Jak obchodził Ksiądz 25-lecie święceń kapłańskich?

25-lecie moich święceń kapłańskich przypada dokładnie 23 czerwca. Ten dzień świętowałem na Uniwersytecie z moją wspólnotą i przyjaciółmi z Włoch. Rano w ich gronie odprawiłem Mszę Świętą przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra, a następnie wspólny obiad w mojej wspólnocie uniwersyteckiej. Wcześniej 30 kwietnia dane mi było koncelebrować Mszę św. w kaplicy św. Marty i spotkać się z Papieżem Franciszkiem. W tych dniach przyleciałem do Polski, aby 29 czerwca w uroczystość patronalną św. Apostołów Piotra i Pawła mojej parafii w Trzciannem, w rocznicę mojej Mszy św. Prymicyjnej świętować jubileusz w gronie rodziny, przyjaciół, salezjanów, misjonarzy i przedstawicieli wolontariuszy Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. To był piękny dzień, za co Panu Bogu wyrażam wielką wdzięczność.

Jak Ksiądz podsumowałby 25 lat kapłaństwa? Czy przy okazji świętowania tego jubileuszu był czas na chwilę refleksji?

Kiedy zastanawiałem się nad sposobem świętowania jubileuszu, zaproponowałem mojej wspólnocie rekolekcje w drodze śladami Jana Pawła II. W pierwszym tygodniu czerwca przylecieliśmy z moją wspólnotą z Rzymu do Krakowa. Przez tydzień, pielgrzymując śladami Jana Pawła II, staraliśmy się umocnić własne powołanie kapłańskie jego wielkim przykładem, nauczaniem i duchowością. Tak jak wspominałem w kazaniu jubileuszowym, w pewnym sensie moje powołanie kapłańskie jest „powołaniem papieskim”. Jako młody człowiek, kiedy zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem, wtedy zafascynowała mnie postać Jana Pawła II. Po jego wyborze w 1978 roku, po pierwszej pielgrzymce do Polski w 1979 roku, po zamachu na jego życie w 1981 roku, zdecydowałem się wstąpić do salezjanów. Potem lata formacji, wyjazd do Włoch na praktykę duszpasterską i studia teologiczne, powrót do Kraju i niełatwa decyzja o kapłaństwie. Dziś po 25 latach mogę powiedzieć, że nigdy tego nie żałowałem. I poczytuje to jako największą łaskę, jakiej Chrystus mi udzielił, i oby tak było aż do ostatniego dnia mego życia.

Dziś jako ksiądz dziękuję Panu Bogu za ten piękny dar powołania kapłańskiego. Nie jest łatwo, tak jak nie jest łatwe życie małżonków czy rodziców. Ale jest to piękne powołanie. A zatem rekolekcje śladami Jana Pawła II, do których prowadzenia musiałem się przygotować, były taką okazją do spojrzenia na swoje kapłaństwo z perspektywy 25 lat, a także odnieść się do wzoru, jakim był i jest Jan Paweł II.

I jak wyszło to podsumowanie? Czy Jan Paweł II inspirował Księdza przez te lata?

Wiele inicjatyw w moim życiu kapłańskich uczyłem się i czerpałem od papieża. I mogę powiedzieć, że najpiękniejsze lata mojego życia kapłańskiego spędziłem w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym. To było 9 lat pięknej pracy. Dałem z siebie wszytko. Wtedy podejmowałem różne inicjatywy jak: Adopcja na Odległość, Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco, Multimedia Don Bosco, Animacja Misyjna, Fundraising, finansowanie różnych projektów misyjnych… To wszystko gdzieś tam kiełkowało i rodziło się z podglądania życia i sposobu pracy Jana Pawła II. Zawsze fascynowała mnie jego pomysłowość, entuzjazm, przebojowość i determinacja w osiąganiu celów. Jest dla mnie niedoścignionym wzorem do dziś. Rok 2001 był ogłoszony przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Wolontariatu. Było podejmowanych wiele inicjatyw. Jan Paweł II wykorzystał to wydarzenie, aby zachęcić ponownie młodych do zaangażowania się jako wolontariusze na rzecz ewangelizacji. Rok wcześniej uczynił to samo podczas Światowych Dni Młodzieży w Rzymie w roku Jubileuszowym 2000. Mając na uwadze coraz częstsze zapytania ze strony młodzieży o możliwości wyjazdu na misje i wezwanie Jana Pawła II, do włączenia się młodych w dzieło nowej ewangelizacji, zrodził się pomysł powołania do życia Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. Otrzymując zapewnienie ks. Inspektora Jόzefa Strusia, o przychylności dla pomysłu wystartowaliśmy. Odpowiedź na zaproszenie na pierwsze spotkanie w marcu 2002 roku przerosła nasze nawet najśmielsze oczekiwania. Jako myśl przewodnią wzięliśmy słowa Jana Pawła II wypowiedziane w setną rocznicę śmierci ks. Bosco w 1988 roku: Wolontariat, ten wspaniały fenomen naszych czasów, powinien być żywy pośród was. (…) żaden młody człowiek, będący w waszym wieku, jeśli nie poświęci — w takiej czy innej formie — jakiejś cząstki swego czasu na służbę innym, nie może nazywać siebie chrześcijaninem.

