Pracuję w Manicore, które leży w brazylijskiej części Amazonii nad rzeką Rio Madeira. Jak te święta w Brazylii wyglądają? Jest wiele rzeczy, które z polskimi świętami są wspólne: tutaj też żyje się tym już od listopada. To dosyć zabawne, gdy w kraju tropikalnym, który nigdy nie doświadczył śniegu, patrzy się i widzi się imitację choinki, śnieżynek śniegu z plastiku, sznurów, światełek.
W Polsce mamy Msze roratnie, w Brazylii prowadzi się nowennę do Bożego Narodzenia w rodzinach – Episkopat przygotowuje małe książeczki z rozważaniami i przez 9 dni rodziny spotykają się na rozważaniu słowa Bożego, na modlitwie i spotkaniu ze sobą nawzajem. Z reguły kończy się konkretnym gestem np. pomocą, wsparciem finansowym, kupnem jedzenia, czy jakichś potrzebnych produktów lub pomocy konkretnej rodzinie w czasie świąt.
Przechodząc do samego Bożego Narodzenia – nie jest to o północy, ale u mnie w parafii około 20:00 jest Msza Święta i zaraz po niej rodziny udają się do swoich domów i dopiero późnym wigilijnym wieczorem zasiadają do stołu i wieczerzy. Nie ma dzielenia się opłatkiem.
Nie ma 12 potraw, choć jest ich sporo. Rodziny są liczne, zbierają się razem i każdy przynosi coś na stół. Po posiłku przychodzi św. Mikołaj i pojawiają się prezenty dla najmłodszych.
I rzeczywiście jest to czas pięknych spotkań rodzinnych, ludzie zjeżdżają się do swoich bliskich i wspólnie spędzają ten czas. Jest też w Wigilię wiele sztucznych ogni, hałasu, ludzie świętują całą noc. Nie śpiewa się kolęd, ale pojawiają się wesołe rytmy – samba etc. Ludzie się cieszą Bożym Narodzeniem i spotkaniem.
To też koniec roku szkolnego, więc dzieci przygotowują się do wakacji, czekają na nie z niecierpliwością.
Ks. Sławomir Drapiewski,
Pracuje w Manicore, w Brazylii