Drodzy Opiekunowie,

dziękujemy bardzo za pomoc. W ramach programu Adopcji na Odległość pomagacie wielu naszym podopiecznym. Ale pozwólcie, że krótko przedstawię historie wybranych dzieci.

Pierwszy z chłopców ma średnią ocen 8,2. Jest szczególnie dobry z przedmiotów artystycznych i wychowania fizycznego, ma trudności z językiem angielskim. Jest najmłodszy z rodzeństwa. Jego bracia skończyli naszą szkołę. Teraz pozostał tylko on. Kilka lat temu ktoś z jego rodziny zabił dziecko. W regionie, z którego pochodzi chłopiec automatycznie rozpoczęły się krwawe waśnie pomiędzy rodzinami. Ta sytuacja oznaczała, że chłopcy z obu skonfliktowanych rodzin nie mogą czuć się bezpiecznie. Zgodnie z niepisanym prawem jedynie w domu nikt nie może zrobić im krzywdy. Rodzice chcieli, żeby chłopiec chodził do szkoły. U nas jest bezpieczny, bo nasza placówka jest strzeżona dzień i noc. Bez pozwolenia nikt nie wejdzie na jej teren. Chłopiec uczy się dobrze, ale czasem potrafi nagle wybuchnąć, bywa agresywny, w ten sposób się broni. Wiemy, że jest to wynik nieustającej obawy o własne życie. Pomagamy mu nie tylko w nauce, lecz także w trudnych emocjonalnie sytuacjach.

Nasz drugi podopieczny szczególnie dobre wyniki osiąga z geografii, historii, wychowania fizycznego, edukacji graficznej, muzyki. Na ostatnim świadectwie jego średnia ocen wynosiła 8,4. Zanim się urodził, rodzice mieli już syna. Kiedy miał 14 lat poszedł z kolegami grać w piłkę, ale po skończonym meczu nie wrócił do domu. Poszedł w nieznane okolice i znalazł niewypał. Wziął go w ręce i wtedy nastąpił wybuch. Po tej tragedii matka przez długi czas nie mogła dojść do siebie. Psycholodzy radzili małżeństwu, żeby postarało się o kolejne dziecko. Tak się stało. Ale jego mama ciągle miała traumę. Kiedy chłopiec miał 5 lat, powiedziała mu, że musi go opuścić, ale będzie miał drugą mamę, która nauczy go wszystkiego. Po tym kobieta poszła do drugiego pokoju i odebrała sobie życie. Pierwszą osobą, która to odkryła był jej syn. Ojciec dziecka pogrążył się w bólu. Chłopiec trafił do naszej szkoły, staramy się dać mu pokój i sprawić, by odzyskał radość życia. Wydarzenia z wczesnego dzieciństwa sprawiły, że jest nadzwyczaj poważny i dojrzały.

Jest uroczą piętnastoletnią dziewczyną. Słabiej radzi sobie z językiem albańskim i literaturą oraz matematyką, ale dobre wyniki osiąga z muzyki, teatru i wychowania fizycznego. Urodziła się z Zespołem Downa. Zaraz po jej narodzinach ojciec rozwiódł się z matką, ponieważ obwiniał ją o obciążenie genetyczne córki. Mama dziewczynki jest bardzo dobrą kobietą. My staramy się pomóc, by zapewnić podopiecznej jak najlepszą przyszłość. Albańskie społeczeństwo nie akceptuje osób chorych. W miejscach publicznych narażeni są na przykre komentarze.

Chciałabym opisać jeszcze jednego chłopca, który jest z nami od niedawna. Chodzi do III klasy szkoły podstawowej. Ma troje młodszego rodzeństwa. Są Romami. W Albanii większość takich dzieci nie ma szans na edukację, przeważnie pracują na ulicy. Chłopiec bardzo pragnie się uczyć. Do szkoły przyjęliśmy też jego braciszka. Pomagamy chłopcom i ich rodzinie na różne sposoby. Bracia po szkole jedzą u nas, często też biorą prysznic, bo w domu nie mają warunków. Tak naprawdę ich rodzina nie ma domu.

Dziękujemy bardzo za pomoc i prosimy Boga, by błogosławił Wam i Waszym rodzinom.

Siostra Michaela i podopieczni,
Shkoder, Albania

Red. Magdalena Piórek