Letitia miała ogromną ranę na nodze. Przez dwa lata nie miała szansy na pomoc medyczną, rodzice nie mieli środków na leczenie. Mogło to się zakończyć tragicznie. Przejeżdżając w okolicach, ks. Piotr zwrócił uwagę na cierpiące dziecko. Tak opisuje jej historię:
Było to w Mwenda, nad rzeką Luapula, w okresie Wielkiego Postu. Podczas rowerowego objazdu duszpasterskiego kilku wiosek, zatrzymałem się dla oddechu przed jakimś domkiem. Spostrzegłem tam dwunastoletnią dziewczynkę z owiniętą nogą, z trudem się poruszającą. Równocześnie poczułem też nieznośny odór. Na lewej nodze dziewczynka miała ogromną ranę, a jakby złamana kość piszczelowa, zupełnie wystawała na zewnątrz.
Letitia cierpiała tak od dwóch lat. Rodzice byli z nią w ośrodku zdrowia, ale tam jej nie pomogli. Rana stale się powiększała. Zabrakło grosza, by zawieźć dziecko do szpitala, rodzice poszli więc do czarownika (inganga). W „widzeniu” stwierdził, że to nieszczęście z winy dziadka. Rodzice wkrótce rozeszli się, a dziecko zostawili dziadkom. Tu, niestety, ludzie wierzą szamanom. Po wielu namowach udało mi się ich przekonać, aby przyprowadzili wnuczkę do naszej misji. Odesłaliśmy chorą do dziecięcego szpitala w Ndoli (Zambia). Lekarze natychmiast z oddaniem zajęli się Letitią. Oczyścili ranę, zoperowali, wycinając zgniłą część kości. W ostatnim momencie uratowali jej nogę. Dziewczynka tygodniami dochodziła do siebie, początkowo poruszała się o kuli. Na nogę musiała bardzo uważać, bo rany w tropiku czasem się odnawiają i trudno też dbać o higienę w niesprzyjających warunkach.
Letitia zwierzała mi się, że bardzo chce pójść do szkoły. Jej koleżanki były już w 5 i 6 klasie, a ona zatrzymała się na 2. Obiecałem pomoc. Kiedy nabrała sił, by maszerować do szkoły, włączyłem ją do programu Adopcja na Odległość. Rozpoczęła naukę krawiectwa w Mokambo. Marzyła o tym zawodzie i o własnej maszynie do szycia. Nauczyła się reperować ręcznie ubranie, zacerować dziurę, uszyć coś według prostego kroju. Podarowała mi nawet poszewkę na poduszkę.
Letitia wyrosła na piękną i radosną dziewczynę. Jest zdrowa, nauczyła się zawodu, ma własną maszynę do szycia i prowadzi drobne usługi krawieckie w rodzinnej wiosce. To dzięki Wam Drodzy Przyjaciele, została uratowana. Nauczyła się pisać i czytać, odzyskała uśmiech. Nosi wdzięczność w sercu, przekonała się, że Bóg ją zawsze kochał, bo Wy ją pokochaliście.
Ks. Piotr Paziński,
Mokambo, DR Konga
Letitia przez kilka lat otrzymywała pomoc w ramach Adopcji na Odległość. Obecnie mieszka z babcią i pracuje jako krawcowa. Do Opiekunów Adopcyjnych napisała list:
Chciałabym podziękować serdecznie wszystkim za wsparcie, jakie dajecie cierpiącym i tym w potrzebie. Zmniejszyło się moje wielkie cierpienie związane z nogą, tego typu rany bardzo trudno się leczy. Bałam się amputacji. Nie było już nadziei, że będę żyła. Dzięki Bogu, który usłyszał moje wołania, z pomocą przyszedł ks. Piotr, mój dobroczyńca. Zabrał mnie do szpitala w Ndola i poniósł wszystkie koszty pobytu i leczenia. Dzisiaj czuję się znacznie lepiej i mogę chodzić bez większego bólu. Mam 10 lat młodszą siostrę Josephine. Mieszkamy z babcią, która jest wdową. Ona opiekuje się też osieroconym chłopczykiem Dieudonne. Bardzo dziękuję za Waszą życzliwość. Niech Bóg Wam błogosławi.
Mokambo
To miejscowość na południu Demokratycznej Republiki Konga, położona przy granicy z Zambią. DR Konga jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. W dużych miastach jest niebezpiecznie. Napady, grabieże, pobicia i ciężkie zranienia są częste. Ludzie cierpią przez skutki wojen domowych, niepokojów politycznych i klęsk żywiołowych. Wiele dzieci mieszkających w buszu nie ma dostępu nawet do szkoły podstawowej.
Państwo nie buduje szkół na terenach wiejskich. Zaledwie w kilku wioskach działają pełne sześcioletnie szkoły podstawowe, a wykwalifikowani nauczyciele szukają lepiej płatnej pracy w kopalniach miedzi. Podobnie jest z mieszkańcami wiosek. Ludzie, którzy potrafią czytać i pisać, wyjeżdżają do miast, zatrudniają się w kopalniach z obcym kapitałem, bądź emigrują do sąsiadującej Zambii. W całej tej sytuacji trudno też o zrozumienie potrzeby edukacji ze strony rodziców, którzy chcąc, by ich dzieci uczyły się, sami musieliby opłacać nauczyciela.
Adopcja na Odległość w Mokambo
Do programu Adopcja na Odległość przyjmowane są dzieci i młodzież, którzy nie mają dostępu do szkół. Alfabetyzacja odbywa się w trudno dostępnym terenie buszu, na obszarze 3500 km². Na sale lekcyjne wykorzystywane są głównie kaplice lub stare, opuszczone budynki. Bywa, że zajęcia nadal prowadzone są pod drzewami. Misja pomaga dzieciom z wiosek i wspiera nauczycieli, nawet bez dyplomu, ale zdolnych do prowadzenia zajęć z alfabetyzacji. Pierwsze wioski, w których były założone szkółki nauki czytania i pisania to: Lukushasi, Mulembwe, Laole, Mpateni, Charoma, oddalone od misji Mokambo 40 – 80 km. Ks. Piotr dociera do wspólnot kościelnych i szkółek samochodem, motorem, rowerem lub łodzią.
Zachęcamy do śledzenia aktualności i cyklu „Adopcja na Odległość. Prezent na cały rok”.