Pozdrawiam wszystkich z Nkhotatakota. Pora deszczowa powoli się kończy i powódź też. Wody w rzece Dwangwa znacznie opadły. Deszcz jeszcze pada, ale już coraz mniej. Główny alert powodziowy już minął. Ludzie powoli wracają do swojego życia.
Najbardziej poszkodowana została część naszej parafii na północy w Dwangwa. Szkody po powodzi są bardzo duże. Około 100 domów się rozleciało. Przyczyny są złożone. Niektóre domy nie powinny być zbudowane w tym miejscu, czyli blisko rzeki. Niektóre domy są budowane bez fundamentów, bez cementu, bo ludzie po prostu nie mają pieniędzy i te domy się rozleciały. Ruszyliśmy powoli z pomocą. W Afryce wszystko działa powoli. W parafii działa grupa Atumiki achifundo, która jest odpowiedzialna za udzielanie pomocy najbardziej biednym i potrzebującym. Oni odwiedzają chorych w domach i szpitalach. Bardzo dużo mi pomagają. Jak odwiedzam chorych, to idę właśnie z nimi. Oni pokazują mi, kto jest najbardziej chory, najbardziej potrzebujący, pokazują mi, gdzie mam iść. Miałem z nimi kilka spotkań i utworzyliśmy komitet pomocy dla powodzian.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy, było wypisanie na liście osób najbardziej poszkodowanych. Na początku pomożemy rodzinom z naszej parafii. Mamy 25 rodzin poszkodowanych. Zadecydowaliśmy, że jeżeli starczy nam żywności, czy funduszy to pomożemy też innym. Pomoc poszkodowanym udzielana jest z wielu źródeł, różne kościoły pomagają. Wyróżnia się szczególnie Living Water Pentecostal Church, który bardzo jest zaangażowany w pomoc. Rząd mówi, że nie ma pieniędzy. Częściowo pomagają też poszczególni parlamentarzyści. Jest też kilka organizacji, które również tak jak mogą pomagają ludziom najbardziej poszkodowanym.
My zbieramy pieniądze i żywność. Przekazywane są one do parafii w Nkhotakota lub bezpośrednio do katechisty, który koordynuje pomoc razem z grupą Atumiki achifundo. Idzie to dobrze. Zaletą Afryki jest to, że jest idea rozszerzonej rodziny. Niektóre rodziny na pewno nie mają, gdzie teraz mieszkać, nie mają dachu nad głową. Ich dzieci zostały przygarnięte przez kuzynów, ciotki i wujków. Rodzice zostali na miejscu, bo pilnują tego dobytku, co został. My co trzy dni rozdajemy żywność, na tyle, na ile mamy. Jeśli starczy nam funduszy to pomożemy pieniężnie przy odbudowie niektórych domów.
Dla mnie jest to bardzo pozytywne i budujące, gdyż nawet Ci biedni ludzie z Nkhotakota, tu gdzie jesteśmy, którzy mają bardzo niewiele, starają się w jakiś sposób pomóc. Są to niewielkie rzeczy. Ale dane z sercem. I to jest bardzo pozytywne. Nie mamy nagłośnienia krajowego ani międzynarodowego. Po prostu to jest lokalna pomoc dla lokalnej wspólnoty. Buduje nas to wszystkich.
Zbiory będą bardzo dobre. Właściwie to już świeża kukurydza pojawiła się na rynku, ceny spadły. Tak więc wszystko powoli wraca do normy.
Pragnę podziękować wszystkim za modlitwę i tą duchową pomoc. Myślę, że to jest najważniejsze. Ta materialna pomoc raz jest, raz nie ma, ale ta duchowa modlitwa jest naprawdę bardzo, bardzo pomocna. Także dziękuję, z Bogiem.
Ks. Józef Czerwiński SDB
Nkhotakota, Malawi