RADOŚĆ
Na misjach jej nie brakuje. Codzienny posiłek, spotkania z ludźmi, uśmiech dziecka, dobre słowo. Okaże się, że radość jest czymś naturalnym. Nie trzeba wielkich wygranych i specjalnych wydarzeń. Radość jest w naszej codzienności. Jeśli chcemy ją w sobie i otaczającym świecie odkryć.
POMOC
Będziesz podekscytowany, gdy po raz pierwszy dotkniesz dłoni ludzi na innych kontynencie. Pojedziesz z wyznaczonym zadaniem, które będziesz realizował codziennie. Może nie będzie to wybudowanie szkoły i studni, a remont, malowanie, sprzątanie lub uczenie angielskiego, zabawa, taniec. Wystarczy wyciągnięcie ręki do drugiego człowieka. Bycie z nim tu i teraz, wspólne spędzenie z nim czasu.
WDZIĘCZNOŚĆ
Misje sprawią, że nauczysz się dziękować. Za jedzenie, czystą wodę, kawałek czekolady. Osiągniesz jeszcze wyższy level, gdy podziękujesz za spotkanych ludzi. Ostatecznym celem jest wdzięczność za życie. A co z tymi, którzy nas zranili? Też podziękuj Bogu za nich. Dzięki nim mogłeś nauczyć się miłosierdzia i pokory.
SPOTKANIE
Na początku wszyscy będą obcymi ludźmi. Jednak szybko przekonasz się, że zaczną traktować Cię jak bliską osobę. Najważniejszy jest czas poświęcony na spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem. Czasami wystarczy usiąść, wysłuchać.
SIŁA
Przyjdzie dzień, kiedy zmierzysz się z własnymi słabościami. Zmęczenie i zniechęcenie będą chciały cię pokonać. Może jeszcze do tego dopadnie Cię choroba. Co wtedy? Nie poddawaj się. Na misjach nie można tak łatwo powiedzieć: „Nie mam siły. Nie będę pracował”. Nie można uciec w przyjemne spędzanie czasu, bo w pobliżu nie ma ani kina, ani kawiarni (miejsca lub aktywności, która pomoże poprawić nastrój). Najlepiej iść wtedy do kaplicy i powiedzieć wszystko Bogu. W czasie kryzysu nauczysz się rozpoczynać dzień od słów: “Jezu, nie mam dzisiaj siły. Oddaje to Tobie. Daj mi potrzebne siły na ten dzień. O resztę pomartwimy się jutro”.
OBDAROWANIE
W trakcie podróży samolotem na placówkę misyjną możesz myśleć, że na miejscu będziesz dawał, a nic nie otrzymasz w zamian. Nie będzie wypłaty, profitów i prezentów. Szybko zmienisz zdanie, a w drodze powrotnej będziesz mówił, że tak naprawdę to nic nie dałeś tym ludziom. To oni ofiarowali Tobie wszystko – nauczyli radości, pokazali, co znaczy miłość dzieląc się skromnym posiłkiem.
SPOTKANIE SIEBIE
Wyjechać na drugi koniec świata, żeby spotkać siebie. Paradoksalne? Często żyjemy z pewnym wyobrażeniem siebie. Brakuje nam czasu na autorefleksję i zaglądanie we własne serce. Biegniemy za czymś, dążymy do czegoś. A kim jesteśmy? Co jest na dnie naszego serca? Wielu wolontariuszy odkrywa to podczas wyjazdu misyjnego. Mamy więcej czasu na nawiązywanie relacji. Wolontariusz widzi cierpienie, biedę, choroby. To skłania do refleksji. Na misji zaczyna też brakować tego czegoś co zawsze przecież było (może kina, muzyki, książek, spotkań z przyjaciółmi, studiów, pracy?). Może pojawić się pytanie:: „Kim jestem i co jest w moim sercu?”.
NIEZWYKŁE MIEJSCA
Jasne, że będziesz mógł zachwycić się niezwykłą przyrodą. Wysokie wodospady, sawanna, dżungla czy pustynia są czasami na wyciągnięcie ręki (na pewno znacznie bliżej, niż wtedy, gdy siedzisz na kanapie w Polsce). Będziesz porównywał gwiazdy, wschody lub zachody słońca, szybko zapadający zmrok. Podczas jednego z wyjazdów miałam nieodparte wrażenie, że gwiazdy są na wyciągnięcie ręki. Nie tak jak w Polsce.
JEDZENIE
Czy wiesz, że suszone robaki mogą smakować jak bakalie? A żółte larwy smażone na patelni drapią w gardło znacznie mocniej niż te czarne? Jedzenie to jedna z rzeczy, którą podczas misji poznasz na nowo. Może tam, gdzie trafisz codziennie na stole będzie nshima, maniok lub świnki morskie?
MODLITWA
Jej nie może nigdy zabraknąć. Przed, w trakcie i po wyjeździe. Jest fundamentem. Na misji formą modlitwy może być praca, różaniec, brewiarz, dziękczynienie, uwielbienie. Każdy znajdzie swoją.
***
Tego możemy nauczyć się na misjach. Jednak nie jest to zarezerwowane dla wybranych, którzy jadą pracować na placówki misyjne. W Polsce też powinniśmy doceniać każdy dzień, żyć tak, żeby przeżyć go najpiękniej. Skupić się na tym, co jest tu i teraz. Może na misjach bywa łatwiej, bo jest mniej rozproszeń, a życie tam toczy się innym rytmem. Jednak nie ważne jest samo miejsce, a nasza gotowość.