Jak ewangelizować, by i na Kubie Boże Narodzenie stało się rzeczywistością? To jedno z trudniejszych pytań, które stawiam sobie jako misjonarka na tej wyspie. Nieliczne grupy chrześcijan i jeszcze mniej liczne wspólnoty katolików nie mają tu żadnych tradycji. Ani własnych, ani zapożyczonych. Nie mają nic, co pomogłyby w zrozumieniu tajemnicy Boga-człowieka, który zamieszkał pośród nas.
Od czasu pielgrzymki Jana Pawła II w 1998 roku i jego prośby skierowanej do Fidela Castro, dzień 25 grudnia jest wolny od szkoły i pracy. To powód do radości. Smutny jest tylko fakt, że wielu Kubańczyków nie wie, dlaczego. Nasza praca ewangelizacyjno-katechetyczna to najpierw czytanie Ewangelii o zwiastowaniu, nawiedzeniu, narodzeniu… I interpretacja tych wydarzeń w kontekście kubańskiej rzeczywistości zniewolonej systemem. Smutnej, głodnej miłości i chleba.
Brakuje nam pomocy i środków, żeby pokazać, jak można świętować i celebrować cud narodzin Boga. W sklepach nie pojawiają się ani choinki, ani światełka. Niektórzy prywatni handlarze mają trochę ozdob, ale są bardzo drogie. Na wioskach, do których docieram, nie spotyka się choinek. Pozostaje nam namalować plakat, zorganizować gałąź z innego drzewa i ozdobić ją wspólnie z dziećmi. Nikt tu nie obchodzi wigilii, nie łamie się opłatkiem. 24 grudnia to normalny dzień. Jemy ryż i fasolę, czasem kawałek mięsa, które trzeba najpierw zdobyć, zazwyczaj z wielkim trudem.
Od 3 lat w Adwencie organizuję spotkania dla nastolatków. W adwentowy dzień skupienia przybliżam im prawdę o Jezusie, który stał się człowiekiem z miłości do nas. Dla dzieci na wioskach zawożę projektor i puszczam filmy bożonarodzeniowe. Później kolorujemy i dzielimy się tortem. Kawałek biszkopta z dużą ilością ubitego białka z cukrem to szczyt radości bożonarodzeniowej. W kościele parafialnym mamy bożonarodzeniową Mszę o 22:00. Przypomina trochę naszą pasterkę, ale w zupełnie innym klimacie. Jest upał i temperatura dochodzi do 30°C. Mamy figurki Świętej Rodziny, które ustawiamy w szopce i jedną plastikową choinkę przy ołtarzu.
Rodziny świętują jedynie wspólnym obiadem, pod warunkiem, że uda się im kupić coś innego niż zawsze. Prezentami nikt tu się nie obdarowuje… Jeśli ktoś może przygotować jakiś drobiazg dzieciom, przynoszą go w darze Trzej Królowie 6 stycznia. My wtedy przygotowujemy dla wszystkich dzieci z centrów katechetycznych po jednej zabawce i coś słodkiego.
Boże Narodzenie na Kubie na inny wymiar. Dotykasz ubóstwa i pustki… Musisz chwycić się nadziei, że Bóg w to wchodzi, by wypełnić cię pokojem, Miłością i Sobą samym.