Kochani Przyjaciele,
W ubiegłym roku w naszym domu dziecka było 29 dziewczynek, ostatnio dołączyły dwie. Najmłodszą podopieczną jest Jasmina, która ma 4 lata. Nikt nie wie skąd pochodzi. Próbujemy odnaleźć jej krewnych, ale się nie udaje. Możliwe, że kiedy jej rodzina przyjechała do miasta, dziewczynka oddaliła się i zgubiła. Nie pamięta zbyt wiele. Wymieniła kilka razy nazwę jednej wioski. Postanowiliśmy tam pojechać i rozdawać jej zdjęcie. Może ktoś ją rozpozna i mała wróci do rodziny. Modlimy się w tej intencji.
W mininym roku szkolnym w centrum zawodowym naukę rozpoczęło 200 uczennic. Niestety wiele z nich nie ma możliwości opłacenia czesnego. Zazwyczaj krewni obiecują pomoc, jednak potem wycofują się, a dziewczęta się załamują. Niektóre porzucają szkołę, inne szukają dorywczych prac, niestety czasami są to zajęcia uwłaczające ludzkiej godności.
Uczennice nie zawsze mówią o swoich problemach, a los młodych w tym kraju jest smutny. W głowie kręci się, kiedy dowiadujemy się co spotkało nasze wychowanki zanim tu trafiły. O losach Mariam dowiedziałam się niedawno od jej nauczycielki. Dziewczyna od wczesnego dzieciństwa nie ma rodziców. Ma dużo rodzeństwa, ale nie zna wszystkich. Jako dziewczynka została zabrana przez wujka do innej wioski. Po śmierci rodziców kontakt z braćmi i siostrami się urwał. Natomiast wujek rozstał się z żoną i stracił pracę. Aby zarobić na utrzymanie, musi wyjeżdżać do pracy na plantacjach. W tym czasie Mariam jest w domu ze starszą siostrzenicą, która zajmuje się drobnym handlem. Każdego wieczora oddaje pół euro z utargu i kupuje sobie coś do jedzenia. Miriam żeby zarobić na szkołę zajmowała się czyszczeniem manioku. Za cały dzień pracy otrzymywała jedno lub dwa euro. Odkładała na szkołę i jedzenie. Wujek obiecał przesłać pieniądze na kolejny semestr, ale od września nie dał znaku życia. Dziewczyna martwiła się, że nie ukończy szkoły. Zaproponowałam, aby codziennie rano przychodziła do nas pomagać w sprzątaniu, pieczeniu potraw i ciast oraz na stołówce. W zamian dostaje posiłek i opłacamy jej szkołę. Od kiedy umówiłyśmy się na jej poranną pracę, Mariam nie opuściła żadnego dnia w szkole. Zajęcia ma po południu. Chodzi już do drugiej klasy. Zaczęła się też więcej uśmiechać.
Do klasy krawieckiej chodzi Maria, która ma 18 lat. Jej tata zmarł kilka lat temu i dziewczyna musi pomagać rodzinie: mamie i trójce rodzeństwa. Tutejsza tradycja odbiera kobiecie wszystkie prawa po śmierci męża. Traci dom, ziemię, oszczęsności. Mama Marii została wyrzucona z dziećmi na ulicę. Rodzina jej zmarłego męża nie chciała jej pomóc. Maria zaczęła pracę w nocnym barze i zamieszkała z mężczyzną. Urodziła dziecko, utrzymywała dom, pomagała swojej mamie i rodzeństwu. Wiedziała, że praca w barze jest zbyt niebezpieczna, oszczędzała i przyszła do naszego centrum. W nocy pracowała, a w dzień się uczyła. Widziałyśmy jej determinację. Zaproponowałyśmy pomoc. Jak tylko Maria trochę opanuje sztukę krawiectwa, będzie szyła małe piórniki, z nadzieją, że uda się je sprzedać. Obecnie szukamy jakiegoś pokoju, gdzie rodzina mogłaby się ulokować i rozpocząć nowe życie. Ufam, że z Waszą pomocą to się uda.
We wrześniu ubiegłego roku naukę rozpoczęły już cztery klasy (w systemie sześcioklasowym szkoły podstawowej). W pierwszej klasie mamy 36 uczniów (limit jest 40). Maluchy pod koniec pierwszej klasy potrafią czytać. Rodzice są dumni, a wieści o wysokim poziomie szkoły szybko rozchodzą się po mieście. Szkoła jest coraz bardziej znana i doceniana. Mamy też stołówkę, więc rodzice są spokojni, że ich dziecko przynajmniej raz dziennie dostanie treściwy posiłek. Dla nich to ulga finansowa. Niestety, stołówka jest za mała. Musimy ją powiększyć, bo w przyszłym roku otwarta zostanie kolejna klasa. Marzymy o prowadzeniu zerówki. Może do tego czasu uda się sprostać zadaniu, by dzieci miały gdzie zjeść i nabrać sił do dalszej nauki. W szkole podstawowej jest sporo dzieci, którym możemy pomóc dzięki Waszej hojności. Tu pragnę z całego serca podziękować za Waszą szczodrość i wytrwałość od tylu lat.
Serdecznie pozdrawiam i raz jeszcze z siostrami i młodzieżą składam podziękowanie. Bóg zapłać!
Siostra Małgorzata
Abidżan, Wybrzeże Kości Słoniowej