To było piękne doświadczenie towarzyszyć młodym ludziom, którzy poświęcali cząstkę swojego życia w służbie ubogim i czynili to jako uczniowie Chrystusa, jako Jego misjonarze. To nam przyświecało. Dlatego nie poszliśmy w struktury organizacji pozarządowych, bo chcieliśmy, żeby był to wolontariat misyjny i ewangelizacyjny. Widzę, że do dziś jest to pielęgnowane. Gratuluję wolontariuszom, dziękuję za ich wspaniałe świadectwo i serdecznie pozdrawiam. Niektórzy przyjechali na mój jubileusz z drugiego końca Polski, jak Artur Szczęch, Agnieszka Słowik czy Lucyna Borowiec. Mimo upływu wielu lat widzę, że nadal żyją duchem misyjnym wraz ze swoimi rodzinami.

A inne dzieła, które powstały w czasie, gdy był Ksiądz dyrektorem Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego?

Jednym z pierwszych pomysłów był Program Adopcji na Odległość powstały w 2001 roku. Bezpośrednim impulsem, była choinka w parafii w Campofiorenzo w diecezji Mediolańsiej, gdzie jeździłem często do pomocy duszpasterskiej na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Właśnie na Boże Narodzenie 2000 roku, proboszcz na choince zamiast bąbek i świecidełek, wywiesił kartki ze zdjęciami i imionami ubogich dzieci z krajów misyjnych i parafianie, naturalnie kto chciał – podchodzili i odcinali taką kartkę, aby następnie objąć jedno takie dziecko opieką duchową i materialną przystępując do programu adopcji na odległość. Wkrótce potem wystartowaliśmy z Programem Adopcji na odległość w Polsce pod hasłem: Dajmy dziecku szansę nauki. Program najpierw obejmował poszczególne dzieci, a następnie w miarę rozwoju całe grupy, klasy szkolne, szkoły itd. Wtedy nawet nie śniłem, że to się tak rozwinie. Dzięki temu programowi wiele dzieci ubogich stanęło na nogi i dostało szanse na lepsze życie, godne człowieka. Jest to zasługa przede wszystkim naszych Dobrodziejów, którzy tak hojnie włączyli się i nadal się włączają w tę formę pomocy i zawsze byłem i jestem im wdzięczny. I tak zaczęła się tworzyć Misyjna Rodzina Księdza Bosko złożona z ludzi, którzy niejako zarazili się tym misyjnym „bakcylem” i nie tylko wysyłali ofiary na misje, ale modlili się w ramach Programu Duchowej Adopcji za Misjonarzy i Wolontariuszy (wtedy to nazywaliśmy Bank Ducha Świętego) i zaczynali żyć misjami, poczuwając się coraz bardziej do współodpowiedzialności za salezjański charyzmat misyjny. Pamiętam piękne przykłady ludzi, którzy zaczynali nieśmiało włączać się w różne formy dobroczynności jako osoby niewierzące, niejednokrotnie z pogmatwanymi ścieżkami życia i powoli zaczynali odkrywać Chrystusa, i na niezapomnianych spotkaniach Darczyńców dawali piękne świadectwo swojej wiary i opowiadali jak Pan Jezus, wchodził w ich życie i je przemieniał. To również było piękne doświadczenie widzieć, jak mawiała Matka Teresa z Kalkuty, jak Pan Jezus działał w nas i poprzez nas także w innych i jak się ta misyjna rodzina rozrastała. Kiedy zaczynałem w roku 2000, liczyła ok. 1700 członków, a kiedy odchodziłem, było prawie 35 tysięcy. Dzięki ich hojności mogliśmy realizować wiele projektów misyjnych, charytatywnych, budowlanych, humanitarnych, formacyjnych i ewangelizacyjnych w różnych zakątkach świata.

