacjami. Wielu z nas doświadczyło uszczerbku na zdrowiu, utraty pracy, straty dorobku życia czy śmierci kogoś bliskiego. Te momenty przeżyte w duchu wiary są dla nas, chrześcijan, wielką lekcją pokory. Otwieramy się na kruchość naszego życia i posiadania, poddajemy się Bożym planom. W takim duchu Franciszek Salezy pisze do pani de Fléchère: „Dobrą jest rzeczą doznać czasem zmartwienia, aby zostać pocieszonym, jak również dobrą jest rzeczą utracić to, co się miłuje, aby znaleźć to, co się powinno miłować” (Lettres, s. 417).
Do matki de Chantal, współzałożycielki sióstr wizytek, pisał: „Przed Bogiem wolę być ułomny niż silny; albowiem silnych prowadzi za rękę, ułomnych zaś – bierze w ramiona” (Lettres, s. 62). W ten sposób zrozumiemy znaczenie wyrzeźbionej dłoni, do której przytula się dziecko. To symbol Bożej Opatrzności, który często można zobaczyć na Madagaskarze. Bóg nas prowadzi każdego dnia. Z pokorą poddajmy się Jego kierowaniu. Pamiętajmy, szczególnie przez następne dwa tygodnie, o ufnym przytulaniu się do dłoni Boga, który niesie nas z ojcowską miłością i bądźmy Mu za wszystko wdzięczni.
ks. Tomasz Łukaszuk SDB