Przewijanie zwłok, afrykańskie tańce i łapanie much to tylko niektóre aktywności, w których brali udział uczestnicy Boscolonii – pierwszego obozu misyjnego prowadzonego przez misjonarzy i wolontariuszy z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.

W dniach 9-19 lipca 2018 roku w Kaczorach niedaleko Ostródy odbyły się Boscolonie – obóz misyjny dla dzieci i młodzieży. Organizatorem było oratorium w Żyrardowie, a uczestnikami – dzieci z Żyrardowa i okolic. Kolonie poprowadzili ksiądz Tomasz Łukaszuk i grupa wolontariuszy z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.

Dzieci i młodzież, która przyjechała na obóz poznali kilka krajów misyjnych, ich historię, kulturę, podstawy języka lokalnego. Każdego dnia przechodzili przez odprawę paszportową, dostawali obowiązkowe szczepienia i przekraczali granicę kolejnego kraju.

Podczas dnia etiopskiego gościem specjalnym był ksiądz Ashenafi Abebe. Wprowadzał w świat tamtejszych zwyczajów i uczył afrykańskiego tańca. Podczas gry terenowej uczestnicy musieli odnaleźć ukryte na obozowisku krzyże etiopskie. Był też czas na warsztaty i bitwę morską.

Dwa dni obozu były poświęcone prezentacji Madagaskaru. Uczestnicy obozu brali udział w familiadzie o błogosławionym ojcu Janie Beyzymie, misjonarzu trędowatych z Czerwonej Wyspy. Uczyli się malgaskiego, słuchali „tantara vato” (tzw. historii opowiadanych kamieniami). Uczestniczyli w obrzędzie „famadihana”, czyli przewijaniu zwłok i uczyli się tradycyjnego tańca związanego z tym obrzędem.

Dzień zambijski zapoczątkowało spotkanie z misjonarzem salezjańskim. Ksiądz Tadeusz Niedziela opowiadał skąd pochodzi flaga Zambii, jak zbiera się muchy tse-tse i czym bawią się zambijskie dzieci.  Zadaniem specjalnym kolonistów było wykonanie piłki z gazet i sznurka.

Oprócz aktywności misyjnych uczestnicy brali udział w wybranych warsztatach: stolarskich, fotograficznych, językowych (język angielski lub francuski) lub technik pamięci. Dodatkowymi atrakcjami były wycieczki krajoznawcze, gry terenowe i zawody strzeleckie.

Iwona Błędowska, jedna z wolontariuszek, która pracowała m.in. na misjach w Rwandzie, podzieliła się z nami wrażeniami z obozu. Zapytana o to, co najbardziej podobało się uczestnikom, odpowiada: „Myślę, że dużą atrakcją było cykliczne przekraczanie granic kolejnych krajów misyjnych. Rozmowa w punkcie paszportowym, nowa pieczątka, obowiązkowe szczepienia – to coś, co dodawało smaku i wprowadzało w afrykański klimat. Jednak największą wartością obozu był kontakt wychowawców z podopiecznymi – wspólne szczere rozmowy, gry. Tworzenie zdrowej i bezpiecznej przestrzeni zaowocowało tym, że mieliśmy szansę obserwować zmiany w postawach dzieci. Na początku nie wszyscy chętnie brali udział w proponowanych aktywnościach. Z każdym dniem coraz bardziej się integrowali i angażowali w zajęcia. Doceniali to, że są ciekawe i można się przy nich dobrze bawić”.