Teren parafii w Makululu pod wezwaniem świętego Jana Don Bosco jest dość rozległy, poza kościołem parafialnym, na jej terenie zlokalizowanych jest 9 kościołów/kaplic położonych w różnej odległości od Kabwe. Ksiądz Michał zabrał nas na „out station”, czyli do jednego z tych kościołów do buszu. Razem z nami pojechał przedstawiciel parafii, a po drodze dołączyły jeszcze kobiety z jednej ze wspólnot. Jechaliśmy około 1,5 godziny najpierw drogą asfaltową, która zmieniła się w szutrową, a potem polną. Kilkakrotnie musieliśmy zawracać, bo po każdej porze mokrej zmienia się przebieg dróg. Więc trudno jest rozpoznać przestrzeń. Jedna z dróg, w związku z przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi została poprawiona.

Drogę pokonaliśmy na pace dżipa, tu jest to powszechny sposób podróżowania. Natomiast o tej porze roku w Zambii jest bardzo sucho, więc kurz wdzierał się wszędzie.

Byliśmy w Muyama Forest Reserve, w miejscu gdzie jest Afryka, jaką znamy z filmów podróżniczych. Tereny te zamieszkuje lud tonga, który zajmuje się wypasem bydłem. Domy położone wśród pustkowia, trawy wypalone słońcem a w oddali drzewa. W sąsiedztwie rzeki zlokalizowane są warzywniaki i bydło pasące się na suchej trawie. W chatkach bez elektryczności mieszkają bardzo serdeczni ludzie. Zastanawialiśmy się jak oni żyją na tym pustkowiu, skąd mają wodę dla siebie i zwierząt?

Z różnych powodów, to dopiero druga wizyta księdza w tym kościele w tym roku. Niewiele osób przyszło, bo przyjechali urzędnicy, którzy wyrabiają dowody osobiste. Ludzie przywitali nas z lekkim zdziwieniem, ale bardzo serdecznie. Uśmiech zastępuje słowa… Przed Eucharystią kilka osób skorzystało ze spowiedzi. Msza Święta pełna radosnego śpiewu i dźwięków wygrywanych na wykonanym własnoręcznie instrumencie. Trzy starsze kobiety pięknie tańczyły i w czasie darów, na uwielbienie i zakończenie. Po Eucharystii posiłek przygotowany przez jedną z kobiet – pieczony kurczak, ziemniaki, ryż, kapusta i pyszny sos pomidorowy. Do picia został podany miejscowy napój na bazie kukurydzy, którego z uwagi na możliwe nieporządne działanie nie próbowałyśmy. Jedzenia wystarczyło dla wszystkich, więc nikt nie wrócił głodny do domu.

W darach ksiądz otrzymał kukurydzę, arbuza i kurę, która chwilę przed Mszą Świętą biegała po kościele, a potem próbowała uciec.

 

Monika Łączyńska
Makululu, Zambia