Szczęść Boże,

Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje Misji,

 

Serdecznie pozdrawiam z mojej nowej misji w Meru w Kenii, do której zostałem przeniesiony w połowie lipca br., tuż po powrocie z urlopu w Polsce – dokładnie 4 lipca. O tej zmianie dowiedziałem się dopiero pod koniec pobytu w kraju. Było to dla mnie pewnym zaskoczeniem, ponieważ się jej nie spodziewałem, jednak przyjąłem ją z pogodą ducha, wierząc, że to Pan Bóg zaplanował i ma dla mnie w Meru konkretne zadanie do wypełnienia.

Po niespełna trzech miesiącach pobytu w nowym miejscu – choć już w miarę się urządziłem – wciąż jeszcze uczę się nowego otoczenia i ludzi. Mam jednak nadzieję, że z czasem wszystko nabierze swojego rytmu i sensu.

W mojej 34-letniej posłudze misyjnej w Afryce było już wiele zmian – pracowałem w czterech różnych krajach: Ugandzie, Tanzanii, Sudanie i Kenii. Każda zmiana, choć często trudna, była dla mnie szkołą życia i rozwijania siebie: odkrywania nowych talentów, podejmowania wyzwań, budowania czegoś nowego – dla ludzi i dla misji. Te doświadczenia przynosiły mi wiele radości i poczucia sensu powołania.

Moja nowa misja: Meru, Kenia

Moja obecna placówka misyjna znajduje się ok. 300 km od Nairobi. Przez wiele lat pracowałem w stolicy Kenii, a ostatnio w domu dla dzieci ulicy – Bosco Boys Home Langata, który wspominam z wielkim wzruszeniem. Te dzieci pokochałem całym sercem, starając się pomagać im, jak tylko mogłem. Misja w Meru, a dokładnie w wiosce Matungukine (ok. 3,5 km od miasta), znajduje się na 5-arowej działce, którą salezjanie otrzymali w darze od państwa Davida i Mercy Mungeria. Celem jest stworzenie tu szkoły zawodowej dla młodzieży po szkole średniej – z kursami komputerowymi, gotowania i fryzjerstwa. Na razie są to plany, które weryfikować będzie czas i potrzeby lokalnej społeczności.

Obecnie nie prowadzimy jeszcze szkoły, ale działa Salezjańskie Oratorium – miejsce, do którego w sobotnie i niedzielne popołudnia przychodzi ponad 100 dzieci. W tygodniu uczą się w szkołach.

Tu, w oratorium, mogą wspólnie się bawić (piłka nożna, siatkówka, warcaby, karty, „chińczyk”, gry planszowe), modlić się i otrzymać błogosławieństwo oraz uczestniczyć w ewangelizacji i formacji duchowej. System wychowawczy św. Jana Bosko sprawdza się tutaj bardzo dobrze – dzieci i młodzież przychodzą chętnie, a u wielu widać już dobre owoce tej obecności.

Wraz z bratem Franciszkiem mieszkamy w małym domku – również darze od wspomnianej rodziny.

Budowa szkoły

20 września br. odbyło się poświęcenie terenu pod budowę szkoły, a 25 września ruszyły pierwsze prace przygotowawcze. Mamy nadzieję, że budowa przebiegnie bezpiecznie, bez wypadków i zbędnych trudności.

Dzieci i młodzież, które przychodzą do naszej misji, pochodzą z ubogich rodzin. Dlatego wszystko, co mogą tutaj otrzymać, jest dla nich wielką pomocą i radością. Organizacją funduszy na budowę zajmuje się darczyńca – rodzina oraz Kościół – ale wiele dodatkowych kwestii spoczywa na nas: przygotowanie boisk sportowych, uporządkowanie terenu, zdobycie transportu i infrastruktury. Nie jest to łatwe ani tanie, ale ufamy, że z Bożą pomocą i życzliwością ludzi dobrej woli wszystko będzie możliwe.

Jeszcze raz z całego serca dziękuję wszystkim, którzy wspierają moją misję – zarówno modlitwą, jak i ofiarą materialną.

Łączę się z Wami w modlitwie i z serca błogosławię, dołączając wdzięczność tych, wśród których żyję i którym służę.

Z darem modlitwy,

Ks. Jan Marciniak
Misjonarz w Kenii