S. WŁADYSŁAWA CIEŚLA FMA

Pochodzę z Olszówki w archidiecezji krakowskiej.

 

Śluby zakonne złożyłam 21 września 1985 roku.

 

Kościół posłał mnie na misje 8 sierpnia 1992 roku.

 

Państwa, w których pracowałam: Białoruś (Smorgonie, Mińsk), Rosja (Moskwa).

 

Aktualnie pracuję w Argentynie.

Moja praca na co dzień

Przez wiele lat pracowałam na Białorusi, dokładnie w Smorgoniach, Mińsku, Bobrujsku. Potem w Rosji i na Ukrainie. Obecnie jestem w Argentynie. Podczas pracy na misji na Wschodzie miałam całą gamę różnych zajęć, począwszy od najważniejszego zajęcia – modlitwy. Potem praca w domu i katechezy dla dzieci, młodzieży i dorosłych.

Moja misja w trzech słowach

Misyjne owoce mojej pracy

Owoce to są zawsze w ręku Boga. My staramy się siać, to znaczy staramy się pozwolić, żeby On siał. Bo to jest Jego pole, a my staramy się, żeby przez nas, przez uśmiech, podanie ręki, słowo… po prostu przybliżać Boga. Jest to niesłychanie trudne dlatego, że ten ludzki faktor zawsze uczestniczy. Nie chciałoby się nigdy Jego oblicza pełnego miłości zaciemnić, a na odwrót właśnie, przybliżyć ludziom Jego miłość. Dlatego to wymaga niesamowitego zjednoczenia z Nim, żeby Bóg przeze mnie działał. I myślę, że właśnie to jest to, czego pragnę ja i czego oczekują ode mnie ludzie.

Trudności ludzi na misjach

Młodzież dzisiaj jest pogrążona w bardzo wielu niebezpieczeństwach. Bardzo często wywodzi się z rodzin, w których są różne problemy. I ta młodzież potem szuka w wirtualnym świecie ucieczki od tego wszystkiego. Ucieczki w narkotyki, w alkohol… Wiele jest tych ucieczek ludzi młodych, które praktycznie prowadzą do zguby. Dlatego ja widzę, że jedynym takim ratunkiem dla człowieka jest ktoś, kto go kocha. Ktoś, kto go przyjmie takim, jakim on jest, bez warunków. To jest dopiero początek. Start. I jest wymagana niesamowita cierpliwość… Tylko miłość może jakoś człowieka napełnić. Miłość może mu dać uśmiech, może dać tę pewność, że nie jest sam. Jeżeli tego nie ma, to nawet wykształcenie i pieniądze, które mogą mieć niektórzy, niewiele zrobią.

Słowo do Was

Bez Was nie byłoby tej naszej misji. Dlatego, że bardzo kruche są siły człowieka i takie nawet intelektualne przygotowanie jest bardzo kruche, jeżeli nie ma Państwa modlitwy. Jeżeli nie na Waszej miłości, którą wkładacie w tę modlitwę. Dla nas Wasza pomoc jest bardzo ważna, materialna też. Po prostu my wiemy, że nie jesteśmy sami. I to jest cudowne, my bardzo, bardzo, bardzo dziękujemy.

Jak podjąć Duchową Adopcję Misjonarza?

Koordynator Duchowej Adopcji Misjonarza