Kolejnym ważnym przedsięwzięciem było stworzenie sekcji Multimedia Don Bosco, czyli produkcja i dystrybucja filmów, książek, i wszelkich innych materiałów drukowanych i on-line. Odnowione czasopismo Misje Salezjańskie, przygotowywane do wysyłki przez salezjanów Współpracowników, których również pozdrawiam, także odgrywało ważną rolę. Dzięki tym środkom tradycyjnym i nowym komunikacji społecznej ludzie poznawali Zgromadzenie Salezjańskie jako zgromadzenie misyjne i dołączali do grona przyjaciół misji. To był piękny okres, choć nie brakowało także sytuacji trudnych, ale bardziej pamięta się te dobre. I cieszę się, że te przedsięwzięcia kontynuujecie, rozwijacie i ulepszacie, poszukując nowych rozwiązań organizacyjnych i strukturalnych bardziej dostosowanych do współczesnych wyzwań i zapotrzebowani.

Czy chciałby Ksiądz wrócić do Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego?  

Już starożytny filozof mówił, że do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy. Co było minęło. Idziemy do przodu. Pozwólmy się prowadzić Panu Bogu. Praca jako ekonoma uniwersytetu, choć stricte administracyjna, także daje dużo satysfakcji, wszak uniwersytet nasz jest można powiedzieć misyjny z racji, że współbracia i studenci pochodzą z ponad stu krajów świata. A zatem jestem blisko tych rzeczywistości, dla których pracowałem, będąc w Ośrodku Misyjnym.

Jakie intencje modlitewne nosi Ksiądz w sercu w tych dniach jubileuszu?

Trzy intencje: Pierwsza to wdzięczność Panu Bogu za dar kapłaństwa i za wszelkie dobro, jakiego dokonał w tych, których postawił na mojej drodze. Mój pierwszy proboszcz w bazylice w Warszawie, gdzie pracowałem moje pierwsze lata kapłaństwa, ks. Jan Gniedziejko w dniu prymicji powiedział mi: pamiętaj, cokolwiek uczynisz dobrego w twoim kapłańskim życiu, będzie to owocem działania Boga, i zawsze przypisuj to Jemu. Jak zaczniesz to przypisywać sobie samemu – źle skończysz. I miał racje. Dlatego Bogu dzięki za wszelkie przejawy dobra, miłości i życzliwości, jakich doświadczyłem w tych 25 latach kapłaństwa.

Druga intencja – Św. Jan Pawel II, z okazji 50 lecia swego kapłaństwa w autobiografii Dar i tajemnica pisał: „Każde powołanie kapłańskie w swojej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas kapłanów doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy”. Dlatego proszę, aby Bόg swoim wielkim miłosierdziem objął te wszystkie sytuacje i te wszystkie osoby, wobec których nie stanąłem na wysokości zadania i swoją osobą, słabościami i grzesznością przysłoniłem wielkość Jego miłości. Proszę o modlitwę, żeby to nie było poczytane jako przeszkoda do zbawienia.

Trzecia intencja – proszę Maryję Wspomożycielkę Wiernych i św. Jana Pawła II, aby wstawiali się za mną, żebym mógł kontynuować moje życie kapłańskie z Bożym błogosławieństwem i wzrastać w łasce i w wierności zachowując świeżość powołania.

Poprzez ten wywiad, sprowokowałaś mnie po raz pierwszy po odejściu z SOM-u do wspomnień na taką skalę. Wchodząc, w drugie 25-lecie chyba zaczynam się starzeć. Dziękuję za miłe przyjęcie i życzliwość. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i polecam się modlitwie.

 

Salezjański życiorys ks. Stanisława Rafałko:

1981-82 – Czerwińsk – nowicjat

1982-84 – Lutomiersk – postnowicjat

1984-86 – Kutno-Woźniaków –  studia filozofii

1986 -88 – Salerno (Włochy) – dwuletnia praktyka duszpasterska

1988-92 Rzym (Włochy) – studia teologiczne na Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim

1992 -94 Warszawa – studia magisterskie i licencjackie teologii duchowości na ówczesnej Akademii Teologii Katolickiej (obecnie Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego)

23 czerwca 1994 roku Warszawa – święcenia kapłańskie z rąk ks. biskupa Adama Śmigielskiego, salezjanina w Bazylice Serca Jezusowego

1994 – 1996 – Warszawa, Bazylika Serca Jezusowego – praca duszpastersko- wychowawcza w parafii i w oratorium oraz nauczyciel religii w szkole

1996 – 1998 – Łodź – Wyższe Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego – katecheta w e wspólnocie teologicznej, wykładowca duchowości salezjańskiej i języka włoskiego

1998 – 2000 – Kutno Woźniaków – delegat inspektora ds. Rodziny Salezjańskiej

2000 – 2009 – Warszawa – dyrektor Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego

2009 – 2013 – Rzym – praca w dekasterium misyjnym w Domu Generalnym, koordynacja na płaszczyźnie międzynarodowej prokur misyjnych, wolontariatu i Salezjańskich Organizacji Pozarządowych na Rzecz Rozwoju

Od 2013 – Rzym –  ekonom Papieskiego Uniwersytetu Salezjańskiego