Ks. Sławomir Bronakowski w 1976 roku, mając zaledwie 28 lat, wyjechał na misje do Brazylii. Po trzech miesiącach nauki języka portugalskiego został proboszczem parafii. Tak zaczęła się jego droga misyjna, która trwa już 49 lat.  Ks. Sławomir został wyświęcony na kapłana 50 lat temu przez św. Pawła VI w Bazylice św. Piotra w Rzymie.

Misjonarz posługiwał w różnych miejscach: był dyrektorem wspólnoty, pracował w stołecznej Brasilii i przez kilka lat pełnił funkcję prorektora na salezjańskim uniwersytecie, kształcącym 6 tysięcy studentów. Dziś pracuje w Mato Grosso – sercu Amazonii, w parafii liczącej ponad 20 tys. mieszkańców, razem z ks. Klemensem Deją i bratem zakonnym z Brazylii.

Region, w którym mieszka, zamieszkuje wielu rdzennych mieszkańców – ponad 1200 Indian w samym Mato Grosso. Obok funkcjonują cztery duże placówki misyjne, obsługujące ponad 200 wiosek indiańskich każda. Salezjanie docierają do nich samochodami i małymi awionetkami. W swojej parafii ks. Sławomir i ks. Klemens odprawiają Msze Święte (po cztery w każdą niedzielę i dwie dziennie w tygodniu), udzielają sakramentów, odwiedzają chorych, odprawiają pogrzeby, katechizują około 400 dzieci w siedmiu kaplicach dojazdowych (z pomocą miejscowych katechetów, których sami przygotowują), a w soboty organizują oratorium dla 70 dzieci na peryferii miasta.

Brazylia to kraj ogromnych kontrastów: około 15–20% mieszkańców żyje w slumsach, edukacja publiczna jest słaba, a rasizm i dyskryminacja są powszechne. Ks. Sławomir podkreśla, że kobiety i osoby o odmiennym kolorze skóry wciąż traktowane są jako „druga kategoria”.

Salezjanie w całej Brazylii prowadzą aż 106 szkół, z czego prawie połowa dzieci uczy się za darmo, dzięki pomocy misjonarzy. Ks. Sławomir przez wiele lat koordynował różne dzieła na poziomie krajowym – obecnie pełni funkcję delegata ds. byłych wychowanków salezjańskich. Aby dotrzeć do inspektorii, musi pokonać ponad 1000 km, co zajmuje mu 24 godziny.

 

Ks. Krzysztof Rychcik pracę misyjną zaczął 39 lat temu w Zambii, skąd wyjechał na studia do Kenii, następnie znów pracował w Zambii i dwa lata w RPA. Po zakończeniu sześcioletniej posługi jako inspektor salezjański w Zambii (2017–2023), dwa lata temu ks. Krzysztof został ponownie skierowany do pracy misyjnej w Republice Południowej Afryki.

Początkowo trafił do parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Lansdowne, dzielnicy Kapsztadu – miejsca kontrastów. „W RPA są ogromne różnice społeczne. Z jednej strony widzimy bogate domy, z drugiej – slumsy z „domami” zbudowanymi z blachy falistej. Bieda dotyka wszystkich – czarnych, kolorowych, ale też białych, którzy kiedyś byli uprzywilejowani. Spotykałem białe osoby, żyjące w dramatycznych warunkach, bez łazienki, bez szafy, tylko z półkami z desek” – opowiada misjonarz.

Po pół roku został przeniesiony do centrum edukacyjnego prowadzonego przez Salezjanów w samym sercu miasta. Tam rozpoczął pracę z aspirantami – młodymi mężczyznami przygotowującymi się do życia zakonnego oraz z młodzieżą z trudnych środowisk, a także z osobami próbującymi wrócić do społeczeństwa po więzieniu czy uzależnieniach. W centrum edukacyjnym przewija się ponad 200 studentów, a jego praca obejmowała także gotowanie, zakupy dla wspólnoty czy pomoc przy wydawaniu posiłków.

Ks. Krzysztof zauważa, że choć poziom życia w RPA bywa znacznie wyższy niż w Zambii, bezpieczeństwo i relacje społeczne są znacznie gorsze. Codzienne życie naznaczone jest lękiem – przed przemocą, gangami, napadami. Policja bywa bezradna, a czasem nawet powiązana z przestępczością.

W lutym 2025 roku ks. Krzysztof wrócił do Zambii, gdzie tymczasowo mieszkał w Domu Prowincjalnym w Lusace. Teraz przenosi się do Mansy – małego miasteczka na północy kraju, położonego w najbiedniejszej prowincji Zambii – Luapula. Misjonarz będzie pełnił w nowym miejscu rolę dyrektora wspólnoty i dyrektora szkoły – liceum, które kiedyś cieszyło się dużym prestiżem w regionie. W szkole uczy się około pięciuset uczniów.

Oprócz spraw związanych z edukacją, będzie też wspierał współbraci przy parafii i oratorium. Wspólnota w Mansie zapowiada się międzynarodowo: oprócz niego będzie dwóch Zambijczyków, dwóch współbraci z Zimbabwe – w sumie trzech księży, jeden diakon i jeden asystent. – „Trzeba włączać młodych współbraci, niech się uczą. I cieszę się, że wracam do Mansy. To dobre miejsce”. – mówi misjonarz.

Księżom życzymy dobrego wypoczynku w Polsce i sił do dalszej posługi misyjnej! Niech Maryja wyprasza potrzebne łaski!