W Luandzie zachwyci nas widok pięknych budynków i deptaka, ale tuż obok reprezentacyjnych miejsc przerazi nas widok rozległych slamsów. To morze parterowych domów, nakrytych przeważnie falistą blachą. W dzielnicach biedy mieszka prawdopodobnie 70% mieszkańców. To prawdziwa twarz Angoli.

Wojna domowa spowodowała w Lunadzie bardzo chaotyczny rozwój miasta i duży wzrost liczby slamsów. Ludzie opuszczali wioski i wyruszali nie tylko w poszukiwaniu pracy i jedzenia, ale przede wszystkim schronienia. To w stolicy byli zagraniczni dziennikarze i organizacje międzynarodowe, tutaj Angolczycy byli bezpieczniejsi, bo ktoś bronił ich, nagłaśniał łamanie praw człowieka. W buszu i na wsiach dochodziło do masowych mordów, o których nikt nie wiedział. Przenosili się do stolicy w pośpiechu, bez oszczędności i planu, osiedlali, gdzie tylko mogli. Tak powiększały się biedne dzielnice. Bardzo często wybierali tą część miasta zamieszkaną przez swoje klany i grupy, więc podział miasta i slamsów odzwierciedla również podział etniczny. Bezrobocie, brak edukacji i brak miejskiej polityki mieszkaniowej – biorąc pod uwagę liczbę miejsc pracy – spowodowały obawy o rosnące ubóstwo w mieście. Pomimo wysokich dochodów pozyskiwanych z wydobywania ropy, sytuacja mieszkańców nie zmienia się na lepsze. Korzyści czerpią wpływowi ludzie, a także firmy zagraniczne.

Slamsy w Luandzie wyróżniają się na tle innych umiejscowieniem. W afrykańskich miastach i stolicach ludzie biedni osiedlą się zazwyczaj na obrzeżach, a w Angoli stało się zupełnie inaczej. Wiele slamsów znajduje się w centrum miasta. Niestety w ostatnich latach zdarzały się epizody wyrzucania ludzi z ich prowizorycznych mieszkań, w celu zdobycia ziemi na budowę nowoczesnych osiedli, budynków biurowych i centrów handlowych. Ogromnym problemem jest brak czystej wody pitnej i zalegające wszędzie śmieci. Bardzo mało jest inicjatyw i chęci prowadzenia inwestycji w slamsach. Według zebranych danych 55% domów ma prąd, a tylko 12,4% wodę. W rzeczywistości ten problem dotyczy całego miasta, ale nowe budynki i ważne instytucje mają własne generatory prądu i zbiorniki wodne. Ludzi ubogich nie stać na to.

Zdarzało się, że trzy lub cztery rodziny dzieliły powierzchnię nie większą niż 15 m2. Obecnie sytuacja wydaje się lepsza, bo ludzie dążyli do wybudowania swojego małego domu. Używali przeważnie drewna i blachy falistej, z czasem ulepszali konstrukcje. Obecnie ok. 57% domów zbudowanych jest z cementu, 15% z drewna, a 22% z cegły. Mieszkańcy starali się o łazienki, budowali je na podwórku, ale niestety dostęp do kanalizacji jest bardzo ograniczony. Złe warunki sanitarne i higieniczne to główna przyczyna wielu chorób, szczególnie u dzieci. Kolejnym problemem jest wywóz, a właściwie brak regularnego wywozu śmieci. Władze miasta nie pomagają i nie organizują odbioru odpadów. Do tego dochodzi brak zaangażowania mieszkańców slamsów, którzy nie troszczą się zbytnio o otaczający ich teren. Powodów jest wiele, brak świadomości, marazm, bo sądzą, że niewiele mogą zrobić, walka o przetrwanie i zdobycie jedzenia, bezrobocie. Sytuacja pogorszyła się w ubiegłym roku. Pandemia koronawirusa i susza spowodowały pogorszenie się, już od lat trudnej, sytuacji mieszkańców slamsów.

Dzielnica Sambizanga

To jeden z pierwszych slamsów powstałych w Luandzie w czasach kolonialnych, ludzie osiedlali się tutaj według przynależności etnicznej. W czasie wojny szukali tutaj schronienia przed wojną i jej konsekwencjami, rozbojami, gwałtami, napadami i sami zbudowali sobie chatki z gliny lub zamieszkali w zniszczonych fabrykach i magazynach, wybudowanych w czasach kolonialnych. Mimo upływu lat niewiele się zmieniło. Już kolejne pokolenie zmaga się z brakiem prądu i czystej wody. Tutaj brakuje dosłownie wszystkiego. Dzieci często trafiają do szpitala z powodu złych warunków sanitarnych, szczególnie braku dostępu do czystej wody. Realia oddaje nazwa. Dzielnica Sambizanga, popularnie zwana jest „Lixeria”, co znaczy śmietnik, ze względu na stosy śmieci w kanałach rzek uchodzących do morza. Tutaj placówkę misyjna prowadzą salezjanie. Ludzie przez lata zarabiali handlując i prowadząc różne interesy. Całe życie kręciło się wokół ogromnego targowiska obok portu nazwanego Mercado Roque Santeiro. Zostało ono zamknięte przez władze miejskie w 2011 roku. Nowy targ powstał w Panguila.

opracowanie M. T.

Źródła:
content.sciendo.com/view/journals/udi/64/1/article-p29.xml?language=en
Ir Viana Sdb Viana

 

Wejdź na stronę kampanii JEŚLI CHCESZ, MOŻESZ MI POMÓC.