Sam mówi o sobie, że jest Polakiem i Indianinem. Swoje kapłaństwo poświęcił najbardziej potrzebującym ludziom z bardzo odległych, często trudno dostępnych terenów Chaco.  Ks. Zdzisław ma 72 lata, z czego od 42 lat pracuje w Paragwaju.

Większość Paragwajczyków na indiańskie korzenie. Jednak niewiele osób przyznaje się do tego. 95% populacji stanowią Metysi, czyli potomkowie Indian i białych. Około 2-3% to Indianie. Jeszcze do XIX wieku żyli zgodnie z własną kultury i nikt nie odbierał im praw do ziem. Struktura rodzin jest matriarchalna. Kobiety przekazują tradycję. Pokazują, jak żyć i stoją na straży ogniska domowego. Niestety Indianie nie byli dobrze traktowani we własnym kraju. Były czasy, że uważani byli za ludzi najgorszej kategorii. Nazwanie kogoś Indianinem uważane jest za bardzo obraźliwe.

W lokalnej paragwajskiej gazecie ks. Zdzisław został określony jako „mieszkaniec Chaco z duszy i ciała. Prawdopodobnie jak żaden inny salezjanin czy niewielu Paragwajczyków zna tak dobrze region zachodni kraju, włącznie z miejscami najbardziej odizolowanymi, niedostępnymi. Na tych ‘bezludziach’ dostosował się do koczowniczego trybu życia robotników z firmy garbarskiej pracujących w lesie. Dzielił wodę ze stęchłych bajorek z powodu braku wody pitnej. Znosił głód, przezwyciężał różne choroby nie posiadając nawet aspiryny, bo świadczenia sanitarne w tej części kraju albo nie istnieją, albo są czystą propagandą. Innymi słowy, Zdzisław odczuł cierpienia i niedostatki ludzi Chaco. Nie tych, którzy mają wielkie farmy czy firmy, lecz tych, którzy mając 30 lat, wyglądają na 50 i mając 50 lat, wyglądają na 80”.

Ksiądz Zdzisław włóczy się po lasach deszczowych, przemierza setki kilometrów, aby porozmawiać, pomóc i pobyć z ludźmi. Do wielu miejsc nie można dotrzeć drogą lądową. Wtedy jedyną możliwością jest popłynięcie rzeką. Podróżowanie po tych terenach wymaga wiele samozaparcia i silnej woli. Czasami trzeba pokonać setki kilometrów, czasami dystans jest mały, ale przez stan dróg lub ich brak podróż trwa długo. Paragwajski rząd nie starał się polepszyć sytuacji mieszkańców Chaco. Brakuje infrastruktury, szpitali, szkół. Czasami to misjonarze są jedynymi osobami, które docierają do wiosek w dżungli.

Krowa znaczy więcej

Ks. Zdzisław pochodzi z Wadowic, poznał Karola Wojtyłę osobiście. Dla niego nauczanie papieża jest bardzo ważne. Szczególnie postrzeganie Kościoła jako aktywnie obecnego w społeczeństwie, wśród ludzi, a nie zamkniętego.

W 1988 roku Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Paragwaju. Odbiła się ona szerokim echem w świecie, bo Paragwajczycy pierwszy raz mogli powiedzieć, jak żyją. Jeden z Indian powiedział do papieża: „Tutaj krowa znaczy więcej niż człowiek”. Zwierzęta hodowlane były szczepione, karmione, a Indianie w buszu zostawieni ślepemu losowi. Papież znał sytuację, ale wprost nie poruszył tematu korupcji czy wyzyskiwania rdzennych mieszkańców Paragwaju. Wygłosił katechezy o rodzinie.

Misjonarze byli zawiedzeni. Liczyli na obronę prostych ludzi i zmianę sytuacji. Ks. Zdzisław rozmawiał o tej pielgrzymce i oczekiwaniach z szamanem. Paradoksalnie to szaman pomógł mu zrozumieć, że Jan Paweł II uczynił znacznie więcej, niż misjonarze zauważyli. Dla Indian ważniejsze są symbole, czyny. Dużo bardziej niż świat słowa. Decyzja o pielgrzymce i sam przyjazd papieża był najważniejszy. Papież chciał spotkać się Indianami i to stanowiło sedno.

Duszpasterstwo obecności

Ks. Zdzisław opowiada o Chrystusie w sposób prosty. Przede wszystkim jednak swoją wiarę pokazuje czynem. Całe życie poświęcił Bogu. Codzienne trudy, wysiłek, podróże, niewygody. Boga dostrzega w każdym człowieku. Szczególnie w tym opuszczonym i zepchniętym na margines.

Ogromnie ceni kulturę i zwyczaje Indian. Nie ocenia. Nie krytykuje. Ceni wartość historii i rodzimych tradycji. Po pierwszych latach pracy na misjach ks. Zdzisław doszedł do wniosku, że był za bardzo przywiązany do tradycji. Przyzwyczajenia i zwyczaje przysłaniają sedno wiary, prawdziwego Boga, który przychodzi do każdego człowieka, bez względu na miejsce i warunki. Najważniejsze jest odkrywanie Boga. Misjonarz w każdej kulturze dostrzega blaski i cienie. Pracując wśród Indian poznawał ich zwyczaje i szanował sposób, w jaki przeżywają swoja religijność. Szukał spoiw, a nie różnic. Indianie chcą być chrześcijanami, ale nie chcą wyrzekać się tożsamości. Przeżywają wiarę inaczej niż przywykliśmy do tego w Polsce. Większą rolę przywiązują do symboli i przyrody. Religijność jest dla nich jedną z ważniejszych sfer życia, podchodzą do niej z wielkim szacunkiem, traktują jak świętość.

Ksiądz Zdzisław jest lubiany i szanowany przez Indian. Posiada autorytet, bo przez lata nie był mu obojętny los mieszkańców Chaco. Jak sam podkreśla, najważniejsze jest dla niego spotkanie. Zauważył, jak ważne jest, aby być autentycznym i być otwartym na drugiego człowieka. Jego historię. Zwyczaje. Rany. Problemy. Nie można narzucać swojej kultury. Trzeba poznać siebie, stworzyć atmosferę zaufania. Słuchać. Nie wchodzić z butami do czyjegoś serca. Indianie jeśli widzą, że są dobrze traktowani i czują się bezpiecznie otwierają się i tak zaczyna się dialog. Ks. Zdzisław swoją pracę misyjną określił jako duszpasterstwo obecności. To jest dla niego najważniejszy element codzienności i ewangelizacji.

Magdalena Piórek