List z Wysypy – piątek, 5 kwietnia 2025
Obudziło nas trzęsienie ziemi
Ależ to była pobudka! Obudziłam się nagle, usiadłam na łóżku jeszcze nie do końca przytomna i przez chwilę myślałam, że to tylko sen – że łóżko się chwieje, a cały dom się buja. Ale nie… to nie był sen. To naprawdę się działo. Zerwałam się z łóżka i zaczęłam krzyczeć do sióstr w sąsiednich pokojach, żeby schodziły szybko na dół. Na schodach spotkałam siostrę Duyen – obie jeszcze w piżamach. Siostra Yen była już na zewnątrz. Jedna z sióstr została w pokoju, a inna, która mieszka w budynku z dziewczynami, zajęła się nimi. Okazało się, że to było trzęsienie ziemi. Silne – 7,2 w skali Richtera! Epicentrum było w okolicach Kimbe, czyli po zachodniej stronie naszej wyspy. Na szczęście trwało krótko – trochę ponad minutę. Ale wrażenia… niezapomniane. Psy szczekały jak szalone, ptaki były bardzo głośne, a potem – nagle cisza. Taka aż dziwna cisza. Wszystko jakby zamarło. Moja pierwsza myśl? Okulary! Bo bez nich to ja prawie nic nie widzę. Zwykle jak są wstrząsy, to okulary są pierwsze, co łapię. Ale dziś zapomniałam. To chyba pokazuje, jak silne to było tym razem. Dzięki Bogu – nic nam się nie stało.
W Papui Nowej Gwinei nie ma wielu wysokich budynków. Większość domów to drewniane, parterowe chaty na palach, a jak już mają piętro – to i tak są lekkie. Nasz dom też nie stanowi dużego zagrożenia w czasie takich trzęsień. Mamy tylko parter i piętro.
W tej części świata ruchy tektoniczne są dość częste. Mamy tu nawet centrum sejsmologiczne, które pracuje 24 godziny na dobę i obserwuje aktywny wulkan Tavurvur. W różnych częściach PNG – jak Lae, Madang czy Sepik – trzęsienia się zdarzają. W 1994 roku wybuchł wulkan, który zniszczył całe miasto Rabaul i lotnisko. Po tym wydarzeniu centrum przeniesiono do Kokopo – to miasteczko blisko naszej wioski – i tam powstało nowe lotnisko, daleko od wulkanu. Przy samym Tavurvur są gorące źródła. Czasem tam jeździmy i – uwierzcie – gotujemy tam jajka w siarkowej wodzie! To miejsce mogłoby być świetną atrakcją turystyczną, gdyby je trochę wypromować. Może kiedyś? Turystyka mogłaby być naprawdę dobrym źródłem utrzymania dla ludzi stąd. A jak reagują mieszkańcy na trzęsienia ziemi i dymiący wulkan? Spokojnie. Z taką cichą zgodą. To część ich codzienności – i naszej też, odkąd tu jesteśmy. Życie na wyspie toczy się dalej.
S. Jolanta Kosińska
Kokopo, Papua-Nowa Gwinea